Pierwszy w Polsce zabieg Tendyne |
Wrocław, 18 czerwca 2025 r.
Minimalnie inwazyjnie, maksymalnie skutecznie – pierwszy w Polsce zabieg Tendyne w USK we Wrocławiu
Specjaliści z Instytutu Chorób Serca (IChS) Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) przeprowadzili nowatorski zabieg przezcewnikowej implantacji zastawki mitralnej na bijącym sercu, bez otwierania klatki piersiowej. To pierwszy w Polsce tego typu zabieg wykonany po zakończeniu wieloletnich badań klinicznych. Pacjent z ciężką niewydolnością serca i objawami drastycznie ograniczającymi codzienne funkcjonowanie czuje się dobrze i wrócił już do domu. Minimalnie inwazyjnie, maksymalnie skutecznie – tak można podsumować tę nowatorską metodę leczenia.
– To przełomowa procedura, która daje realną szansę pacjentom wykluczonym z dotychczasowych możliwości leczenia – mówi dr hab. Piotr Kübler, prof. UMW , kardiolog inwazyjny z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. – Jesteśmy przekonani, że nasi pacjenci muszą mieć możliwość leczenia na światowym poziomie, aktualnie dostępnymi metodami.
Zabieg wykonano u pacjenta, który skarżył się na nasilone objawy duszności, ograniczające nawet najprostsze codzienne czynności, jak przejście kilku kroków czy nieprzerwany sen. Dostępne metody leczenia – farmakoterapia, klasyczna chirurgia czy zabieg MitraClip – nie były w jego przypadku możliwe do zastosowania, między innymi ze względu na wiek, wcześniejsze operacje na sercu i stan zdrowia. Implantacja zastawki mitralnej Tendyne stanowiła dla pacjenta jedyną szansę.
– Tendyne wprowadziliśmy w fizjologiczny pierścień okalający zastawkę, do bijącego serca przez niewielkie nacięcie w jego koniuszku – dodaje prof. Kübler. – Było to możliwe po wcześniejszym, niewielkim nacięciu międzyżebrowym, wykonanym przez kolegów z zespołu kardiochirurgicznego. Dzięki temu operacja była zdecydowanie mniej obciążająca dla pacjenta.
Niedomykalność zastawki mitralnej (MR) często towarzyszy niewydolności serca, która jest w Polsce najczęstszą samoistną przyczyną zgonów, a według danych cierpi na nią ponad milion osób. Co istotne, statystyki te obejmują wyłącznie pacjentów z rozpoznaną chorobą. Warto dodać, że leczenie szpitalne niewydolności serca pochłania większość budżetu przeznaczonego na terapię tego schorzenia.
Nowa technologia – nowe możliwości
Zastawka Tendyne to pierwsze w Europie rozwiązanie dopuszczone do szerokiego zastosowania klinicznego w leczeniu niedomykalności mitralnej za pomocą techniki przezcewnikowej, bez konieczności otwierania klatki piersiowej i zatrzymywania serca. Trójpłatkowa zastawka osadzona na samorozprężalnym stencie z nitinolu – stopu o tzw. pamięci kształtu – pozwala na jej dostarczenie do wnętrza serca w formie kompaktowej, a następnie rozłożenie w miejscu chorobowo zmienionej naturalnej (natywnej) zastawki pacjenta. Unikalna cecha systemu Tendyne polega na jego stabilizacji poprzez specjalną “kotwicę” – więzadło łączące implant z koniuszkiem serca, przez który został wprowadzony.
– To nowatorskie rozwiązanie łączy w sobie najwyższą precyzję z minimalną inwazyjnością – podkreśla dr Maciej Bochenek , zastępca lekarza kierującego Oddziałem Kardiochirurgii IChS USK we Wrocławiu. – W porównaniu do dotychczasowych metod leczenia przezcewnikowego w obrębie zastawki mitralnej, system Tendyne umożliwia nie tylko dokładne dopasowanie rozmiaru i pozycji, ale również korektę ustawienia w czasie rzeczywistym – co jest nie do przecenienia w kontekście anatomicznych różnic między pacjentami i znacznie zwiększa bezpieczeństwo procedury i minimalizuje ryzyko komplikacji przy implantacji.
Dzięki temu system Tendyne stanowi dziś jedną z najnowocześniejszych metod leczenia ciężkiej niedomykalności mitralnej – szczególnie u pacjentów starszych, po przebytych zawałach serca, wcześniejszych operacjach kardiochirurgicznych lub obciążonych wieloma schorzeniami współistniejącymi, dla których każda alternatywna forma leczenia wiązałaby się z bardzo wysokim ryzykiem.
Bezpieczeństwo i interdyscyplinarna współpraca
– Choć droga do wdrożenia nowego narzędzia była długa i skomplikowana, ostatecznie zastawka nowego typu przeszła rygorystyczne badania i dziś wiemy, że jest prawdziwą rewolucją – mówi prof. dr hab. Krzysztof Reczuch , kierownik Kliniki Kardiologii USK we Wrocławiu. – Dzięki doświadczeniu naszego zespołu, ścisłej współpracy kardiologów, kardiochirurgów, echokardiografistów i anestezjologów, a także gotowości do sięgania po rozwiązania jeszcze nigdzie wcześniej w Polsce nie stosowane, udało się przeprowadzić ten zabieg z sukcesem.
Do wykonania zabiegu konieczne było ścisłe przygotowanie i przeszkolenie wszystkich członków zespołu.
– Dzięki wspólnemu doświadczeniu i intensywnym przygotowaniom, zabieg przebiegł bez powikłań – zaznacza dr Barbara Barteczko , kardioanestezjolog z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK we Wrocławiu. – Pacjent został wybudzony tego samego dnia, a już w ciągu pierwszych dni zgłaszał znaczną poprawę komfortu oddychania i mógł wrócić do domu.
Wsparciem był również obecny podczas zabiegu dr Christian Munoz-Guijosa, szef kardiochirurgii ze szpitala uniwersyteckiego w Madrycie. Był tzw. proktorem – doświadczonym operatorem z zagranicy, który bacznie obserwował pierwsze wdrożenia tej technologii.
– Choć była to nasza pierwsza implantacja tego typu zastawki, każdy krok został dokładnie zaplanowany i przećwiczony, także na specjalistycznych symulatorach – dodaje kardiochirurg dr Maciej Bochenek.
W czasie całego zabiegu stałą weryfikację położenia zastawki i jej bezpieczne osadzenie, zapewniało wsparcie specjalistów z Zakładu Obrazowania Układu Sercowo-Naczyniowego IChS.
– Echokardiografia przezprzełykowa jest kluczowa w trakcie zabiegu implantacji zastawki Tendyne – zapewnia nam precyzyjne obrazowanie struktur serca w czasie rzeczywistym – mówi dr hab. Tomasz Witkowski , echokardiografista zabiegowy z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. – Dzięki niej możemy bezpiecznie przeprowadzić procedurę, kontrolując każdy etap implantacji, co nie byłoby możliwe przy klasycznym USG przezklatkowym. To właśnie rola echokardiografisty: być oczami zespołu operacyjnego w sercu pacjenta.
Również cały proces diagnostyczny kwalifikacji pacjenta do tej procedury, wymagał podejścia multimodalnego z wykorzystaniem echokardiografii przezklatkowej, przezprzełykowej oraz tomografii komputerowej.
– Głowicę echokardiograficzną wprowadza się do przełyku, który jest położony bardzo blisko serca. Umożliwia to dokładną wizualizację każdego etapu zabiegu, co jest oczywiście niezbędne dla operatora, oraz precyzyjne pozycjonowanie zastawki i natychmiastowe wykrycie ewentualnych nieprawidłowości i ich korektę – mówi lek. Magdalena Krawczyk , echokardiografistka zabiegowa z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu.
Jak podkreślają eksperci USK, zabieg nie był jednorazowym wydarzeniem, lecz początkiem kompleksowego programu leczenia pacjentów z ciężką niedomykalnością mitralną, dla których dotychczasowe metody nie były wskazane. Wrocławski szpital już teraz prowadzi kwalifikacje kolejnych pacjentów.
– Przez lata nie było skutecznych rozwiązań dla pacjentów z ciężką niedomykalnością mitralną, którzy nie kwalifikowali się ani do klasycznej operacji, ani do zabiegu MitraClip – mówi prof. dr hab. Piotr Ponikowski , dyrektor Instytutu Chorób Serca USK, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu – To osoby obciążone wieloma chorobami, zazwyczaj w podeszłym wieku, u których nawet niewielki wysiłek powodował duszność, a objawy uniemożliwiały im normalne funkcjonowanie. Implantacja zastawki Tendyne jest dla nich przełomową szansą – terapią, której dotąd po prostu nie było. Możliwość zastosowania nowego narzędzia cieszy podwójnie, bo stanowi zachętę również dla przyszłych adeptów medycyny by wybierali właśnie Uniwersytet Medyczny i Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jako miejsce dla rozwoju swojej kariery. Kolejny raz nasi specjaliści pokazują, że są pierwsi nie tylko w rankingach, ale również liderami w niesieniu pomocy pacjentom.
Leczenie przyszłości – już dziś dostępne we Wrocławiu
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu to dziś jeden z nielicznych ośrodków w Europie, który oferuje pełne spektrum przezcewnikowych metod leczenia chorób zastawkowych – od zabiegów TAVI, przez MitraClip i TriClip, po najnowsze rozwiązanie: zastawkę Tendyne.
– Jako szpital uniwersytecki nie tylko czujemy odpowiedzialność za najwyższy poziom opieki, ale też nie boimy się sięgać po rozwiązania, po które nikt wcześniej w Polsce nie sięgnął – podkreśla dr Marcin Drozd , dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Naszym priorytetem jest dawanie pacjentom realnej szansy na dłuższe i lepsze życie, nawet w najtrudniejszych przypadkach.
Ośrodek oferuje im pełną, interdyscyplinarną opiekę – od kwalifikacji, przez zabieg, aż po długoterminowe leczenie w poradni niewydolności serca. Jak podkreślają specjaliści szpitala, to nie wizja przyszłości – to rzeczywistość dostępna już dziś, właśnie we Wrocławiu.
* * *
Pionierski zabieg został wykonany przez zespół:
dr hab. Piotr Kübler, prof. UMW, kardiolog inwazyjny,
dr Maciej Bochenek, kardiochirurg,
dr hab. Tomasz Witkowski, echokardiografista zabiegowy,
dr Barbarą Barteczko, kardioanestezjolog,
lek. Magdalena Krawczyk, echokardiografistka zabiegowa,
dr Michał Kosowski, kardiolog inwazyjny,
dr Rafał Nowicki, kardiochirurg,
oraz zespół pielęgniarski i techniczny.
|
Nietypowy zabieg robotyczny w USK we Wrocławiu - przy wsparciu eksperta ze Stanforda |
Wrocław, 23 maja 2025 r.
Nietypowy zabieg robotyczny w USK we Wrocławiu - przy wsparciu eksperta ze Stanforda
Jedna z niewielu w Polsce operacji rekonstrukcji moczowodu z zastosowaniem… błony śluzowej z policzka to kolejne zadanie dla systemu robotycznego da Vinci w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu (USK). Ośrodek gości jednego z najbardziej doświadczonych specjalistów chirurgii robotycznej w Stanach Zjednoczonych. Dr Benjamin I. Chung – profesor urologii onkologicznej i dyrektor chirurgii robotycznej na Uniwersytecie Stanforda – przyjechał do Wrocławia jako visiting professor na zaproszenie zespołu Uniwersyteckiego Centrum Chirurgii Robotycznej USK.
W trakcie dwudniowego pobytu, prof. Chung zasiadał przy edukacyjnej konsoli systeNietypowy zabieg robotyczny w USK we Wrocławiu - przy wsparciu eksperta ze Stanforda mamu robotycznego, dzięki czemu mógł obserwować i komentować sześć zaawansowanych operacji przeprowadzonych z wykorzystaniem robota chirurgicznego da Vinci. Operatorzy to specjaliści USK we Wrocławiu. Wśród zaplanowanych zabiegów znalazły się m.in.: radykalna prostatektomia, nerkooszczędzające usunięcie guza oraz nowatorska operacja rekonstrukcji moczowodu z zastosowaniem przeszczepu błony śluzowej z policzka – jedna z niewielu tego typu w Polsce.
– Zależy nam, by rozwijać chirurgię robotyczną nie tylko pod względem liczby przeprowadzanych zabiegów, ale przede wszystkim ich jakości i różnorodności. Spotkania z wybitnymi ekspertami, takimi jak prof. Chung, to dla naszego zespołu okazja do wymiany wiedzy, oceny stosowanych technik i dalszego rozwijania możliwości leczenia ludzi, którzy nam zaufali, ale nie tylko – podkreśla prof. dr hab. Bartosz Małkiewicz, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Chirurgii Robotycznej USK we Wrocławiu. – Wdrażanie nowoczesnych technologii i kontakt ze światowej klasy ekspertami to również olbrzymie możliwości dla kształcących się u nas studentów Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Współtworzymy najlepszą w Polsce uczelnię medyczną w światowych rankingach, ale na tym nie poprzestajemy - chcemy iść dalej.
Wdrożenie kolejnych procedur to nowe szanse dla pacjentów
System da Vinci działa w USK od lipca 2023 roku, a do tej pory przeprowadzono już ponad 800 operacji z jego użyciem. Chirurdzy z USK konsekwentnie poszerzają jednak zakres procedur wykonywanych z pomocą robota – również o procedury innowacyjne, takie jak plastyka zwężonego moczowodu u pacjentów z zaawansowanymi powikłaniami urologicznymi.
– Nowością i wyzwaniem jest zabieg plastyki zwężenia przewodu moczowego - nie ukrywa prof. Małkiewicz, który operował 50-kilkuletniego pacjenta, który od wielu lat chorował na kamicę nerkową i na skutek wielu różnych zabiegów małoinwazyjnych oraz powikłań doszło u niego do zwężenia moczowodu w części środkowej. – Rozwiązaniem tego problemu może być przeszczepienie śluzówki policzka w zwężoną ścianę moczowodu - tłumaczy prof. Małkiewicz i dodaje, że chory był na stałe zacewnikowany, bo w wyniku zatrzymania odpływu moczu z nerki, mógłby tę nerkę stracić. To nie jest zabieg, który wykonywany jest rutynowo, w Polsce było takich kilka, ale według specjalisty wyniki doniesień z innych ośrodków są bardzo obiecujące i dające szansę na zachowanie nerki.
Niestety, tego rodzaju zabiegi nie są refundowane, ale specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu chcą pokazać, że zastosowanie systemu robotycznego może być o wiele szersze niż do tej pory.
W planie wizyty prof. Chunga znalazł się także wykład otwarty dla lekarzy i studentów poświęcony zastosowaniom chirurgii robotycznej w leczeniu nowotworów układu moczowego. To część szerszej współpracy międzynarodowej, którą USK rozwija, by wdrażać światowe standardy i kształtować przyszłych liderów w dziedzinie urologii robotycznej.
– Robot da Vinci to wszechstronne narzędzie chirurgiczne, które umożliwia precyzyjne operowanie w trudno dostępnych miejscach. Jego zastosowanie nie ogranicza się do prostatektomii – możemy z jego pomocą leczyć także wiele innych chorób układu moczowego. Kluczowe znaczenie ma jednak odpowiedni model finansowania – mówi prof. dr hab. Tomasz Szydełko, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Urologii i krajowy konsultant w dziedzinie urologii.
Jak zaznacza prof. Szydełko, krótszy czas hospitalizacji, mniejsze zużycie krwi i lepsze wyniki czynnościowe pacjentów to konkretne korzyści nie tylko medyczne, ale i społeczne. Leczenie robotyczne umożliwia szybszy powrót pacjenta do życia zawodowego i rodzinnego, a także ogranicza koszty długofalowej opieki.
Poszerzanie horyzontu leczniczego
Jednym z obszarów, w którym Uniwersyteckie Centrum Chirurgii Robotycznej we Wrocławiu dostrzega ogromny potencjał rozwoju, jest kardiochirurgia. W marcu w USK z powodzeniem przeprowadzono zabieg małoinwazyjnego zabiegu pomostowania aortalno-wieńcowego (MIDCAB), podczas którego tętnica piersiowa wewnętrzna została pobrana przy użyciu systemu robotycznego. Procedurę tę przeprowadzili prof. dr hab. Piotr Suwalski oraz dr Radosław Smoczyński z Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, natomiast operację pomostowania wykonali dr hab. Roman Przybylski prof. UMW i dr Maciej Rachwalik z Kliniki Kardiochirurgii Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. W czerwcu procedura została z sukcesem powtórzona, tym razem ze zmianą w zespole po stronie USK. W jego składzie znaleźli się prof. Przybylski, dr Maciej Bochenek oraz dr Anna Kędziora. Realizacja zabiegów MIDCAB stanowi część pilotażowego programu, którego celem jest przygotowanie warunków do stałego wdrożenia chirurgii robotycznej w leczeniu schorzeń sercowo-naczyniowych.
– To nie pierwszy raz, gdy nasi specjaliści nie boją się sięgać po nawet najbardziej nowatorskie procedury medyczne w sytuacjach, gdy może od nich zależeć zdrowie naszych pacjentów. Już dziś widzimy, że robot może znaleźć zastosowanie także w bardzo precyzyjnych procedurach kardiochirurgicznych. Wymaga to jednak nie tylko przygotowania zaplecza technologicznego i zespołu z wysokimi kompetencjami, ale także odpowiedniego podejścia organizacyjnego i finansowego – mówi lek. Maciej Kamiński, zastępca dyrektora ds. medycznych USK. Jak dodaje, trwają intensywne prace koncepcyjne i analiza możliwości rozszerzenia programu o kolejne przypadki, tak by innowacyjne leczenie z wykorzystaniem robota mogło stać się standardem także w tej dziedzinie.
Obecnie USK dysponuje systemem da Vinci, z którego korzystają zarówno zespoły chirurgii urologicznej, chirurgii nowotworów jelit oraz – pilotażowo – chirurdzy dziecięcy. Dzięki optymalnej organizacji pracy i koordynacji zespołów, robot wykorzystywany jest w maksymalnym stopniu, zabiegi przy jego wsparciu odbywają się od wczesnych godzin porannych, aż do późnego wieczora. Dlatego szpital planuje wkrótce zakup drugiego robota, co pozwoli rozszerzyć dostępność i zastosowanie tej technologii w kolejnych dziedzinach medycyny.
Dr Benjamin I. Chung – sylwetka eksperta
Dr Benjamin I. Chung, MD, jest urologiem onkologiem i dyrektorem chirurgii robotycznej na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Specjalizuje się w leczeniu nowotworów prostaty i nerek. Posiada jedno z największych doświadczeń operacyjnych w zakresie zabiegów robotycznych w tym stanie. Jego osiągnięcia zostały wielokrotnie uhonorowane – znalazł się m.in. w gronie Castle Connolly Top Doctors i Best Doctors in San Francisco.
Prowadzi aktywne badania nad epidemiologią nowotworów urologicznych, koncentrując się na identyfikacji czynników ryzyka raka nerki. Celem jego prac jest nie tylko doskonalenie technik operacyjnych, ale także lepsze zrozumienie biologii nowotworów, co może przyczynić się do skuteczniejszej profilaktyki. |
Jak zmieniła się chirurgia tarczycy w Polsce |
Wrocław, 23 maja 2025 r.
Jak zmieniła się chirurgia tarczycy w Polsce
Coraz częściej w Polsce rozpoznaje się raka tarczycy lub zmiany wymagające operacji. Czy to znaczy, że chorujemy częściej? A może po prostu lepiej diagnozujemy? Przez ostatnie 25 lat chirurgia tarczycy w Polsce przeszła ogromną metamorfozę - wzrosło też bezpieczeństwo operacji dzięki nowym technologiom.
Zespół badaczy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu przeanalizował niemal 4 tysiące przypadków operacyjnego leczenia schorzeń tarczycy. Przegląd obejmuje dane z dwóch dekad – od końca lat 90. po rok 2020. Analiza pokazała, że zmienił się zasadniczo zakres operacji: od operacji częściowego usunięcia, do operacji całkowitego wycięcia płata lub całej tarczycy, co istotnie zmniejszyło odsetek pacjentów z wolem nawrotowym, a także wyeliminowało konieczność reoperacji z powodu raka tarczycy. Na przestrzeni lat zmieniły się wskazania do operacji tarczycy, a w centrum uwagi znalazło się ograniczanie powikłań i poprawa jakości leczenia.
Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Scientific Reports pod tytułem „Changes in thyroid surgery over last 25 years”. Autorzy podzielili materiał kliniczny na okresy: 1996–2003 oraz 2011–2015 i 2018–2020, by porównać, jak w ciągu lat zmieniała się chirurgia tarczycy.
Więcej operacji z powodu raka – ale dlaczego?
W ostatnich latach odsetek operacji tarczycy wykonywanych z powodu raka brodawkowatego wzrósł ponad trzykrotnie – z 3,7% do ponad 10%. Rodzi to pytanie, czy obserwujemy rzeczywisty wzrost zachorowań, czy raczej efekt skuteczniejszej diagnostyki.
– Ostatnie trzy dekady to niewątpliwie okres „światowej epidemii raka brodawkowatego tarczycy” – mówi prof. Beata Wojtczak, autorka badania. – Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy mamy do czynienia z faktycznym wzrostem zachorowalności, czy ze wzrostem rozpoznawalności raka tarczycy ? Niewątpliwie łatwy dostęp do badań ultrasonograficznych tarczycy oraz biopsji aspiracyjnej cienkoigłowej wraz ze wzrostem świadomości pacjentów wpływa na wzrost liczby pacjentów z rozpoznaniem raka tarczycy.
Na wzrost ropoznawalności raka tarczycy wpływa również coraz szerszy dostęp do badań profilaktycznych – dziś standardem staje się monitorowanie tarczycy u kobiet w ciąży, co przekłada się na częstsze wykrywanie zmian ogniskowych, w tym nowotworowych złośliwych.
W Polsce coraz częściej rak brodawkowaty tarczycy jest wykrywany na bardzo wczesnym etapie – jako „mikrorak”, czyli zmiana ta nie przekracza 10 mm i charakteryzuje się bardzo dobrym rokowaniem. To skłoniło środowisko lekarskie do ograniczenia zarówno zakresu operacji, jak i dyskusji o odstąpieniu od leczenia operacyjnego w rakach tarczycy niskiego ryzyka złośliwości. W ostatnich rekomendacjach pojawiła się „aktywna obserwacja” mikroraka brodawkowatego tarczycy. Czy faktycznie jesteśmy gotowi na zmianę strategii? Przyjdzie nam już niebawem odpowiedzieć, mając pierwsze polskie badania – mówi prof. Wojtczak.
Neuromonitoring nerwów krtaniowych wstecznych kamieniem milowym w chirurgii tarczycy
Od 2011 roku w chirurgii tarczycy w Polsce coraz powszechniej stosowany jest neuromonitoring nerwów krtaniowych – technologii, która niemal całkowicie wyeliminowała najcięższe powikłanie operacyjne: trwałe obustronne uszkodzenie nerwów krtaniowych, które dla pacjenta wiąże się z utratą głosu i ciężkimi zaburzeniami oddychania.
– Rok 2011 należy uznać za początek ery neuromonitoringu. Wówczas tylko 1% operacji było wykonywanych z jego użyciem, dziś to już 65% – mówi prof. Wojtczak. – Neuromonitoring pozwala na przewidywanie pooperacyjnej funkcji nerwów już w czasie operacji. Pojawiło się też w chirurgii tarczycy nowe określenie strategii operacyjnej: dwuetapowa tyreoidektomia, która pozwala uniknąć groźnego powikłania już w trakcie operacji i ewentualnej tracheotomii.
Efektem operacji tarczycy z neuromonitoringiem jest spadek liczby przejściowych, jak i trwałych porażeń fałdów głosowych; ma to szczególne znaczenie w operacjach o podwyższonym ryzyku powikłań: chorobie Graves-Basedowa, raku tarczycy, a zwłaszcza w wolu nawrotowym.
Co dalej z operacjami tarczycy?
Kilkanaście lat temu dominowały zabiegi częściowe, dziś większość operacji to całkowite wycięcie płata lub całej tarczycy i są one bezpieczne przy zachowaniu starannej techniki operacyjnej oraz neuromonitoringu nerwów krtaniowych. Przypuszczam, że już w najbliższym czasie neuromonitoring stanie się standardem w chirurgii tarczycy.
W kolejnych latach będziemy obserwować optymalizację zakresu leczenia chirurgicznego chorych na zróżnicowane raki tarczycy. W przypadku raków tarczycy niskiego ryzyka będziemy obserwować ograniczanie zakresu operacji, a w przypadku raka brodowakowatego minimalnie inwazyjnego efektów "aktywnej obserwacji”. Równolegle jesteśmy świadkami rozwijających się metod alternatywnych leczenia zmian ogniskowych w tarczycy; laserowa ablacja guzków tarczycy pozwala uniknąć leczenia operacyjnego – tłumaczy prof. Wojtczak. W krajach azjatyckich bardzo popularna stała się metoda TOETVA, czyli operacja tarczycy wykonywana przez przedsionek jamy ustnej, umożliwiająca uniknięcie blizny na szyi. W Polsce technika ta nie zdobyła jeszcze dużej popularności.
W najbliższej przyszłości przełomem może być szerokie wdrożenie technologii pozwalających identyfikować przytarczyce podczas operacji tarczycy. Nowe technologie w tej dziedzinie to systemy detekcji przytarczyc oparte na autofluorescencji lub zastosowaniu sondy laserowej w podczerwieni.
To ważny krok w prewencji pooperacyjnej niedoczynności przytarczyc, która wciąż pozostaje groźnym i często niedoszacowanym powikłaniem – podkreśla chirurg.
Więcej wiemy, mniej ryzykujemy
Choć liczba operacji z powodu raka tarczycy rośnie, jednocześnie zabiegi są dziś bezpieczniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Chirurgia tarczycy w Polsce weszła w erę nowoczesnych technologii wspierających decyzje kliniczne, większej precyzji oraz rosnącej świadomości zarówno lekarzy, jak i pacjentów. To już nie tylko kwestia samego zabiegu – równie istotna staje się trafna, często bardzo wczesna diagnoza, odpowiednie kwalifikowanie do leczenia oraz zastosowanie narzędzi minimalizujących ryzyko powikłań.
Czy wiesz, że:
- śmiertelność po operacjach tarczycy w XIX wieku sięgała 40%? Z tego powodu Francuska Akademia Medyczna zakazała ich wykonywania. Dziś ryzyko zgonu wynosi niemal 0%.
- najczęściej wykonywanym zabiegiem w chirurgii tarczycy jest całkowite wycięcie płata lub całej tarczycy? W latach 90. operacje częściowego wycięcia stanowiły ponad 90%, dziś – tylko 4%.
- pomimo większego zakresu operacji, ryzyko uszkodzenia nerwu krtaniowego nie wzrosło? Wręcz przeciwnie – zmniejszyło się dzięki rutynowej identyfikacji nerwu krtaniowego i zastosowania neuromonitoringu.
- chirurgia tarczycy zmieniła się dzięki… „Wspaniałej Siódemce”? To nazwiska pionierów – Billroth, Kocher, Halsted, Mayo, Chill, Danhill i Lahey – którzy wprowadzili zasady aseptyki i zrewolucjonizowali operacje.
|
Pokój Spotkań w USK we Wrocławiu. Tu liczą się emocje, nie tylko procedury |
Wrocław, 29 maja 2025 r.
Pokój Spotkań w USK we Wrocławiu. Tu liczą się emocje, nie tylko procedury
Przytulne, kameralne pomieszczenie z domowym wystrojem, które ma służyć pacjentkom, ich bliskim i personelowi w najbardziej wrażliwych momentach – w pierwszych rozmowach o stanie zdrowia noworodka, we wspólnym przeżywaniu emocji związanych z leczeniem i diagnozą oraz – niestety – w najtrudniejszych momentach pożegnania. To Pokój Spotkań, wyjątkowa w skali kraju przestrzeń utworzona w Klinice Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
– Pokój Spotkań to wyraz naszej troski o człowieka – nie tylko o pacjenta, ale i o jego rodzinę. Bo za każdą historią medyczną stoi matka, ojciec, czasem rodzeństwo – mówi dr Ewa Fabich, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa USK we Wrocławiu. – Jako personel medyczny uczymy się nie tylko diagnozować i leczyć, ale również słuchać, wspierać i być obecnym w najtrudniejszych chwilach.
Specjaliści chcą, by było to nie tylko miejsce trudnych rozmów i pożegnań. Już teraz odbywają się tu pierwsze spotkania rodziców adopcyjnych z nowo narodzonymi dziećmi, często chorymi, wymagającymi szczególnej troski. W kameralnej atmosferze, przypominającej dom, przyszli opiekunowie mogą nawiązywać pierwsze relacje z dzieckiem, uczyć się jego pielęgnacji i budować więź, która stanie się fundamentem nowej rodziny.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jako pierwsza i jedyna placówka na Dolnym Śląsku oraz jedna z zaledwie czterech w Polsce oferuje profesjonalne, indywidualne sesje muzykoterapeutyczne dedykowane najmłodszym pacjentom i ich rodzicom. Zajęcia prowadzone przez wykwalifikowaną muzykoterapeutkę są integralnym elementem kompleksowej opieki medycznej. Dotychczasowe doświadczenia, obserwacje personelu oraz opinie rodziców jednoznacznie potwierdzają skuteczność tej formy terapii.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jako pierwsza i jedyna placówka na Dolnym Śląsku oraz jedna z zaledwie czterech w Polsce oferuje profesjonalne, indywidualne sesje muzykoterapeutyczne dedykowane najmłodszym pacjentom i ich rodzicom. Zajęcia prowadzone przez wykwalifikowaną muzykoterapeutkę są integralnym elementem kompleksowej opieki medycznej. Dotychczasowe doświadczenia, obserwacje personelu oraz opinie rodziców jednoznacznie potwierdzają skuteczność tej formy terapii.
– Muzykoterapia wspiera dzieci hospitalizowane zarówno na poziomie psychologicznym, jak i fizjologicznym. Pomaga w stabilizacji emocjonalnej i behawioralnej, redukuje poziom stresu, obniża rytm serca oraz wspiera układ nerwowy, tworząc przyjazne, dźwiękowe środowisko terapeutyczne – wyjaśnia prof. dr hab. Barbara Królak-Olejnik, kierownik Kliniki Neonatologii USK we Wrocławiu. – Dodatkowo zapewnia zrównoważoną stymulację zmysłową, wspomagając proces leczenia.
Równie istotna jest rola muzykoterapii w relacji z rodzicami. Ułatwia im przeżywanie trudnych emocji w bezpiecznej przestrzeni, wzmacnia więź z dzieckiem i wspiera ich w aktywnym uczestniczeniu w procesie leczenia. Dzięki temu rodzice zyskują poczucie sprawczości i lepiej odnajdują się w swojej roli opiekuńczej w warunkach szpitalnych.
Pokój Spotkań staje się więc miejscem przejścia – od lęku ku nadziei, od niepewności ku bliskości.
– Przyświecała nam potrzeba stworzenia bezpiecznej przestrzeni dlatego, że w Klinice Neonatologii zdarza się dużo sytuacji, w których wymagana jest niezwykła intymność – mówi prof. dr hab. Barbara Królak-Olejnik. – Niektóre wydarzenia są bardzo trudne, takie jak przedwczesne narodziny, związane z tym komplikacje i często trudne do przekazania rokowania.
Tu rodzi się więź
Nowe miejsce w Klinice służy również rodzinom adopcyjnym przygotowującym się do przyjęcia dziecka do swojego domu.
Z tej możliwości skorzystała pani Natalia, która razem z mężem zdecydowała się na adopcję trzymiesięcznego Piotrusia, chłopca urodzonego z przepukliną oponowo - rdzeniową i licznymi obciążeniami zdrowotnymi.
– Pokój Spotkań dał nam szansę spędzenia czasu z Piotrusiem, opiekowania się nim i stopniowego poznawania go – opowiada pani Natalia. – Mieszkamy w innym województwie, ale kilka razy w tygodniu przyjeżdżaliśmy, aby być blisko synka, mogliśmy korzystać z pokoju przez cały dzień. Mieliśmy tam wszystko, co potrzebne do opieki i pielęgnacji dziecka, ale także wygodne meble, ekspres do kawy czy możliwość przygotowania przekąski. To zdecydowanie lepsze miejsce niż świetlica szpitalna czy oddział – dodaje mama adopcyjna.
Piotruś znalazł nowy dom dzięki ogłoszeniu zamieszczonemu przez ośrodek adopcyjny w mediach społecznościowych oraz zaangażowaniu zespołu Kliniki Neonatologii. Rodzina adopcyjna wychowuje trójkę własnych dzieci i – jak podkreślają – nie było to przeszkodą, by przyjąć do swojej rodziny chłopca z problemem zdrowotnym, potrzebującego ciepła i miłości.
Chwile najtrudniejszych rozmów
Nowa przestrzeń umożliwia prowadzenie rozmów z pacjentkami i ich rodzinami w warunkach pełnego komfortu, z dala od szpitalnego zgiełku, sal chorych czy dyżurek lekarskich.
– Niestety w naszej codziennej pracy tuż bok narodzin, towarzyszy nam także śmierć małych pacjentów. Są to sytuacje graniczne, czasami najtrudniejsze w życiu rodziców naszego pacjenta, dlatego potrzebujemy miejsca, w którym możemy się zatrzymać i stworzyć komfortowe warunki do rozmowy – mówi lek. Agnieszka Jalowska z Kliniki Neonatologii USK. – Wiemy też, że odpowiednie wsparcie emocjonalne w tak trudnych, dramatycznych chwilach, wpływa na zmniejszenie traumy, związanej ze stratą dziecka.
Jak podkreśla dr Jalowska, dramatyczne sytuacje toczą się często tuż obok szczęśliwych wydarzeń innych rodzin, co potęguje emocje i sprawia, że potrzeba osobnej przestrzeni staje się jeszcze bardziej oczywista.
– Te, niekiedy bardzo trudne sytuacje, dzieją się u boku tych bardzo radosnych, obok innych pacjentek, które akurat przeżywają najszczęśliwsze chwile w życiu, bo właśnie urodziło im się zdrowe dziecko. Właśnie dlatego potrzebujemy miejsca, w którym możemy dać rodzicom miejsce przestrzeń do przeżycia trudnych chwil – dodaje lekarka.
Gdy potrzeba spokoju i bliskości – wsparcie jeszcze przed narodzinami
Z możliwości, jakie daje Pokój Spotkań, skorzystała m.in. rodzina pana Piotra, której historia pokazuje, jak ważna jest przestrzeń godna takich rozmów.
– Jeszcze przed narodzinami naszego dziecka usłyszeliśmy w szpitalu w Łodzi, że nasz synek będzie bardzo ciężko chory, całe życie spędzi w łóżku, pod respiratorem – opowiada pan Piotr. – Od razu powiedziano nam, żebyśmy szukali jakiegoś hospicjum. Żona miała rodzić w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu i tu, od pierwszych chwili mieliśmy zapewnioną kompleksową opiekę, nie tylko medyczną, ale także psychologiczną – dodaje pan Piotr.
– Pamiętam pierwszą naszą rozmowę z doktor Jalowską właśnie w Pokoju Spotkań. Ze szpitalnego zgiełku, pełnego przypadkowych ludzi, trafiliśmy do kameralnego pokoju. Siedząc na fotelach i pijąc kawę, w pełnym spokoju mogliśmy wysłuchać diagnozy, planu na leczenie i rokowania. Mieliśmy czas na zadanie pytań i rozwianie wszelkich wątpliwości – opowiada Pani Barbara, mama chłopca.
Rodzina skorzystała z Pokoju Spotkań ponownie – tym razem po narodzinach synka.
Dziś Nikodem ma pół roku. Mimo trudnego startu i niepokojących prognoz, rozwija się dobrze i korzysta z intensywnej rehabilitacji.
Zabiegi operacyjne, zwłaszcza te podejmowane w okresie noworodkowym lub jeszcze przed narodzinami dziecka, zawsze wiążą się z pewnym stopniem niepewności. Choć zespół medyczny podchodzi do każdego przypadku z nadzieją na jak najlepsze rokowania, życie potrafi napisać bardzo różne scenariusze – nie zawsze takie, na jakie liczą rodzice. Niekiedy wstępna diagnoza nie znajduje pełnego potwierdzenia, a wada okazuje się bardziej złożona, obejmując różne układy. Zdarza się też, że nie wszystkie nieprawidłowości zostają rozpoznane w okresie ciąży – i nagle, gdy na świat przychodzi długo wyczekiwane dziecko, pojawia się informacja o konieczności pilnego zabiegu operacyjnego. Najszczęśliwszy dzień w życiu rodziny może wówczas zamienić się w dramatyczne doświadczenie. Dobrze, jeśli ostatecznie wszystko kończy się pomyślnie.
– Współczesna chirurgia dziecięca, zgodna ze światowymi standardami, obejmuje również opiekę nad dziećmi jeszcze nienarodzonymi – diagnozowanymi, a często także operowanymi już w okresie prenatalnym – mówi prof. dr hab. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK. – W takich sytuacjach równie ważna jak precyzja medyczna jest troska o rodziców – ich emocje, potrzeby informacyjne i poczucie bezpieczeństwa. Pokój Spotkań to przestrzeń, która umożliwia prowadzenie tych niezwykle trudnych rozmów w atmosferze spokoju, empatii i szacunku, zgodnie z najlepszymi praktykami opieki okołoporodowej.
Co szczególnie wartościowe, w codziennej pracy zespołów Kliniki zaangażowanych w opiekę nad najmłodszymi pacjentami, ważną rolę odgrywają także psycholodzy szpitalni, którzy pozostają do dyspozycji mam i ich najbliższych. Klinika współpracuje również z hospicjum perinatalnym, które obejmuje opieką rodziny oczekujące narodzin nieuleczalnie chorego dziecka. Jeśli stan zdrowia dziecka jest niepewny, to właśnie Pokój Spotkań bywa miejscem spotkań z rodzinami i cichych ceremonii religijnych, które z oczywistych względów nie mogą odbywać się w przestrzeni wspólnej.
Z potrzeby serca i dzięki wsparciu – tak powstał Pokój Spotkań
Pokój został zlokalizowany na tym samym piętrze co Klinika i przeszedł gruntowną modernizację. We współpracy z darczyńcami udało się przekształcić dawne pomieszczenie magazynowe – z surowym wykończeniem i jarzeniówkami – w ciepłą, domową przestrzeń wyposażoną w wygodne meble, nastrojowe oświetlenie i dekoracje.
– Pomieszczenie przeszło gruntowny remont i zyskało domowe wyposażenie. Jest tam kanapa, fotele, kwiaty, odpowiednie oświetlenie. Jest choć trochę jak w domu, jest cisza, jest bezpieczna przestrzeń. Stworzenie przestrzeni dla naszych pacjentów do przeżywania w intymności niepowtarzalnych chwil - to był nasz główny cel – tłumaczy lek. Agnieszka Jalowska.
– W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym budujemy zintegrowany model opieki okołoporodowej, w którym bezpieczeństwo medyczne idzie w parze z troską o komfort psychiczny i emocjonalne wsparcie. Takie miejsca, jak nowootwarty pokój, pokazują, że rozumiemy potrzeby współczesnych kobiet i ich rodzin – podkreśla dr hab. Tomasz Fuchs, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Położnictwa i Ginekologii. – Dzięki temu coraz więcej pacjentek świadomie wybiera nasz szpital, ufając, że znajdą tu nie tylko najwyższej klasy specjalistów, ale też zrozumienie i poczucie godności w najważniejszych chwilach życia.
|
Medycyna ratunkowa od kulis - pokazujemy, jak działa SOR w praktyce. Międzynarodowy Dzień Medycyny Ratunkowej w USK we Wrocławiu |
Wrocław, 27 maja 2025 r.
Medycyna ratunkowa od kulis
- pokazujemy, jak działa SOR w praktyce.
Międzynarodowy Dzień Medycyny Ratunkowej w USK we Wrocławiu
W Międzynarodowym Dniu Medycyny Ratunkowej życie nie zatrzymało się ani na chwilę – za to można było zobaczyć, jak naprawdę się je ratuje. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu przygotował kolejną odsłonę świętowania w praktyce 15-lecia istnienia Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Uwzględniając pacjentów transportowanych Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym i pacjentki ginekologiczne jest to największy SOR na Dolnym Śląsku, jednocześnie jeden z filarów ratownictwa medycznego w regionie. To była lekcja ratowania życia w pełnym znaczeniu tego słowa – z pokazem symulacji medycznej, udziałem uczniów wrocławskiego liceum i przedstawicieli służb, które każdego dnia współpracują z SOR-em. Od pierwszych minut walki o życie po zaawansowane leczenie – ratownicy pokazali, co naprawdę znaczy działać „na czas”.
– Od początku istnienia Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w naszym szpitalu wyznaczał on nowe standardy w polskiej medycynie ratunkowej. Dość wspomnieć o tym, że do dzisiaj lądowisko dla helikopterów nie jest szpitalnym standardem w naszym kraju, podczas gdy w przypadku SOR USK od pierwszego dnia korzystał z transportu lotniczego – mówi lek. Maciej Kamiński, zastępca dyrektora ds. medycznych USK we Wrocławiu.
– Obecnie przyjmujemy najwięcej pacjentów w regionie, walcząc o ich zdrowie i życie w często najtrudniejszych przypadkach medycznych. Funkcjonuje u nas jedyne na Dolnym Śląsku Centrum Leczenia Urazów Wielonarządowych i Mnogich. Nie spoczywamy na laurach, stale doskonalimy nasze procedury, szkolimy zespół. Ostatnio USK otrzymał diamentowy status w ramach programu ESO Angels Awards. Dzięki ulepszeniu procedur nasi specjaliści skrócili o 37% czas potrzebny na przeprowadzenie procedury ratującej zdrowie i życie pacjentów z udarem. Jesteśmy szczególnie zmobilizowani pamiętając, że to właśnie na Dolnym Śląsku narodziła się polska medycyna ratunkowa.
Polska jako jeden z pierwszych krajów w Europie wdrożyła kompleksowy model medycyny ratunkowej. Dzięki konsekwentnym działaniom legislacyjnym, naukowym i organizacyjnym, w kolejnych województwach zaczęto tworzyć sieć szpitalnych oddziałów ratunkowych. Wrocław był jednym z kluczowych ośrodków tego procesu. Dość powiedzieć, że SOR przy Borowskiej obchodzi swoje 15-lecie działalności – jubileusz to nie tylko rocznica, ale też moment, który dobrze pokazuje jak zmieniła się medycyna ratunkowa w Polsce.
Za ojca medycyny ratunkowej uważa się związanego z wrocławskim środowiskiem lekarskim, prof. dr hab. Juliusza Jakubaszkę. Były konsultant krajowy i wojewódzki wspomina, że medycyna ratunkowa jako samodzielna dziedzina medycyny i specjalizacja lekarska została formalnie wprowadzona do systemu ochrony zdrowia w Polsce w 1999 roku. Za nami więc ponad 25 lat od tego przełomowego momentu.
Narodziny polskiej medycyny ratunkowej
– Początki były trudne, jak to zwykle bywa w przypadku nowatorskich przedsięwzięć, ale Polska stała się pionierem w Europie Środkowo-Wschodniej, wdrażając kompleksowe rozwiązania zarówno na poziomie klinicznym, jak i akademickim –
przyznaje prof. dr hab. Juliusz Jakubaszko i dodaje, że wzorem były rozwiązania stosowane USA, Australii i Wielkiej Brytanii.
Pierwsze prace rozpoczęły się na początku lat 90., kiedy to polscy lekarze – z silnym udziałem środowiska wrocławskiego – włączyli się w międzynarodową dyskusję o potrzebie stworzenia zintegrowanych systemów reagowania w stanach nagłych. W 1992 roku, podczas spotkania w Leuven w Belgii, utworzono „Club of Leuven” – grupę roboczą powołaną do wdrażania zasad nowoczesnej medycyny ratunkowej, w której pracę zaangażowali się specjaliści z Polski. Rok później, we Wrocławiu, narodziła się idea utworzenia Europejskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej (EUSEM), którego statut oficjalnie ogłoszono w Londynie w 1994 roku. Polska delegacja – aktywnie uczestnicząca w pracach towarzystwa – od samego początku współtworzyła europejskie standardy opieki w stanach nagłych.
Transformacja ustrojowa i sprzyjające zmiany legislacyjne umożliwiły stworzenie podstaw dla zintegrowanego systemu ratownictwa medycznego, opartego na wzorcach z USA, Wielkiej Brytanii i Australii. We współpracy ze strażą pożarną i pogotowiem ratunkowym opracowano projekt ustawy o ratowaniu życia, który umożliwił powstanie szpitalnych oddziałów ratunkowych. Nowa specjalizacja – medycyna ratunkowa – wprowadzona formalnie do systemu ochrony zdrowia w 1999 roku, szybko zyskała uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą. W 2002 roku Polska została przyjęta do Światowej Federacji Medycyny Ratunkowej, a Wrocław gościł pierwszy Kongres Medycyny Ratunkowej Europy Środkowo-Wschodniej, w którym udział wzięło ponad tysiąc specjalistów z całego świata. Był to przełomowy moment, który potwierdził wiodącą rolę Wrocławia w rozwoju tej dziedziny medycyny – zarówno w wymiarze praktycznym, jak i akademickim.
Początki SORu przy Borowskiej
Szpitalny Oddział Ratunkowy w Akademickim (jeszcze wtedy) Szpitalu Klinicznym przy ulicy Borowskiej oficjalnie uruchomiono 1 grudnia 2009 roku. Był on wtedy trzecim SORem w mieście i jednym z najnowocześniejszych w Polsce.
– Kliniczny SOR został zmodernizowany na przełomie 2017/2018 roku, dzięki czemu zyskał większą przestrzeń i liczbę łóżek obserwacyjnych. Na początku była jedna sala obserwacyjna, teraz są cztery, z dwudziestoma łóżkami –
tłumaczy dr Janusz Sokołowski, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – Kliniki Medycyny Ratunkowej w USK we Wrocławiu.
– Obecnie na SORze jednorazowo dyżuruje 6 lekarzy, z czego jeden jest przypisany do oddziału dziecięcego. Dodatkowo zespół medyczny wspiera od 12 do 14 pielęgniarek i ratowników medycznych. Razem z personelem pomocniczym na 12-godzinnym dyżurze jest w sumie zaangażowanych 30 osób, niezbędnych do tego, aby w każdej chwili pomagać poszkodowanym.
Jak zaznacza dr Sokołowski, o skali działalności najlepiej mówi liczba pacjentów, którym udzielana jest pomoc. Na początku swojej działalności specjaliści medycyny ratunkowej przy ul. Borowskiej przyjmowali rocznie około 15-20 tysięcy pacjentów, dziś to jest 3 razy więcej i liczba ta stale rośnie.
Tysiące szukających ratunku
Statystyki pokazują, że uniwersytecki SOR przyjmuje więcej pacjentów niż inne tego typu placówki we Wrocławiu i regionie. Wynika to między innymi z tego, że USK pełni rolę regionalnego Centrum Urazowego, do którego trafiają najbardziej skomplikowane przypadki, ofiary wypadków z wielonarządowymi urazami, wymagające interdyscyplinarnego podejścia.
– USK to największy w regionie szpital wielospecjalistyczny, do którego trafia cały przekrój pacjentów, ośrodek ma zaplecze lekarzy wielu dyscyplin i tym można tłumaczyć ogromne obciążenie -
wyjaśnia dr Goutham Chourasia, zastępca kierownika Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w USK we Wrocławiu.
– Zabezpieczamy najciężej chorych przywożonych do nas karetkami i transportem lotniczym, a także pacjentów, którzy zgłaszają się sami. Niektórzy po udzieleniu pomocy mogą być wypisani, ale wielu z nich wymaga skomplikowanego leczenia i jest kierowanych na kliniczne oddziały -
dodaje specjalista medycyny ratunkowej.
Aż 30 procent niekoniecznych wizyt
Od lat toczy się dyskusja o tym, kto powinien zgłaszać się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Zgodnie z założeniami powinny to być osoby, które są w stanie zagrożenia życia. One najczęściej są przywożone karetkami i przyjmowane w pierwszej kolejności, ale jest też sporo pacjentów zgłaszających się samodzielnie, wymagających pilnej pomocy - to muszą ocenić ratownicy, którzy jako pierwsi badają chorych.
– Niestety, z powodu niedomagania systemu i ograniczenia dostępu do placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej zgłasza się też dużo chorych, którzy powinni uzyskać pomoc gdzie indziej. Dużą grupę zgłaszających się stanowią tak zwani pacjenci socjalni, w kryzysie bezdomności, niesamodzielni, często bez najbliższych osób, które mogłyby ich wspomóc w dochodzeniu do zdrowia, także osoby nietrzeźwe i pod wpływem innych środków odurzających. Generalnie, zanim kogokolwiek odeślemy do domu, musi być przebadany, musimy wiedzieć, że jest bezpieczny –
podkreśla kierownik SORu.
Niejeden raz słyszymy, że ktoś na SORze czekał 10 czy 12 godzin, ale wszystko zależne jest od stanu chorego. Od zarejestrowania do pierwszego kontaktu z lekarzem nie mija więcej niż godzina – góra dwie. Trzeba pamiętać, że jeszcze wcześniej wykonywany jest triage.
Wspomniana procedura to medyczna segregacja pacjentów według pilności interwencji.
– Każda osoba trafiająca na SOR, zarówno przywieziona karetką, jak i zgłaszająca się samodzielnie, jest najpierw oceniana przez przeszkolony personel pielęgniarski lub ratowników medycznych –
mówi Olga Semczak, ratowniczka medyczna z SOR w USK we Wrocławiu.
– Staramy się, aby w tym czasie każdy z naszych pacjentów był zbadany.
Na podstawie objawów, parametrów życiowych, poziomu świadomości oraz ogólnego stanu zdrowia pacjent otrzymuje jedną z kategorii określonych kodem kolorystycznym:
Czerwony – pacjent w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, wymagający natychmiastowej pomocy medycznej (np. zatrzymanie krążenia, ciężka niewydolność oddechowa, masywne krwawienie, udar).
Pomarańczowy – stan ciężki, ale stabilny, z wysokim ryzykiem szybkiego pogorszenia; pacjent powinien zostać przyjęty w ciągu kilku minut.
Żółty – pacjent z poważnymi dolegliwościami, które wymagają leczenia, ale jego stan pozwala na bezpieczne oczekiwanie.
Zielony – stan ogólny dobry, bez cech zagrożenia życia; interwencja może być odłożona w czasie.
Niebieski (stosowany w niektórych systemach) – pacjent bez wskazań do leczenia w warunkach SOR, możliwy do zaopatrzenia w placówce POZ lub Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej.
– Taki system pozwala skupić zasoby oddziału na najpilniejszych przypadkach i zapewnić szybką pomoc tym, którzy najbardziej jej potrzebują. Oznacza to również, że pacjenci z dolegliwościami niewymagającymi natychmiastowej interwencji mogą czekać na swoją kolej dłużej – nie z powodu zaniedbania, lecz z troski o życie i zdrowie najbardziej potrzebujących –
tłumaczy ratowniczka.
Oczekiwanie na sali obserwacyjnej nie oznacza, że nic się nie dzieje. Wykonywane są niezbędne badania, specjaliści czekają na wyniki badań, aby móc postawić trafną diagnozę, wdrożyć leczenie lub przekazać chorego do odpowiedniej kliniki. W razie konieczności, zespół SOR wspierany jest przez wszystkich zatrudnionych w USK lekarzy. Z obserwacji personelu wynika, że godziny „szczytu” zaczynają się po południu i trwają do rana, a właściwie przez całą noc nie ma chwili odpoczynku.
Wyposażenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego
– Dziś nie ma sprzętu, którego by nam brakowało –
podkreśla dr Janusz Sokołowski.
– Defibrylatory czy aparaty monitorujące parametry życiowe są dostępne dla wszystkich pacjentów.
Pracę zespołu ułatwia całodobowy dostęp do diagnostyki, zaczynając od przenośnych aparatów rentgenowskich czy USG, które można wykorzystać przy łóżku chorego, bez konieczności wożenia chorego na konsultacje do innych części szpitala. W bezpośrednim sąsiedztwie oddziału znajduje się tomograf dedykowany pacjentom ostrodyżurowym, co pozwala na szybką diagnostykę. Pacjenci SOR mają także dostęp do rezonansu magnetycznego. Podczas pandemii oddziałowi przybyły nowoczesne respiratory i aparaty do zaawansowanej tlenoterapii.
Dodatkowo w USK we Wrocławiu znajduje się jedyny w Polsce Ośrodek Tlenoterapii Hiperbarycznej działający w obrębie SOR, który jest ważnym całodobowym wsparciem. Wykorzystanie komory hiperbarycznej to często ratunek dla pacjentów z objawami zatrucia tlenkiem węgla, chorych z zespołem zmiażdżeń, ciężkimi urazami kończyn czy trudno gojącymi się ranami.
Z sali lekcyjnej prosto na SOR – młodzi w sercu medycyny ratunkowej
Zwieńczeniem obchodów Międzynarodowego Dnia Medycyny Ratunkowej w USK we Wrocławiu był pokaz realistycznych symulacji medycznych, przygotowanych przez zespół SOR wspólnie ze służbami ratunkowymi z wrocławskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 9 Państwowej Straży Pożarnej. W pierwszym scenariuszu zaprezentowano działania trauma teamu w przypadku pacjenta w stanie krytycznym, przywiezionego karetką z miejsca wypadku z rozległymi urazami wielonarządowymi.
W drugiej symulacji strażacy dostarczyli pacjenta z objawami ciężkiego zatrucia tlenkiem węgla, wymagającego natychmiastowej tlenoterapii i opieki wielospecjalistycznej. Obie inscenizacje odzwierciedlały rzeczywiste warunki pracy zespołów ratunkowych, a ich przebieg z dużym zainteresowaniem śledziła grupa licealistów z jednego z wrocławskich liceów.
– Bardzo prawdopodobne, że zdecyduję się właśnie na studia medyczne. Cieszę się, że mogłam dzisiaj zobaczyć w taki sposób pracę ratowników. Było to bardzo inspirujące i otwierające oczy na to, jak ciężka może być walka o zdrowie i życie pacjentów. Bardzo dziękujemy za zaproszenie –
mówiła Zuzanna, uczennica Liceum nr V we Wrocławiu.
|
I Wrocławska Majówka Transplantacyjna – Wrocław centrum debaty o przyszłości transplantologii |
Wrocław, 20 maja 2025 r.
I Wrocławska Majówka Transplantacyjna –
Wrocław centrum debaty o przyszłości transplantologii
Za nami wydarzenie, które może śmiało przejść do historii nie tylko dolnośląskiej, ale i ogólnopolskiej medycyny. I Wrocławska Majówka Transplantacyjna po raz pierwszy zgromadziła we Wrocławiu przedstawicieli najważniejszych ośrodków transplantacyjnych w Polsce. Zorganizowana przez Uniwersytecki Szpital Kliniczny (USK) i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu (UMW), konferencja stała się przestrzenią realnej debaty o stanie i przyszłości transplantologii – od wyzwań systemowych i organizacyjnych, przez rozwój donacji narządów, aż po nowoczesne technologie wspierające procedury przeszczepowe.
Do Wrocławia przyjechało blisko 100 uczestników wydarzenia - to nie tylko lekarze – transplantolodzy, kardiochirurdzy i anestezjolodzy – ale również koordynatorzy donacyjni, decydenci ochrony zdrowia, przedstawiciele organizacji pacjenckich i środowisk akademickich. Uczestnicy poruszali najważniejsze zagadnienia dotyczące kwalifikacji do przeszczepów, leczenia pacjentów w stanach skrajnie ciężkich, a także rozwoju ośrodków transplantacyjnych w kraju.
– Majówka Transplantacyjna była dla nas czymś więcej niż konferencją. To przestrzeń realnej współpracy, wymiany doświadczeń i poszukiwania rozwiązań, które mają bezpośredni wpływ na życie pacjentów
– podkreśla lek. Maciej Kamiński, zastępca dyrektora ds. medycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. –
Wrocław stał się miejscem, gdzie rozmawiamy o transplantologii nie tylko w kategoriach procedur, ale jako o systemie współodpowiedzialności.
Lider transplantologii serca
Spotkanie zorganizowano niedługo po dwusetnym przeszczepieniu serca, które wykonano w USK. Od czasu uruchomienia programu w 2021 roku, ośrodek – choć najmłodszy – stał się jednym z najważniejszych punktów na mapie polskiej transplantologii. Tylko w ubiegłym roku przeprowadzono tu 49 transplantacji – najwięcej w kraju. Co piąty przeszczep serca w Polsce wykonywany jest właśnie we Wrocławiu.
– To nie tylko liczby, ale 200 konkretnych historii –
mówi prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwerstytetu Medycznego we Wrocławiu i dyrektor Instytutu Chorób Serca. –
Naszym celem jest nie tylko leczenie, ale także kształtowanie nowoczesnych standardów opieki, które pozwalają pacjentom wracać do życia.
Wiele przeszczepów wykonywanych jest u chorych w stanie zagrożenia życia.
– W takich przypadkach decydują nie tygodnie, a godziny –
zaznacza prof. Michał Zakliczyński, kierownik Kliniki Transplantacji Serca i Mechanicznego Wspomagania Krążenia USK. –
Skuteczność zależy od doświadczonego zespołu i doskonałej organizacji.
Transplantologia to zespół
Silnym punktem konferencji była refleksja nad interdyscyplinarnością współczesnej transplantologii. Od decyzji o pobraniu narządu, przez logistykę donacji, po procedury operacyjne – każdy etap wymaga współpracy wielu specjalistów.
– Transplantacja serca to moment ogromnego napięcia i emocjonalnego obciążenia –
mówi prof. dr hab. Waldemar Goździk, kierujący Kliniką Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK. –
Ale właśnie wtedy widać siłę zespołu, jego kompetencje, determinację i zaangażowanie.
Donacja – punkt wyjścia
– Nie ma transplantologii bez donacji. To etap, od którego wszystko się zaczyna – bez niego nie ma mowy o dalszych działaniach. –
podkreśla Mateusz Rakowski, kierownik Biura ds. Trans-plantacji i Donacji USK we Wrocławiu. –
Za każdą historią przeszczepu stoi ktoś, kto zgłosił potencjalnego dawcę, kto rozmawiał z rodziną, kto czuwał nad przebiegiem wszystkich procedur. Dlatego właśnie w trakcie I Wrocławskiej Majówki Transplantacyjnej tak mocno zaakcentowaliśmy znaczenie codziennej pracy zespołów intensywnej terapii i koordynatorów donacyjnych – osób, których działania często pozostają niewidoczne, a to właśnie dzięki nim pacjenci mają szansę na nowe życie.
Rakowski zaznaczył również, że kluczowe jest wzmacnianie współpracy ze szpitalami w regionie, zwłaszcza tymi, które wcześniej nie brały aktywnego udziału w systemie donacyjnym. – W ciągu ostatnich dwóch lat na Dolnym Śląsku liczba dawców wzrosła z niecałych ośmiu do ponad siedemnastu na milion mieszkańców, co jest jednym z najlepszych wyników w Polsce. To efekt ogromnej pracy edukacyjnej, szkoleń, ale także budowania partnerskich relacji z personelem oddziałów intensywnej terapii i anestezjologii – mówi.
Jak podkreśla, rosnące zaangażowanie szpitali lokalnych przekłada się bezpośrednio na liczbę uratowanych żyć. – Kiedy lekarz z regionalnego szpitala dzwoni do naszego zespołu i zgłasza potencjalnego dawcę, wiemy, że za tą decyzją stoją wiedza, empatia i odwaga. Chcemy, by I Majówka była również dla tych osób potwierdzeniem, że są integralną częścią systemu – i że ich działania mają ogromne znaczenie.
Dr Roman Przybylski prof. UMW, kierownik Oddziału Kardiochirurgii zwrócił uwagę na rolę kampanii społecznych i edukacji w kształtowaniu postaw prodonacyjnych.
– Zauważamy, że coraz częściej rodziny zmarłych wiedzą, jaka była wola ich bliskiego. Coraz więcej osób rozmawia o donacji jeszcze za życia – nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że chcą być świadomi. To bardzo wyraźny sygnał, że społeczna świadomość rośnie – podsumowuje.
Dzieci, przyszłość i integracja opieki
Wrocław rozwija opiekę nad najmłodszymi pacjentami – planowane jest uruchomienie programu kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej, a budowa Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii w USK, ma być wsparciem obszarów.
– Naszym celem jest zapewnienie najwyższego poziomu leczenia jak najbliżej miejsca zamieszkania – podkreśla prof. Ponikowski.
W planach jest też rozwój chirurgii robotycznej w kardiochirurgii, dalszy rozwój leczenia wstrząsu kardiogennego oraz stworzenie centrum doskonałości łączącego klinikę, naukę i edukację.
Przyszłość transplantologii – w dialogu i współpracy
I Wrocławska Majówka Transplantacyjna organizowana przez USK i UMW pokazała, jak istotna dla rozwoju medycyny jest wspólna refleksja nad wyzwaniami i możliwościami. Dyskusje, które toczyły się we Wrocławiu w czasie wydarzenia, nie tylko podsumowały dotychczasowe osiągnięcia, ale również wskazał kierunki rozwoju na kolejne lata.
Jak podkreślił prof. Michał Grąt, konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii klinicznej, rosnąca w ostatnich latach liczba przeprowadzanych transplantacji, pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.
– Szereg nowych, innowacyjnych metod leczenia, najnowsze metody przechowywania narządów przeznaczonych do przeszczepienia i przygotowywania ich do transportu oraz wsparcie Ministerstwa Zdrowia w tym względzie, to coś co napędza tą dziedzinę –
tłumaczył prof. Grąt.
– Nasze miejsce na światowej mapie transplantologii jest również bardzo dobre.
Dodatkową korzyścią ze spotkania specjalistów we Wrocławiu, jest kontakt studentów z osobami, które mają bezcenną wiedzę i doświadczenie w obszarze transplantologii.
– Nasi studenci przy okazji takich wydarzeń mogą zobaczyć na czym polega transplantologia, z jakimi wyzwaniami mogą się mierzyć, ale również jak duża satysfakcja płynie z obrania tej drogi kariery –
mówił prof. dr hab. Dariusz Janczak, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej USK i prorektor ds. Klinicznych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. –
Ta dziedzina rozwija się w Polsce niezwykle dynamicznie i jesteśmy na bardzo wysokiej pozycji w tym obszarze, a dzięki I Wrocławskiej Majówce Transplantacyjnej, młodzi ludzie mogli wysłuchać prawdziwych ekspertów polskiej transplantologii.
Eksperci wierzą, że spotkanie było początkiem nowej tradycji. –
Wydarzenia, które co roku będzie integrować środowisko, wyznaczać kierunki i inspirować do działania
– podsumowują organizatorzy. –
Bo transplantologia to nieustanny ruch – od nadziei do życia.
A Wrocław ma w tym rytmie serce.
Kontakt:
Tomasz Król, Rzecznik Prasowy USK we Wrocławiu
tel. 71 733 10 55, 662 232 599, e-mail:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
|
Wrocław, 15 maja 2025 r.
NZJ nie ma granic – codzienność z chorobą, o której wciąż mówimy za mało
Przewlekłe, bolesne, nieprzewidywalne – takie są nieswoiste choroby zapalne jelit (NZJ). To te-mat wciąż niedostatecznie obecny w świadomości społecznej, dlatego w poniedziałek, 19 maja z okazji Światowego Dnia NZJ Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (USK) przygotował bezpłatne konsultacje, gest solidarności – fioletowe światło, a także zapowiada nowy poradnik dla pacjentów. Wszystko po to, by przełamać tabu wokół tych trudnych chorób i pomóc osobom, które zmagają się z nimi na co dzień.
NZJ to grupa chorób przewodu pokarmowego obejmująca wrzodziejące zapalenie jelita grubego oraz chorobę Leśniowskiego-Crohna. Są to schorzenia o charakterze przewlekłym, nieuleczalnym, przebiegające z okresami zaostrzeń i remisji. Objawy? Biegunka, bóle brzucha, utrata masy ciała, zmęczenie. Ale to nie wszystko.
– To choroby układowe – poza jelitami mogą dawać objawy reumatologiczne, dermatologiczne czy okulistyczne. NZJ zwiększa też ryzyko zaburzeń lękowych i depresji oraz niektórych nowotworów. To ogromne wyzwanie nie tylko medyczne, ale i społeczne – tłumaczy prof. dr hab. Katarzyna Neubau-er , kierownik Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu.
Chorują już małe dzieci, ale najczęściej NZJ ujawnia się u młodych dorosłych – między 20. a 30. ro-kiem życia – czyli w czasie, gdy kształtują się ich plany zawodowe, rodzinne, życiowe. Diagnoza mo-że wywrócić je do góry nogami.
Codzienność z NZJ: życie w cieniu choroby
100 tysięcy Polaków chorujących na NZJ żyje z nieustanną niepewnością – nie wiedzą, kiedy pojawi się kolejne zaostrzenie, czy będą mogli pójść do pracy, wyjść z domu, uczestniczyć w spotkaniach towarzyskich. Do tego dochodzi stres, przewlekłe zmęczenie i duże ryzyko zaburzeń lękowo-depresyjnych. W badaniach jasno pokazano, że jakość życia pacjentów z NZJ – szczególnie w okre-sie zaostrzenia – jest znacznie obniżona.
– To choroby niewidzialne. Pacjent może wyglądać zdrowo, ale wewnątrz zmaga się z bólem, lękiem i wstydem. Te choroby wciąż wiążą się z tabu, a milczenie pogarsza sytuację – wyjaśnia dr Małgorzata Reszczyńska, gastrolog z Kliniki Gastrologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu.
Dlatego międzynarodowe hasło tegorocznych obchodów brzmi: „NZJ nie ma granic” – również tych społecznych i komunikacyjnych.
Nieswoiste zapalenia jelit nie oszczędzają także najmłodszych. W ostatnich latach lekarze obserwu-ją niepokojący wzrost liczby zachorowań wśród dzieci – szczególnie w grupie poniżej 15. roku życia. Szacuje się, że nawet co piąty pacjent z NZJ to dziecko. To wyjątkowo wrażliwa grupa – choroba nie tylko wpływa na układ pokarmowy, ale także może poważnie zaburzyć rozwój fizyczny.
– U dzieci, które powinny rosnąć i przybierać na wadze, przewlekły stan zapalny jelit może prowa-dzić do zaburzeń wzrostu i znacznego niedożywienia. Dlatego tak ważna jest szybka i trafna diagnostyka – wyjaśnia dr Tomasz Pytrus , kierownik Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia USK we Wrocławiu.
W Klinice działającej w ramach Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu młodzi pacjenci mogą liczyć na dostęp do nowoczesnych terapii, w tym leczenia biologicznego, które pomaga zahamować proces zapalny i dać dziecku szansę na prawidłowy rozwój.
Leczenie coraz skuteczniejsze, ale nadal nie przyczynowe
Choć przyczyny nieswoistych zapaleń jelit wciąż nie są do końca poznane, wiadomo, że kluczową rolę odgrywają predyspozycje genetyczne, czynniki środowiskowe oraz zaburzenia mikrobioty jelitowej. Nie da się tych chorób całkowicie wyleczyć, ale można je coraz lepiej kontrolować.
– W ostatnich latach dokonał się prawdziwy przełom w terapii NZJ. Pojawiły się nowe leki biologiczne i programy terapeutyczne. Pacjenci mają więcej nadziei, choć nadal czasem konieczne jest leczenie chirurgiczne – podkreśla prof. Katarzyna Neubauer.
Zabiegi operacyjne, choć nie są pierwszym wyborem, w niektórych przypadkach stanowią ważną i skuteczną formę terapii, np. w przypadku powikłań choroby Crohna czy masywnych krwawień we wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego. Często w takich przypadkach wyłaniana jest również stomia.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu to wiodący ośrodek leczenia nieswoistych zapaleń jelit na Dolnym Śląsku oferujący ciągłość i kompleksowość terapii od dzieciństwa po dorosłość. Chorzy z NZJ mogą liczyć tu nie tylko na dostęp do nowoczesnych terapii, ale też na zintegrowaną opiekę wielu specjalistów, którzy wspólnie czuwają nad ich zdrowiem, począwszy od precyzyjnej diagnostyki, przez stałe monitorowanie stanu zdrowia, po terapie biologiczne i wsparcie chirurgiczne w razie potrzeby.
Najmłodsi pacjenci trafiają pod opiekę Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia , gdzie otrzymują specjalistyczną diagnostykę i terapię. Gdy wchodzą w dorosłość, płynnie przejmują ich lekarze z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych , co gwarantuje kontynuację leczenia bez zbędnych przerw i stresów.
– To niezwykle ważne, by pacjent był leczony kompleksowo niezależnie od wieku, a leczenie nie może ograniczać się tylko do jednej specjalizacji. To choroba gastrologiczna, która dotyka całego organizmu, od stawów, przez skórę, po oczy – podkreśla dr Wojciech Pisarek, specjalista chorób wewnętrznych i gastroenterologii z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu. - Dlatego w USK pracujemy zespołowo, a lekarze różnych specjalizacji konsultują się ze sobą na bieżąco. Dzięki temu prowadzimy pacjenta przez całą ścieżkę leczenia, dostosowując terapię do zmieniającego się przebiegu choroby w ciągu całego życia – dodaje specjalista.
Konsultacje i poradnik dla pacjentów
Z okazji Światowego Dnia Nieswoistego Zapalenia Jelit USK we Wrocławiu zaprasza pacjentów na bezpłatne konsultacje. Odbędą się one w dniu obchodów w poniedziałek, 19 maja, w godzinach 11:30–14:00 w klinice dla dzieci – Klinika Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia przy ul. M. Curie-Skłodowskiej 50-52 oraz w klinice dla dorosłych – Klinika Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych przy ul. Borowskiej 213 . Nie jest potrzebne skierowanie, ale wymagana jest wcześniejsza rejestracja mailowa pod adresem
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
.
W przygotowaniu znajduje się również poradnik pt. „Zrozumieć nieswoiste choroby zapalne jelit. Poradnik dla pacjentów” , który ukaże się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Będzie to praktyczne kompendium wiedzy napisane przez lekarzy z wrocławskiej kliniki.
„NZJ nie ma granic” – także w komunikacji
Tegoroczne hasło Światowego Dnia NZJ – „NZJ nie ma granic” – podkreśla potrzebę łamania tabu i budowania otwartej, empatycznej komunikacji.
– Chcemy, by pacjenci nie czuli się wykluczeni. Mówmy o NZJ głośno. To choroby, które mogą dotknąć każdego i które wymagają zrozumienia nie tylko od lekarzy, ale i otoczenia – pracodawców, nauczycieli, bliskich – apeluje dr Anna Zubkiewicz-Zarębska , specjalista gastroenterolog z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK.
Właśnie dlatego Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu aktywnie włącza się w międzynarodową kampanię obchodów Światowego Dnia NZJ (World IBD Day), organizowaną przez Europejską Federację Stowarzyszeń Choroby Crohna i WZJG (EFCCA). W ramach działań, w mediach społecznościowych będą publikowane grafiki informacyjne, a fasada budynku przy ul. Borowskiej zostanie w tym okresie symbolicznie podświetlona na fioletowo – kolor solidarności z osobami żyjącymi z nieswoistymi zapaleniami jelit. To wyraz wsparcia, ale też zaproszenie do rozmowy. Bo NZJ nie ma granic – również w komunikacji.
|
Wrocław ma serce do transplantacji – 200 przeszczepów w 4 lata i ambitne plany Instytutu Chorób Serca na przyszłość |
Wrocław, 14 maja 2025 r.
Wrocław ma serce do transplantacji – 200 przeszczepów w 4 lata i ambitne plany
Instytutu Chorób Serca na przyszłość
200 transplantacji serca w zaledwie cztery lata, rekordowa liczba przeszczepów serca w Polsce i ambitny plan rozszerzenia programu na najmłodszych pacjentów – Instytut Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu (UMW) podsumowuje swoje działania i otwiera nowy rozdział w historii polskiej transplantologii. Zaprasza również do debaty podczas I Wrocławskiej Majówki Transplantacyjnej, którą zaplanowano na 20 maja.
Pierwsza transplantacja serca we Wrocławiu odbyła się w 2021 roku. To wtedy kardiochirurg dr Roman Przybylski i kardiolog prof. Michał Zakliczyński specjalizujący się w transplantacjach przyjechali do Wrocławia. Wcześniej fachu uczyli się od najlepszych – prof. Zbigniewa Religii i prof. Mariana Zembali. Od tego czasu wrocławski ośrodek rozwija się w błyskawicznym tempie – co piąta transplantacja serca w Polsce została wykonana właśnie tutaj, a zespół chirurgów i specjalistów Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w ścisłej współpracy z kardioanestezjologami z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii stał się jednym z najprężniej działających w kraju.
W samym 2024 roku przeszczepiono 49 serc – jak wynika z danych Poltransplant – to najwięcej w Polsce wśród ośrodków wykonujących transplantacje. Sukcesy te to nie tylko wynik wysokich kompetencji medycznych, ale również rosnącej świadomości społecznej dotyczącej donacji narządów
– Naszym celem od początku było stworzenie ośrodka, który nie tylko leczy, ale wyznacza standardy i daje pacjentom realną nadzieję – niezależnie od ich wieku, miejsca zamieszkania czy stopnia zaawansowania choroby. Dwieście transplantacji w cztery lata to symbol zmiany systemowej, ale też ogromny wysiłek zespołu, który każdego dnia staje do walki o ludzkie życie. Każdy przeszczep to historia nie tylko pacjenta, ale także dawcy, jego rodziny i całego zespołu medycznego. Jesteśmy dumni, że możemy być częścią tej zmiany – podkreśla prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i dyrektor Instytutu Chorób Serca USK.
Pacjenci trafiający do ICHS pochodzą z całej Polski. Wśród nich są również ci, którzy wcześniej byli dyskwalifikowani w innych placówkach ze względu na stan zdrowia.
– Dwusetna transplantacja nie różniła się od innych pod względem trudności – i bardzo dobrze. Im mniej niespodzianek w trakcie operacji, tym lepiej dla pacjenta – mówi prof. dr hab. Michał Zakliczyński, kierownik Kliniki Transplantacji Serca i Mechanicznego Wspomagania Krążenia. – Specjaliści mogą wtedy łatwiej realizować plan operacyjny i ogranicza się ryzyko ewentualnych powikłań.
Większość z 200 przeprowadzonych transplantacji dotyczyła pacjentów w stanie zagrożenia życia. Od początku roku wykonano 22 transplantacje – z czego tylko jedna była planowana. Pozostali pacjenci oczekiwali pilnie na nowe serce.
– Wszystko przebiegło pomyślnie. 59-letni pacjent, który spędził dwa miesiące w szpitalu w oczekiwaniu na przeszczep, został już wypisany do domu – dodaje prof. Zakliczyński.
W ocenie specjalistów im krótszy czas oczekiwania, tym mniejsze ryzyko, że ciężko chorzy pacjenci tego zabiegu nie doczekają. Faktycznie niektórzy pacjenci czekają bardzo krótko, ale są też tacy, którzy muszą czekać miesiącami. Wszystko zależy od bardzo wielu czynników, leżących nie tylko po stronie szpitala, organizacji czy koordynacji.
– Do transplantacji kwalifikuje się też coraz starszych biorców, bo po prostu coraz dłużej żyjemy – mówi dr Roman Przybylski prof. UMW, kierownik Oddziału Kardiochirurgii, który ma na swoim koncie ponad 500 przeszczepów. – Organy pobieramy również od starszych pacjentów, o ile ich organy są w dobrym stanie. Dla przykładu niedawno dawcą w naszej klinice był siedemdziesięciokilkuletni pacjent, którego nerki zgodnie z programem "Old to old" przeszczepiono pacjentowi w podobnym wieku. Coraz więcej jest też operacji, gdy jednocześnie przeszczepia się kilka narządów, np. serce z wątrobą, serce z trzustką czy serce z nerką.
Kiedy nowe serce staje się koniecznością
– Stabilni pacjenci z niewydolnością serca są pod opieką naszej Poradni Kardiologicznej. W razie pogorszenia stanu zdrowia trafiają na oddział – mówi dr Ewa Mroczek z Kliniki Kardiologii USK. – Szczególnej uwagi wymagają osoby z wrodzonymi wadami serca, które przechodzą z opieki pediatrycznej do naszej placówki.
Specjaliści regularnie wykonują badania pozwalające na ocenę stanu pacjenta, m.in. echo serca, testy wysiłkowe, spirometrię, badania biochemiczne oraz cewnikowanie serca.
– U wielu pacjentów pogorszenie stanu zdrowia następuje stopniowo. Gdy zauważamy taki trend, kwalifikujemy ich do przeszczepienia – tłumaczy dr Mroczek. – Pracuję z młodymi pacjentami, którzy przeszli już liczne operacje, ale mimo to ich komfort życia spada. Coraz częściej są wykluczani z codziennego funkcjonowania. W wielu przypadkach jedyną szansą na poprawę stanu zdrowia jest transplantacja serca.
Z powodu postępu w leczeniu dzieci z wadami serca, coraz więcej pacjentów z powikłaniami wchodzi w dorosłość. Dla wielu z nich przeszczep staje się nieunikniony.
– Podczas wizyt uprzedzamy pacjentów o możliwości konieczności transplantacji w przyszłości. Kluczowe jest uchwycenie właściwego momentu – tak, by nie doszło np. do konieczności jednoczesnego przeszczepienia serca i wątroby – dodaje lekarka.
Eksperci z USK utrzymują kontakt z pacjentami po przeszczepie, obserwując, jak zmienia się ich życie. – To niezwykle poruszające, gdy pacjent może wrócić do aktywności, o których wcześniej tylko marzył – podsumowuje dr Mroczek.
By cały proces mógł zakończyć się sukcesem, niezbędna jest interdyscyplinarna współpraca. Udział anestezjologów i specjalistów intensywnej terapii w transplantologii serca to nie tylko medycyna najwyższej precyzji, ale też ogromna odpowiedzialność emocjonalna.
– Trafiają do nas pacjenci w stanie skrajnie ciężkim – często po nagłym zatrzymaniu krążenia, z zaawansowanym uszkodzeniem mięśnia sercowego, wymagający natychmiastowego wspomagania krążenia. To momenty największego napięcia, kiedy naszym celem jest ustabilizowanie chorego i utrzymanie go przy życiu do czasu znalezienia odpowiedniego dawcy – tłumaczy prof. dr hab. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – To nie byłoby możliwe bez zespołu, który działa jak precyzyjnie zaprogramowany organizm – z doświadczeniem, czujnością i determinacją. Satysfakcja, gdy taki pacjent wraca po przeszczepie do normalnego życia – bezcenna.
Skuteczna koordynacja – więcej przeszczepów
Szansa na serce z zagranicy pojawiła się przy dwusetnym przeszczepie – niestety z powodu zatrzymania krążenia u dawcy procedura została przerwana.
– Miało to być pierwsze w naszym ośrodku serce z Czech. Byliśmy gotowi do transportu, ale sytuacja u dawcy uniemożliwiła realizację procedury – relacjonuje Mateusz Rakowski, kierownik Biura ds. Transplantacji i Donacji USK.
Obecnie w USK na przeszczepienie serca czeka ok. 40 pacjentów, a zgodnie z danymi Poltransplant za 2024 rok, w całej Polsce – około 400. Na Dolnym Śląsku liczba dawców wzrosła z 7,95 na milion mieszkańców do ponad 17.
– To efekt intensywnej pracy Biura Koordynacji Transplantacji i lepszej współpracy ze szpitalami w regionie. Wiele placówek, które wcześniej nie zgłaszały dawców, teraz regularnie to robi – podkreśla Rakowski.
W ocenie regionalnego koordynatora transplantacyjnego, efekty przynoszą także liczne kampanie społeczne, dzięki którym w ostatnim czasie łatwiej się rozmawia z bliskimi osób zmarłych. Rośnie świadomość społeczna i okazuje się, że coraz częściej w rodzinach prowadzi się rozmowy na ten temat i coraz więcej osób wie, jaka była wola zmarłego.
Najmłodszy pacjent, który otrzymał serce w USK, miał 19 lat, najstarszy – 72, zaś średni wiek biorców i dawców to 50 lat.
Nowy kierunek: kardiologia i kardiochirurgia dziecięca oraz transplantacje u najmłodszych
Instytut Chorób Serca planuje rozwój kompleksowego ośrodka kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej, który pozwoli także na przeszczepianie serc u dzieci. To odpowiedź na potrzeby najmłodszych pacjentów z wrodzonymi i nabytymi wadami serca, którzy obecnie nie zawsze mają dostęp do kompleksowego leczenia w swoim regionie.
– Naszym obowiązkiem – jako lekarzy, naukowców i częściowo organizatorów systemu – jest stworzenie takiego modelu opieki, który umożliwi dzieciom z ciężkimi wadami serca dostęp do leczenia na najwyższym poziomie, jak najbliżej domu. Mówię to z pełnym przekonaniem. Budowa ośrodka kardiochirurgii dziecięcej i rozwój programu przeszczepów u najmłodszych to nie tylko decyzja strategiczna, ale przede wszystkim wyraz naszej odpowiedzialności za przyszłość tych dzieci i ich rodzin – podkreśla prof. dr hab. Piotr Ponikowski.
Uruchomienie kardiologii pediatrycznej i programu kardiochirurgii dziecięcej umożliwi zapewnienie ciągłości opieki – od diagnozy, przez leczenie chirurgiczne, aż po opiekę po transplantacji – bez konieczności podróżowania poza Dolny Śląsk. To ogromna korzyść zarówno medyczna, jak i psychologiczna. Znaczenie tego obszaru wpisuje się w szerszą strategię Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, który rozpoczyna budowę Zintegrowanego Centrum Pediatrii. Będzie to miejsce skupiające przedstawicieli wszystkich specjalności, których zadaniem będzie opieka nad pacjentami z najtrudniejszym i najbardziej skomplikowanymi przypadkami medycznymi.
Wspomniane obszary to jedne z filarów kompleksowej strategii USK i UMW. Wrocławscy specjaliści nie zapominają również o nowoczesnej kardiologii płodowej – zarówno diagnostycznej, jak i interwencyjnej. Ten dynamicznie rozwijający się na świecie obszar medycyny pozwala na identyfikację i leczenie poważnych wad serca jeszcze przed narodzinami dziecka, co w wielu przypadkach może decydować o jego życiu i dalszym rozwoju. Dzięki dostępności specjalistów z zakresu ginekologii, neonatologii, kardiologii dziecięcej i kardiochirurgii, we Wrocławiu możliwe stanie się stworzenie unikatowego w skali kraju modelu opieki nad pacjentem od życia płodowego aż po dorosłość.
W planach zespołu jest również pełne wdrożenie chirurgii robotycznej w kardiochirurgii oraz dalsze doskonalenie systemowego modelu leczenia wstrząsu kardiogennego – stanu krytycznego, który wymaga błyskawicznej i wieloetapowej interwencji. Na rozwiązaniach opracowanych w ICHS już dziś wzorują się inne ośrodki. Jednocześnie Uniwersytecki Szpital Kliniczny i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu intensyfikują działania zmierzające do utworzenia interdyscyplinarnego centrum doskonałości – miejsca, w którym zintegrowane zostaną leczenie, innowacyjne badania i kształcenie przyszłych kadr medycznych. Taki model to nie tylko odpowiedź na aktualne potrzeby systemu ochrony zdrowia, ale przede wszystkim inwestycja w jego długofalowy rozwój.
– Chcemy stworzyć przestrzeń, w której medycyna najwyższej referencyjności spotyka się z nauką i edukacją. Takie centra pozwalają nie tylko ratować życie w sytuacjach nagłych, ale również wyznaczać kierunki rozwoju medycyny i inspirować kolejne pokolenia specjalistów – podkreśla prof. Piotr Ponikowski. – Możliwość transplantacji serca będzie naturalnym zamknięciem tego, co oferujemy naszym pacjentom pediatrycznym. Biorąc pod uwagę demografię i deficyt kadr, tego rodzaju centra doskonałości są w mojej ocenie najlepszą strategią.
Wrocławska Majówka Transplantacyjna
Już 20 maja specjaliści z całego kraju spotkają się we Wrocławiu podczas I Wrocławskiej Majówki Transplantacyjnej – konferencji organizowanej przez USK. Jednym z tematów będzie m.in. dwusetny przeszczep serca i rozwój donacji w regionie.
– Dwieście transplantacji serca wykonanych w naszym szpitalu to coś znacznie więcej niż liczba zabiegów. To dwieście indywidualnych historii – o nadziei, o powrocie do życia, o drugiej szansie, którą pacjenci otrzymali dzięki zaangażowaniu całego zespołu medycznego. To także setki rodzin, które znów mogą planować wspólną przyszłość – mówi dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – D la mnie, jako dyrektora szpitala, to powód do ogromnej dumy, ale też zobowiązanie. Takie osiągnięcie nie byłoby możliwe bez codziennej, niezwykle wymagającej pracy chirurgów, anestezjologów, kardiologów, pielęgniarek i koordynatorów transplantacyjnych – każdej osoby, która tworzy Instytut Chorób Serca i wspiera ICHS.
Jak podkreśla dyrektor, osiągnięcie tego kamienia milowego to również efekt sprawnej organizacji, wzorowej koordynacji i – co szczególnie ważne – rosnącej świadomości społecznej dotyczącej donacji. Coraz więcej osób rozmawia dziś ze swoimi bliskimi o decyzji dotyczącej dawstwa narządów, co pozwala ratować życie innym.
– Naszym zadaniem jako szpitala uniwersyteckiego jest nie tylko leczenie, ale także budowanie nowoczesnego modelu opieki – takiego, który będzie dostępny również dla najmłodszych pacjentów. Dlatego z dumą mogę powiedzieć, że planujemy dalszy rozwój, w tym stworzenie kompleksowego ośrodka kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej, który pozwoli na przeszczepianie serc również u najmłodszych pacjentów. To nasza odpowiedzialność za przyszłość tych dzieci i ich rodzin. Chcemy, aby Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu był miejscem, gdzie najnowocześniejsza medycyna spotyka się z nauką, edukacją i przede wszystkim z troską o pacjenta na każdym etapie jego życia – od okresu płodowego aż po dorosłość – podsumowuje dr Marcin Drozd.
|
Ponad sto robotycznych operacji raka jelita w USK we Wrocławiu |
Wrocław, 12 maja 2025 r.
Ponad sto robotycznych operacji raka jelita w USK we Wrocławiu
W ciągu kilkunastu miesięcy specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu wykonali przeszło sto zabiegów z użyciem operacyjnego robota u pacjentów z rakiem jelita grubego. Ponadto w kwietniu br. system da Vinci po raz pierwszy na Dolnym Śląsku wsparł chirurgów USK przy zabiegu usunięcia trzustki. W planach ośrodka są kolejne operacje robotyczne w obszarze onkologii, w tym resekcje żołądka.
System robotyczny da Vinci działa w USK od lipca 2023 r. Początkowo znalazł zastosowanie
w operacjach uroonkologiczych – dotychczas wykonano kilkaset zabiegów tą metodą u chorych na raka prostaty. Pół roku później specjaliści z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Onkologicznej USK
we Wrocławiu przeprowadzili w asyście robota pierwszą resekcję fragmentu jelita, zajętego przez złośliwy nowotwór. Od tego czasu większość operacji raka jelita grubego odbywa się za pomocą systemu da Vinci, a USK ma ich na koncie już ponad setkę.
– To znakomity wynik i dowód na to, że podążamy za ogólnoświatowym trendem – uważa prof. Wojciech Kielan, szef Uniwersyteckiego Centrum Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej, w którego skład wchodzi Klinika Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Onkologicznej. – Obecnie w chirurgii dąży się do stosowania metod jak najmniej inwazyjnych, które są bezpieczniejsze dla pacjentów i gwarantują szybszą rekonwalescencję. Operujemy także laparoskopowo oraz metodą klasyczną, polegającą na otwarciu tkanek, bo tego wymagają czasami wskazania medyczne. Jednak zamierzamy rozwijać w naszym ośrodku chirurgię robotyczną o kolejne procedury.
Prof. Kielan podkreśla, że nawet najbardziej zaawansowany technologicznie robot nie operuje. Mózgiem całego systemu pozostaje człowiek – w tym wypadku chirurg, który posiada odpowiednie przeszkolenie, zakończone zdobyciu certyfikatu. Obecnie w Klinice Chirurgii Onkologicznej USK pracuje dwoje certyfikowanych specjalistów, operujących w asyście systemu da Vinci: dr hab. Julia Rudno-Rudzińska i dr Krzysztof Kotulski. Trzecia osoba jest w trakcie procesu certyfikacji. Dzięki stu operacjom w systemie da Vinci, klinika spełniła ustawowe wymogi do uzyskania finansowania zabiegów robotycznych przez NFZ – konieczne do tego jest wykonanie 50 zabiegów przez jednego operatora.
Rak jelita grubego jest drugą przyczyną zgonów z powodu chorób nowotworowych u mężczyzn,
a trzecią wśród kobiet. W dodatku w ostatnich dekadach liczba zachorowań systematycznie wzrasta, także wśród ludzi młodych. Choroba zdaje się nie mieć granic wiekowych.
– Najmłodszy pacjent, operowany w naszej klinice metodą robotyczną, miał 21 lat, a najstarsza pacjentka – 94 lata – mówi p.o. kierownika Kliniki Chirurgii Onkologicznej dr hab. Julia Rudno-Rudzińska. – Do zabiegu w asyście da Vinci kwalifikujemy niemal wszystkich pacjentów, bardzo rzadko zdarzają się wskazania medyczne, wykluczające takie operacje, jak np. obecność zrostów po poprzednich wielokrotnych zabiegach.
Zdaniem dr hab. Julii Rudno-Rudzińskiej, chirurgia robotyczna zwielokrotnia wszystkie zalety zabiegów laparoskopowych, które do tej pory dominowały w operacjach raka jelita. Robot pozwala na minimalne cięcia, a dodatkową jego zaletą jest wizualizacja 3D i bardzo duże powiększenie. Pomaga to w jeszcze bardziej precyzyjnym wykonaniu zabiegu, a co za tym idzie, w zmniejszeniu liczby powikłań w stosunku nawet do laparoskopii. Dla pacjenta oznacza to mniejszy ból pooperacyjny, mniejsze ryzyko krwawienia śródoperacyjnego i szybszy powrót do zdrowia.
Ostatnio onkolodzy w USK zauważyli tendencję, którą można uznać za optymistyczną:
– Kwalifikujemy do zabiegów znacznie więcej pacjentów z mało zaawansowanym rakiem jelita – zauważa dr hab. Julia Rudno-Rudzińska. – Jak powszechnie wiadomo, im mniej rozwinięty nowotwór złośliwy, tym większa szansa na pomyślne rokowania. Uważam, że wymierne efekty przynosi działający w USK program badań przesiewowych w kierunku raka jelita. Na kolonoskopię w ramach tego programu przychodzą osoby bez objawów. Tymczasem u wielu z nich wykrywane są niepokojące zmiany, które zostają wysłane do badania histopatologicznego. W sytuacji, gdy patolodzy potwierdzą podejrzenie raka, pacjenci są kierowani do naszej kliniki i szybko operowani, jeśli tego wymagają. Dzięki temu wzrasta ich szansa na całkowite wyzdrowienie.
Dotychczas Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje operacje robotyczne przy leczeniu raka prostaty, jelita grubego i macicy. Lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej wprowadzają kolejne procedury, nie czekając nawet na refundację.
– Mamy za sobą pierwszą w regionie resekcję trzustki za pomocą da Vinci, którą wykonaliśmy w kwietniu tego roku. Planujemy kolejne takie zabiegi, bez względu na to, czy będą refundowane. Chcielibyśmy także w najbliższym czasie rozszerzyć zakres onkologicznych operacji robotycznych o resekcje żołądka.
System da Vinci sprawdza się perfekcyjnie i dzięki niemu możemy zaoferować pacjentom najlepszą jakość oraz efektywność leczenia.
Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
|
Pomagają nie tylko leczyć – bezcenne wsparcie dla małych pacjentów i ich rodzin. Tak działa współpraca USK we Wrocławiu z zaprzyjaźnionymi Fundacjami |
Wrocław, 7 maja 2025 r.
Pomagają nie tylko leczyć – bezcenne wsparcie
dla małych pacjentów i ich rodzin. Tak działa współpraca
USK we Wrocławiu z zaprzyjaźnionymi Fundacjami
Kiedy dziecko trafia do szpitala, wsparcia potrzebuje cała rodzina. Walka z chorobą nowotworową to nie tylko leczenie – to codzienność pełna lęku, wyzwań i ogromnych potrzeb, również tych pozamedycznych. Dzięki ścisłej współpracy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu z Fundacją na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, Fundacją Cancer Fighters i innymi współpracującymi ze szpitalem instytucjami, mali pacjenci i ich najbliżsi nie zostają z tymi trudnościami sami. Nowa wielozmysłowa Sala Doświadczania Świata, z której mogą korzystać mali pacjenci pozostający pod długotrwałą opieką naszego personelu, czy nowoczesny analizator składu ciała pozwalający na jeszcze bardziej precyzyjne ustalanie terapii czy diety, to namacalny efekt dobrego partnerstwa.
– Organizacje takie jak Fundacja na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową czy Fundacja Cancer Fighters budują most pomiędzy światem medycyny a społeczną wrażliwością –
podkreśla dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. –
Dzięki ich działaniom możliwe jest nie tylko sprawniejsze leczenie, ale także tworzenie pewnego rodzaju ekosystemu, środowiska sprzyjającego zdrowieniu w każdym znaczeniu.
O skali wsparcia, oprócz najważniejszego – dziecięcych uśmiechów, świadczą liczby i wartość udzielonej pomocy. W ciągu ostatnich dwóch lat Fundacja na Ratunek przeznaczyła ponad 5 milionów złotych na wsparcie dzieci leczonych w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, znanej również jako Przylądek Nadziei.
Jak zaznacza Anna Apel, prezeska Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową to partnerstwo zawsze miało jeden cel nadrzędny: ratowanie zdrowia i życia dzieci.
– Dzięki zaangażowaniu darczyńców z całej Polski, w tym mieszkańców Wrocławia przekazujących 1,5% podatku, Fundacja może reagować natychmiastowo. Czasem chodzi o sfinansowanie terapii, której koszt sięga kilkuset tysięcy złotych i nie można czekać na wynik tradycyjnej zbiórki publicznej -
wyjaśnia Anna Apel.
- W takich sytuacjach czas ma kluczowe znaczenie, a my możemy działać dosłownie z minuty na minutę.
Efektem współpracy Fundacji ze szpitalem są także unikalne w skali kraju rozwiązania, m.in. pierwsza w Polsce poradnia dla ozdrowieńców onkologicznych działająca w szpitalu klinicznym. Poradnia zapewnia dzieciom, które zakończyły leczenie, kompleksową opiekę medyczną, psychologiczną i społeczną, odpowiadając na ich potrzeby w okresie powrotu do zdrowia i codziennego życia.
Dzięki współpracy z zagranicznymi ośrodkami z Holandii i USA, zespół poradni zyskuje dostęp do najnowszej wiedzy i dobrych praktyk, które wkrótce mogą zostać wdrożone w ramach wizyt studyjnych.
Przy Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu działa także największy w Polsce zespół wsparcia psychospołecznego. Składa się z 20 specjalistów – psychologów, terapeutów, neurologopedy i psychoonkologów – którzy codziennie otaczają troską dzieci i ich rodziny, prowadząc psychoedukację, interwencje kryzysowe i zajęcia terapeutyczne. Dodatkowo, Fundacja koordynuje działania ponad 160 wolontariuszy, którzy są obecni przy pacjentach każdego dnia.
W klinice działa również Sala Doświadczania Świata.
– Wykorzystywana w Sali Doświadczania Świata terapia wielozmysłowa Snoezelen służy relaksacji i aktywizacji –
podkreśla Anna Apel.
– To niezwykłe miejsce pozwala mitygować napady paniki, lęku i stanów depresyjnych oraz tworzy bezpieczną przestrzeń autokontroli, sprawczości, tak potrzebnej dzieciom, które niejednokrotnie spędzają w szpitalu wiele tygodni, a czasem nawet miesięcy.
W Sali Doświadczania Świata pacjenci mogą bezpiecznie eksplorować świat poprzez wzrok, słuch, dotyk, węch, a także inne zmysły. Terapia ma na celu pobudzanie zmysłów, relaksację, wyciszenie oraz wspieranie rozwoju poznawczego i emocjonalnego. Kolejna taka sala powstanie w drugiej połowie roku w USK w budynku głównym przy ul. Borowskiej, by służyć także innym oddziałom pediatrycznym.
– To bezpieczna przestrzeń, która umożliwia dzieciom relaksację, aktywizację i poczucie sprawczości. Daje wytchnienie podczas długotrwałego leczenia –
podkreśla prezes Apel.
10 lat walki o zdrowie dzieci z Fundacją Cancer Fighters
Szczególne miejsce w działaniach na rzecz dzieci – pacjentów USK we Wrocławiu zajmuje także Fundacja Cancer Fighters. Jej założyciel, Marek Kopyść sam przeszedł leczenie onkologiczne w klinice, kiedy mieściła się jeszcze przy ul. Bujwida. Dziś wspiera innych i dzieli się własnym doświadczeniem.
– W wieku 15 lat zachorowałem na ziarnicę złośliwą IV stopnia. W tym czasie byłem młodym, obiecującym sportowcem, więc jak można się domyślić, mój świat wtedy runął –
wspomina prezes fundacji.
– To było 17 lat temu, ale pamiętam jak sam wtedy czułem się zagubiony i potrzebowałem wsparcia. Założenie fundacji wynikało z potrzeby odwdzięczenia się za uratowane życie i zrozumienia potrzeb pacjentów walczących z chorobą.
Cancer Fighters działa dziś w 10 miastach. Fundacja finansuje leczenie, zakup sprzętu, ale równie mocno koncentruje się na poprawie samopoczucia i kondycji psychofizycznej pacjentów.
– Naszą misją jest pokazanie, że diagnoza to nie wyrok, ale impuls do działania. Chcemy motywować dzieci i młodzież, by mimo choroby mogli stawiać sobie cele i czerpać radość z życia –
dodaje Marek Kopyść.
W ramach działalności Fundacji organizowane są również spotkania z popularnymi twórcami internetowymi, a każde z nich ma jeden cel: poprawić samopoczucie młodych pacjentów. Jedną z najbardziej symbolicznych inicjatyw fundacji jest tzw. dzwon zwycięstwa, w który uderzają dzieci po zakończeniu leczenia. Wydarzenie to poprzedza uroczyste przejście po czerwonym dywanie.
Spełnianie marzeń najmłodszych to kolejna aktywność Fundacji Cancer Fighters, w której potrzeby dzieci są doskonale znane. Fundacja realizuje akcję "Skarbnica Marzeń", dzięki której pacjenci otrzymują wymarzone prezenty – od tabletów po rowery. Dotychczas udało się już urzeczywistnić kilkaset takich marzeń.
Dzięki zaangażowaniu organizacji, Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu zyskała m.in. nowoczesny analizator składu ciała, który wspiera lekarzy i dietetyków w planowaniu terapii żywieniowej dopasowanej do potrzeb dzieci.
Urządzenia tego typu pozwalają na precyzyjną ocenę parametrów takich jak masa mięśniowa, tłuszczowa, nawodnienie organizmu czy podstawowa przemiana materii. Badanie jest nieinwazyjne, szybkie i bezpieczne, co czyni je odpowiednim również dla dzieci poddawanych terapii onkologicznej.
W przypadku pacjentów pediatrycznych leczonych na nowotwory, urządzenia te umożliwiają wczesne wykrycie niedożywienia, nieprawidłowej masy ciała oraz zaburzeń wodno-elektrolitowych, które mogą wynikać z działania chemioterapii lub sterydów. Regularna analiza składu ciała wspiera personalizację leczenia, pozwala monitorować postępy terapii i ułatwia dostosowanie opieki żywieniowej oraz rehabilitacyjnej. Tym samym wpływa pozytywnie na tolerancję leczenia i ogólną jakość życia małego pacjenta.
– Naszym celem jest zawsze 100% realizacji zbiórki. Dzięki aktywności online udało się nam w pierwszych czterech miesiącach roku osiągnąć ponad 100 milionów wyświetleń naszych materiałów –
podkreśla Marek Kopyść.
– Ma to realny wpływ na efekty naszych działań, pozwalając na dotarcie do jeszcze większego grona osób, które dołączają do wspierania naszych podopiecznych.
Dobre partnerstwo to realne korzyści dla pacjentów i ich najbliższych
Wspólne działania organizacji wspierających małych pacjentów i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu to przykład efektywnego partnerstwa opartego na zaufaniu, wspólnym celu i realnym wpływie na zdrowie, komfort i przyszłość najmłodszych pacjentów oraz ich rodzin.
Działalność wspomnianych wcześniej fundacji, a także organizacji takich jak Urtica, Fundacja Ronalda McDonalda czy Fundacji Santander umożliwia szybszy dostęp do niezwykle ważnych leków, akcesoriów i wyposażenia oddziałów pediatrycznych USK we Wrocławiu. Przykładem mogą być rozkładane łóżka przeznaczone dla opiekunów dzieci przebywających w Klinikach, lampy bakteriobójcze, stanowiska do poboru krwi i wiele innych. Nawet najmniejsza przekazana rzecz, ma możliwość realnego wsparcia naszych pacjentów. Podkładki pod laptopy stają się cenną pomocą, gdy pacjent nie może wstawać z łóżka, a maszynki do dzielenia leków umożliwiające dostosowanie dawek leków onkologicznych dla młodszych pacjentów leczonych onkologicznie ułatwiają pracę personelu, który codziennie walczy o zdrowie i życie podopiecznych.
|
Majówka z głową – eksperci USK radzą, jak bezpiecznie spędzić długi weekend |
Wrocław, 29 kwietnia 2025 r.
Majówka z głową – eksperci USK radzą,
jak bezpiecznie spędzić długi weekend
Wiosna zachęca do wyjazdów, spacerów i aktywności na świeżym powietrzu – ale niesie też ryzyko alergii, ukąszeń, urazów, a czasem… pokusy sięgnięcia po alkohol – częściej niż zwykle. Jak przygotować się do majówki i nie trafić z grilla czy kajaka prosto na Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) – podpowiadają eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK).
– Pogoda sprzyja grillowaniu, można więc spodziewać się, że otwarcie sezonu będzie wiązało się z dolegliwościami ze strony woreczka żółciowego. Przypieczone, ostro przyprawione mięso, a do tego alkohol nie służy pacjentom z wrażliwym przewodem pokarmowym – tłumaczy dr Janusz Sokołowski.
– Właśnie dlatego warto zadbać o odpowiednią, lekkostrawną dietę.
Jak przyznaje wieloletni kierownik SOR w USK we Wrocławiu, dr Janusz Sokołowski, zwykle w majowy weekend do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zgłasza się mniej pacjentów niż w dni powszednie, jednak nie oznacza to, że nie będzie co robić.
Majówkowe wycieczki i pikniki na świeżym powietrzu mogą też łączyć się z pierwszymi poparzeniami słonecznymi czy przegrzaniem. Dlatego mimo pozimowej tęsknoty za promieniami słońca, warto pamiętać o unikaniu wystawiania się na jego widok w samo południe, używaniu odpowiednich filtrów i nawadnianiu - przypominają specjaliści.
Plaża, słońce, relaks… i zdrowy rozsądek!
Coraz wyższe temperatury oznaczają otwarcie plaż i kąpielisk – ale też sezon na niebezpieczne pomysły. Eksperci przypominają: alkohol i woda to fatalne połączenie. Tak samo jak alkohol i hulajnoga, rower czy samochód.
– Niestety w wolnych dniach wypadków komunikacyjnych, upadków czy zwykłych potknięć jest więcej niż w dniach roboczych – przyznaje dr Janusz Sokołowski. – Nieostrożna jazda hulajnogą czy rowerem, bez kasku i do tego pod wpływem alkoholu czy narkotyków, to duże ryzyko poważnego urazu.
Do różnego rodzaju drobnych urazów dochodzi także, kiedy podejmujemy aktywność fizyczną bez przygotowania. Warto pamiętać o stopniowym zwiększaniu wysiłku. Zakwasy czy naderwanie ścięgno albo zwichnięcie kostki, to efekt nieprzygotowania do aktywności sportowej po zimowym zastoju.
Alkohol zagrożeniem nie tylko od święta
Spożycie alkoholu, zwłaszcza w większych ilościach, to nie tylko zwiększone ryzyko urazów czy niebezpiecznych zachowań, ale również poważne, często bagatelizowane zagrożenie dla zdrowia układu pokarmowego.
– Alkohol drażni błonę śluzową żołądka, zwiększając ryzyko rozwoju uszkodzeń śluzówki a w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do powstawania owrzodzeń i krwawień – tłumaczy dr Radosław Kempiński, specjalista gastroenterologii z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu. – Dodatkowo jego metabolity działają toksycznie na komórki wątroby, co może skutkować stłuszczeniem wątroby, jej zapaleniem, a z czasem prowadzić do rozwoju marskości.
Specjalista zwraca uwagę, że jednorazowe, nadmierne spożycie alkoholu – częste podczas weekendowych grillów czy wyjazdów – może także wywołać ostre zapalenie trzustki, czyli poważne schorzenie wymagające pilnej interwencji lekarskiej. Choroba ta przebiega często gwałtownie i niesie ryzyko poważnych powikłań, a w niektórych przypadkach może być nawet zagrożeniem życia.
Ważne jest również to, że długoterminowo alkohol zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów przewodu pokarmowego – przede wszystkim raka przełyku, żołądka, wątroby i jelita grubego. Nawet umiarkowane ilości spożywanego regularnie alkoholu mogą znacząco zwiększyć ryzyko powstania procesu nowotworowego, szczególnie w połączeniu z innymi czynnikami, takimi jak palenie tytoniu czy dieta bogata w tłuszcze i uboga w błonnik.
– Długoterminowe skutki nadużywania alkoholu często rozwijają się po cichu, bez wyraźnych objawów, dlatego tak ważna jest profilaktyka i umiar. Jednorazowe nadużycie w długi weekend może mieć swoje konsekwencje zdrowotne znacznie szybciej niż się wydaje – przestrzega dr Kempiński.
Dlatego planując wypoczynek, warto pamiętać o zachowaniu rozsądku, odpowiednim nawodnieniu, lekkostrawnej diecie i ograniczeniu spożycia alkoholu, zwłaszcza w sytuacjach zwiększonego ryzyka, takich jak pobyt nad wodą czy intensywny wysiłek fizyczny.
Alergicy przed majówką
Dobre przygotowanie do majówkowego wypoczynku to połowa sukcesu. Długi weekend to także w wielu przypadkach dłuższe wyprawy samolotowe czy samochodowe. Osoby narażone na zakrzepicę kończyn dolnych powinny skonsultować się ze swoim lekarzem czy przed podróżą nie jest wskazane profilaktyczne przyjęcie leków przeciwzakrzepowych.
Organizacja logistyczna to jednak nie wszystko. Planując wyjazd, starajmy się wybrać takie rejony, w których nie ma aktualnie okresu pylenia roślin, na które jesteśmy uczuleni.
– W Polsce mamy różne okresy wegetacyjne roślin, a przesunięcie może wynieść nawet kilka tygodni, dlatego warto sprawdzić kalendarz pylenia – tłumaczy dr Robert Pawłowicz, kierujący Kliniką Alergologii i Chorób Wewnętrznych USK. Obecnie w Polsce zaczyna się pylenie brzozy, a następnie już niedługo zaczną pylić trawy. – Pyłki traw to w naszym kraju najczęstszy alergen, z którym problem ma większość alergików. Jest to o tyle uciążliwe, że są praktycznie wszędzie i przy pięknej pogodzie, chcąc spędzać czas na świeżym powietrzu po prostu trudno ich uniknąć.
Najczęstsze objawy alergii na pyłki to katar, kichanie, łzawienie, uczucie spowolnienia czy zmęczenia i senności.
– Wydaje się to prozaiczne, ale ważne jest, aby jadąc na majówkę samochodem zamknąć okna, ograniczając możliwość wpadania czynników alergicznych z całej okolicy wprost do auta. Jeśli jest gorąco najlepiej używać utrzymanej w czystości klimatyzacji, posiadającej odpowiednie dla alergików filtry albo wewnętrznego przepływu powietrza – dodaje specjalista.
Poza tym pomóc mogą też okulary czy czapka z daszkiem, bo mniej alergenów będzie bezpośrednio osiadać na skórze. Oczywiście, jeśli przewidujemy, że będziemy w miejscu, gdzie będzie duże natężenie alergenów, odpowiednio wcześniej zacznijmy regularnie zażywać leki antyhistaminowe, które nie tylko przyniosą ulgę, ale zapobiegną wystąpieniu objawów alergii.
Najlepszym sposobem długofalowego uniknięcia problemów z alergią jest oczywiście odczulanie, które może być bardzo skuteczne, ale trzeba pamiętać, że jest to proces długotrwały.
Osy, pszczoły i inne owady latające
– Osoby uczulone na użądlenia powinny być zaopatrzone w tak zwany zestaw ratunkowy, w którym jest adrenalina, leki przeciwalergiczne i sterydy – przypomina dr Pawłowicz i dodaje, że najlepsze efekty daje immunoterapia na jad owadów błonkoskrzydłych, ponieważ zapobiega powstawaniu najbardziej gwałtownych objawów alergii, czyli skrajnie niebezpiecznego wstrząsu anafilaktycznego.
U każdego, nie tylko u alergików, po użądleniu osy czy pszczoły może pojawić się duży obrzęk, zaczerwienienie lub bolesność. Najczęściej objawy miejscowe nie są jednak spowodowane alergią, tylko toksycznym działaniem jadu owadów i są to zwykle dolegliwości przemijające w niedługim czasie.
– Najbardziej niebezpieczne są reakcje systemowe, obejmujące cały organizm, a nie tylko miejsce użądlenia – przestrzega alergolog i dodaje, że niepokojące jest pojawienie się na przykład zmian skórnych, spadek ciśnienia, napadu astmy czy utraty przytomności. – To są objawy zagrażające życiu i wtedy bezwzględnie, szybko trzeba użyć zestawu ratunkowego i wezwać pomoc.
Warto pamiętać, żeby w upalne dni pijąc napoje, zwłaszcza te słodkie, przed kolejnym łykiem sprawdzać czy w butelce lub używanej przez nas rurce nie ma pływającego owada. Użądlenie w gardło może bowiem szybko zablokować drogi oddechowe, co może skończyć się tragicznie.
Specjaliści USK podkreślają, że przygotowanie, przewidywanie i zdrowy rozsądek pozwoli cieszyć się wolnym czasem i majową pogodą.
Pełzające zagrożenie
Użądlenia i ukąszenia owadów to nie jedyne zagrożenie, o którym powinniśmy pamiętać korzystając z czasu na świeżym powietrzu. Wybierając się do lasu czy w góry warto założyć odpowiednie obuwie chroniące stopy nie tylko przed skręceniami kostki, ale także atakiem żmii zygzakowatej, która jest jedynym jadowitym wężem w Polsce. Choć nie zdarzają się zbyt często, to jednak w ostatnim czasie coraz częściej możemy spotkać te zwierzęta wygrzewające się w słońcu na kamieniach i ścieżkach.
Ukąszenie tych gadów może być niebezpieczne i wymaga konsultacji lekarskiej. Charakterystycznymi objawami są dwa ślady po zębach jadowych, ból, zaczerwienienie i zasinienie w miejscu ukąszenia, a w przypadku wstrzyknięcia jadu, mogą pojawić się dodatkowe objawy ogólnoustrojowe. Należy niezwłocznie unieruchomić ukąszoną kończynę i wezwać pomoc medyczną. Specjaliści dodają, aby nie nacinać miejsca ukąszenia, nie wyciskać i nie próbować wysysać jadu.
Kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – dr Janusz Sokołowski zaleca, aby zawsze w takim przypadku zgłosić się do lekarza. Każdy SOR powinien mieć co najmniej dwie ampułki antytoksyny na wypadek ukąszenia żmii. Podanie jej nie zawsze jest konieczne, ale to musi ocenić lekarz.
Uwaga na kleszcze
W tym roku te małe pajęczaki nie zrobiły sobie przerwy zimowej. Jak mówi dr Janusz Sokołowski, cały czas do szpitala zgłaszają się pacjenci, którzy doświadczyli ukłucia.
– W trakcie udzielania pomocy medycznej, kleszcza nie badamy, dlatego niema potrzeby przywozić go ze sobą na SOR. Wystarczy umiejętnie go usunąć i zdezynfekować miejsce ukłucia. W aptekach są do tego odpowiednie przyrządy, można też to zrobić przy pomocy patyczka do czyszczenia uszu czy pęsety, ale trzeba pamiętać, żeby go nie urywać, nie wyciskać i nie smarować tłuszczem. Choć to metody często przekazywane jako tradycyjne sposoby radzenia sobie z kleszczami, skorzystanie z nich może przynieść więcej szkody niż pożytku – tłumaczy dr Sokołowski.
Przed wyjściem do parku, na łąkę czy do lasu warto pamiętać o zastosowaniu odpowiednich preparatów ochronnych, ale też obejrzeniu całego ciała po powrocie do domu i wzięciu prysznica z mocnym strumieniem wody, który potencjalnie pomoże zmyć prawie niewidoczne gołym okiem nimfy kleszczy, które również mogą przenosić groźne choroby takie jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu (KZM). Specjaliści USK podkreślają, że najlepszą ochroną są szczepionki przeciwko KZM. Choć to schorzenie występuje rzadko, ale ma poważne konsekwencje i może prowadzić do nieodwracalnych powikłań.
fot. Tomasz Król/USK Wrocław
|
Migotanie przedsionków epidemią XXI wieku – specjaliści USK we Wrocławiu wdrożyli nową metodę leczenia |
Wrocław, 25 kwietnia 2025 r.
Migotanie przedsionków epidemią XXI wieku – specjaliści USK we Wrocławiu wdrożyli nową metodę leczenia
Migotanie
przedsionków,
nazywane epidemią XXI wieku, dotyka coraz więcej osób w Polsce. Chorzy skarżą się na kołatanie
serca, duszności i zmęczenie, a choroba znacząco zwiększa ryzyko udaru mózgu. Kardiolodzy z
Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) wprowadzili nowoczesną
metodę
leczenia – elektroporację wspieraną systemem 3D – by jeszcze skuteczniej
pomagać pacjentom.
Z nowej technologii korzysta zaledwie kilkadziesiąt europejskich
ośrodków. Na Dolnym Śląsku, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu
to jedyne miejsce, gdzie można tym sposobem pomóc chorym z
zaburzeniami rytmu serca.
- Elektroporacja,
czyli metoda „nietermiczengo” ablowania tkanek ultrakrótkim przepływem prądu
elektrycznego o dużym napięciu, jest stosowana w naszym ośrodku od prawie dwóch lat – wyjaśnia dr Krzysztof Nowak,
koordynator Obszaru Zaburzeń Rytmu Serca w Instytucie Chorób
Serca USK – Jednak do tej pory do nawigacji cewników w obrębie serca
używaliśmy fluoroskopii, czyli promieniowania rentgenowskiego i ewentualnie
wspomagaliśmy się mapami trójwymiarowym tworzonymi innymi systemami. Udoskonalona
technologia pozwala zobrazować trójwymiarowo serce z bardzo dużą precyzją i co do milimetra
poruszać się po nim bez użycia promieniowania rentgenowskiego.
Trzeba
zniszczyć, żeby wyleczyć
Zabiegi wykonywane metodą elektroporacji są wykonywane w
znieczuleniu ogólnym. Początek zabiegu jest podobny jak w innych rodzajach ablacji.
Cewnik jest wprowadzany do organizmu przez żyłę udową do prawego przedsionka,
następnie wykonywana jest punkcja transseptalna, dzięki której
można przejść z prawego do lewego przedsionka, czyli docelowej jamy serca,
gdzie znajdują się tkanki odpowiedzialne za powstawanie arytmii.
– Teraz dzięki nowym cewnikom ablacyjnym kompatybilnym z
systemem obrazowania 3D możemy zobaczyć miejsce odpowiedzialne za powstawanie
arytmii na ekranie w trójwymiarze.
Po przejściu do lewego przedsionka, na podstawie ruchów cewnika w przestrzeni, tworzymy
precyzyjny cyfrowy „odlew” tej jamy serca nazywany mapą –
wyjaśnia dr Stanisław
Tubek elektrofizjolog z Pracowni Elektrofizjologii
Inwazyjnej USK – Na podstawie analizy sygnałów elektrycznych
rejestrowanych w przedsionku system nanosi na mapę kolory odzwierciedlające
sekwencję przepływu prądu elektrycznego przez tkanki. Nowy system dodatkowo
precyzyjnie analizuje przestrzenne położenie wprowadzonych do serca cewników, umożliwiając
operatorowi dotarcie do źródła arytmii na podstawie stworzonej mapy. To trochę tak jak
jazda samochodem z włączoną nawigacją GPS – żartuje dr Stanisław Tubek i
zaznacza, że również w tym wypadku zadaniem operatora jest bezpieczne dotarcie do
celu.
Na podstawie stworzonej w czasie rzeczywistym trójwymiarowej
mapy operatorzy mogą bezpiecznie i precyzyjnie poruszać się po sercu. Po
odpowiednim ulokowaniu cewnika w przestrzeni, wykonuje się aplikacje, czyli
dostarcza się energię niszczącą tkanki odpowiedzialne za powstawanie arytmii.
Elektroporacja, czyli ablacja polem pulsacyjnym (PFA), w przeciwieństwie do
tradycyjnych metod ablacji RF (prądem o częstotliwości radiowej) lub
krioablacji, nie powoduje uszkodzeń termicznych otaczających serce tkanek.
– Przez tkankę przepuszczany jest prąd o dużym napięciu, w odpowiednich
sekwencjach, który
powoduje rozerwanie błon komórkowych komórek odpowiedzialnych za powstawanie arytmii – wyjaśnia dr Krzysztof Nowak – Nowy
system precyzyjnie oznacza miejsce poszczególnych aplikacji energii, dzięki czemu
możemy wybrać kolejne miejsce aplikacji, tak aby one na siebie zachodziły, aby
nie było żadnej przerwy pomiędzy obszarami uszkodzonej tkanki, co powoduje, że
ryzyko nawrotu arytmii jest mniejsze.
Coraz więcej chorych z migotaniem
przedsionków
Migotanie przedsionków jest nazywane epidemią XXI wieku.
Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne szacuje, że nawet co trzeci Europejczyk
w czasie swojego życia doświadczy migotania przedsionków.
Tylko w Polsce na zaburzenie rytmu serca cierpi ponad milion osób.
Nieleczone migotanie przedsionków zwiększa ryzyko udaru mózgu
oraz śmiertelność.
U niektórych pacjentów z tą arytmią wystarczy leczenie
farmakologiczne. Jednak tam gdzie jest ono nieskuteczne, stosuje się leczenie
inwazyjne czyli ablację, która polega na celowym zniszczeniu fragmentów
mięśnia serca, który odpowiada za powstawanie zaburzenia rytmu serca. W czasie
zabiegu uszkadzane są źródła arytmii, co w założeniu ma doprowadzić
do wyleczenia.
– Jako jeden z wiodących ośrodków kardiologicznych w Polsce,
nieustannie inwestujemy w najnowsze technologie i szkolenie zespołów
medycznych, aby zapewniać naszym pacjentom dostęp do leczenia na światowym
poziomie. Elektroporacja z wykorzystaniem systemu 3D to przełomowa metoda, która nie tylko zwiększa
skuteczność zabiegów,
ale także minimalizuje ryzyko powikłań. To realna zmiana jakości leczenia w
arytmologii, na którą
czekali zarówno
pacjenci, jak i lekarze – mówi dr
Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala
Klinicznego we Wrocławiu.
W USK we Wrocławiu dotychczas przy użyciu nowej technologii
zoperowano czterech pacjentów, kolejni oczekują na zabiegi. Podobne
ablacje wykonywane są jeszcze jedynie w dwóch miejscach w
Polsce. Dzięki elektroporacji nawigowanej systemem 3D, specjaliści z Uniwersyteckiego
Szpitala Klinicznego we Wrocławiu mogą precyzyjnie i bezpiecznie usuwać ogniska
arytmii, minimalizując uszkodzenia zdrowych tkanek. Dla pacjenta oznacza to
większe bezpieczeństwo, krótszy czas powrotu do zdrowia i realną szansę
na trwałe uwolnienie się od objawów zaburzeń rytmu serca. – Nowoczesna medycyna opiera się dziś na współdziałaniu
nauki, technologii i praktyki klinicznej. Migotanie przedsionków to jedno z
najczęstszych schorzeń kardiologicznych naszych czasów, dlatego tak ważne jest, by
pacjenci mieli dostęp do skutecznych i bezpiecznych metod leczenia. Cieszę się,
że to właśnie
Instytut Chorób
Serca, jako część Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersyteckiego
Szpitala Klinicznego, wdraża innowacje, które realnie zmieniają jakość terapii.
Szczególnie
dla mnie jako lekarza kardiologa, to wyjątkowo bliska i ważna misja – podsumowuje prof. dr hab. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i dyrektor Instytutu
Chorób Serca USK.
|
Bajka lepsza niż ekran. W Światowym Dniu Książki USK we Wrocławiu inauguruje kampanię „Bajka na zdrowie – odłóż telefon” |
Wrocław, 23 kwietnia 2025 r.
Bajka lepsza niż ekran. W Światowym Dniu Książki
USK we Wrocławiu inauguruje kampanię
„Bajka na zdrowie – odłóż telefon”
Specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu alarmują, codzienność szpitalnych sal coraz częściej przypomina świecące morze ekranów – zamiast książek w rękach rodziców, dzieci „otulane są” niebieskim światłem tabletów i telefonów. Tymczasem nauka mówi jasno: to światło szkodzi. Mózg dziecka, nawet pogrążony w pozornym śnie na Oddziale Intensywnej Terapii, chłonie otaczające bodźce. Głos rodzica, barwna opowieść, to dla niego uspokojenie.
– Chcielibyśmy, aby opiekunowie więcej i częściej czytali naszym pacjentom –
mówi prof. dr hab. Marzena Zielińska, kierująca Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dziecięcej USK.
– Głos rodzica lub opiekuna działa na dzieci kojąco. Nawet jeśli dziecko wydaje się nieprzytomne z powodu działania leków, ten znajomy głos może przynieść spokój i ukojenie. Badania pokazują, że nawet osoby w stanie nieświadomości mogą odbierać dźwięki z otoczenia, choć nie reagują na nie w sposób świadomy. Słuch jest jednym z ostatnich zmysłów, które przestają funkcjonować – dlatego tak ważne jest, by do pacjentów mówić, czytać im, a przede wszystkim – być obecnym głosem bliskiej osoby.
W akcję wspierającą codzienne czytanie dzieciom w szpitalu zaangażowali się znani artyści – Justyna Szafran, aktorka i solistka Teatru Muzycznego Capitol oraz Robert Gonera, aktor i producent kreatywny, którzy 23 kwietnia w Światowym Dniu Książki odwiedzili najmłodszych pacjentów USK, żeby poczytać im bajki.
– Żaden mem i żadna rolka nie zastąpi słowa mówionego i czytanego. Czytanie jest dobre, dzięki niemu buduje się atmosfera wspólnego przebywania, pojawia się zapach książki, przebywanie i wspólne przeżywanie jednej historii -
mówi Justyna Szafran.
– Słowo jest najważniejszym nośnikiem różnych emocji, a ponieważ szczególnie mali pacjenci bardzo często wymagają po prostu miłości, jakiegoś rodzaju czułości. Słowa wypowiadane przez nas - kocham Cię, będzie dobrze, jesteś wspaniała, jesteś dzielna-dzielny, nabierają ogromnej mocy –
dopowiada Robert Gonera.
Dobry bodziec na wagę zdrowia
Celem kampanii jest nie tylko promocja czytania, ale też budowanie świadomości, że w szpitalu – szczególnie na oddziałach intensywnej terapii – każdy bodziec ma znaczenie.
– Trudno przez godzinę mówić do dziecka, które nie odpowiada, bo jest podłączone do aparatury, ale właśnie wtedy z pomocą przychodzą książki –
zauważa prof. Zielińska.
– Pamiętam ojca jednego z pacjentów, który codziennie czytał swojemu trzymiesięcznemu dziecku baśnie Andersena – po duńsku. Chciał, by jego dziecko oswajało się z brzmieniem ojczystego języka.
Dziś jednak, jak zauważa profesor, to raczej wyjątek niż reguła. Najczęściej, kiedy lekarze proszą opiekunów, by odwrócili uwagę dziecka od trudnej rzeczywistości szpitalnej, sięgają po telefon i włączają bajkę albo grę.
Skalę problemu potwierdzają niepokojące statystyki, zarówno globalne, jak i krajowe. Według analiz obejmujących dane z całego świata, które objęły ponad 2 miliony osób, co czwarta osoba badanych wykazuje symptomy uzależnienia od smartfona, ponad 17% – od mediów społecznościowych, a prawie 15% – od internetu. Wyniki te jasno pokazują, że tzw. uzależnienie cyfrowe staje się coraz powszechniejszym zjawiskiem, obejmującym różne formy korzystania z urządzeń elektronicznych. W polskim kontekście alarmujące są dane z badania przeprowadzonego wśród 1017 uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych – aż 12% z nich to osoby problematycznie używające internetu (PUI – Problematic Use of Internet). Problem ten częściej dotyczy dziewcząt - prawie 15%, niż chłopców, których dotyka to w niespełna 10% przypadków. Różnice można dostrzec też w strukturze wiekowej badanych. Problematyczne korzystanie z internetu to domena starszych nastolatków, tj. w wieku od 15 do 17 lat, gdzie odsetek dotkniętych tym zjawiskiem sięga 15,0%. W młodszej grupie, w wieku od 12 do 14 lat, niewłaściwe wzorce korzystania z sieci wykazuje 9,5% populacji. Niepokojący jest również stale zwiększający się czas, który młodzi ludzie spędzają na aktywnościach z wykorzystaniem elektroniki. raport „Internet dzieci 2025” wskazuje, że aż 92% dzieci w wieku od 7 do 14 lat codziennie korzysta z internetu, spędzając online średnio 4,5 godziny dziennie. Specjaliści chcą to zmienić.
– Badania potwierdzają, że długotrwałe korzystanie z urządzeń emitujących niebieskie światło wpływa negatywnie na ośrodkowy układ nerwowy – nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Dodatkowo treści dostępne online rzadko sprzyjają wyciszeniu i koncentracji –
tłumaczy dr hab. Monika Szewczuk-Bogusławska z Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Psychicznego, dolnośląski konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
Mądre spędzanie czasu razem
Jak podkreślają specjaliści – wspólne czytanie to nie tylko forma „mądrej zabawy”, ale też szansa na pogłębienie relacji, poprawę komunikacji i rozwój poznawczy dziecka. Dr Szewczuk-Bogusławska przypomina, że dzieci uczą się przez naśladowanie. Żeby zaczęły mówić, muszą najpierw słyszeć nowe słowa.
– Niestety, obserwujemy coraz więcej dwu- i trzylatków z opóźnieniami mowy. W epoce sprzed smartfonów takie problemy występowały rzadziej –
dodaje ekspertka.
Pomimo, że nie ma sztywno określonej granicy wieku jeśli chodzi o korzystanie z telefonów czy tabletów, eksperci podkreślają, że powinniśmy się kierować zdrowym rozsądkiem.
Czytanie to także czas na rozmawianie, objaśnianie świata i tłumaczenia kontekstów. Dziecko ma okazję do zadawania pytań oraz poszerzania słownictwa. Dla opiekunów to także okazja do lepszego zrozumienia dziecka.
– Pobyt w szpitalu może być okazją do wspólnego, wartościowego spędzania czasu, bo w codziennym zabieganym życiu często tłumaczymy się natłokiem obowiązków. Teraz tylko ważne jest, aby nie było to tylko wspólne oglądanie bajek czy filmów –
dodaje dr Monika Szewczuk-Bogusławska.
Na terenie USK działają świetlice wyposażone w gry planszowe i książki, ale – jak zauważa pielęgniarka oddziałowa Anna Leśniewicz z Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej – to wciąż za mało.
– Większość pacjentów i ich opiekunów spędza czas przed ekranami. Chcielibyśmy ich zachęcić, by wracali do rozmów i książek. Chcemy przypominać rodzicom – bohaterowie kreskówek nie zastąpią głosu rodzica.
Specjaliści szpitala mają świadomość, jak trudnym i stresującym czasem zarówno dla dziecka, jak i dla mamy, taty, dla najbliższych, jest pobyt w szpitalu.
– Choć zdajemy sobie sprawę, jak kuszące bywa sięgnięcie po smartfon w chwilach stresu, musimy podkreślić: to nie jest odpowiedni moment. Rodzice i dzieci, którzy spędzają ze sobą niemal całą dobę, powinni w trudnych momentach wzmacniać więź, jaka ich łączy. Dlatego gorąco zachęcamy, by znaleźli w sobie siłę i nawiązali jak najwięcej wspólnych interakcji –
mówi dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
– Chcemy, aby skoncentrowali się na bezpośrednim kontakcie i zamiast oddawać się kuszącemu przewijaniu mediów społecznościowych, sięgnęli po książkę. Pomóżmy dzieciom uciec od zmartwień do świata bajek i baśni, zanurzając je w spokojnej krainie wyobraźni przy kojącym głosie najbliższej osoby.
Kampania „Bajka na zdrowie – odłóż telefon” to apel o obecność – nie tylko fizyczną, ale i emocjonalną. To także przypomnienie, że książka może być mostem między światem chorego dziecka a jego bliskimi. Oczywiście warto pamiętać o tym, że książki też trzeba dobierać odpowiednio do wieku. Zwykle wydawcy już w opisie zamieszczają informację o tym, dla jakiej grupy wiekowej przeznaczona jest bajka, ważne jest, aby obserwować dziecko jak reaguje na czytanie opowieści. Nawet najbardziej klasyczne baśnie, na których wychowały się całe pokolenia, mogą wzbudzać u dzieci niepokój, więc literaturę trzeba dobierać odpowiednio do stanu emocjonalnego dziecka.
|
Uniwersytecki Szpital Kliniczny z certyfikatem ISO 14001. Z troską o zdrowie i o środowisko! |
Wrocław, 23 kwietnia 2025 r.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny z certyfikatem ISO 14001.
Z troską o zdrowie i o środowisko!
Zielone zmiany w służbie zdrowia. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (USK) stawia na ekologię i zdobywa certyfikat ISO 14001. Dzięki konkretnym działaniom, nowym procedurom i zaangażowaniu pracowników, szpital nie tylko leczy, ale chroni też środowisko. Z okazji Dnia Ziemi, przypadającego 22 kwietnia, USK świętuje i zaprasza do odkrywania, jak nowoczesna medycyna może iść w parze z troską o planetę.
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym zielone zmiany są dobrze widoczne – od rozszerzonej segregacji odpadów, przez edukację najmłodszych, po nowe miejsca odpoczynku. Wszystko to dzieje się w ramach systemu ISO 14001, który właśnie został oficjalnie potwierdzony certyfikatem.
– Ochrona środowiska to nie tylko modne hasło, ale realne działania, które podejmujemy każdego dnia –
mówi dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
– Naszym celem jest minimalizowanie wpływu działalności medycznej na otaczający nas świat. Wdrażając Zintegrowany System Zarządzania, postawiliśmy na konkretne rozwiązania.
W ramach certyfikacji szpital wprowadził m.in.: procedury reagowania na awarie środowiskowe, systematyczną identyfikację i ocenę aspektów środowiskowych wraz z wewnętrznymi audytami zgodności z normą ISO 14001 czy aktualizację procedur dotyczących gospodarowania odpadami.
– Wprowadzamy procedury, przeprowadzamy audyty, udostępniamy rozdzielne pojemniki na plastik, papier, butelki PET, będziemy wprowadzać nowe oznakowane pojemniki do segregacji –
wymienia
Małgorzata Gdesz
, kierownik Działu Akredytacji i Zintegrowanego Systemu Zarządzania Jakością USK.
Szpital stawia także na edukację i budowanie świadomości ekologicznej – zarówno wśród pracowników, jak i pacjentów oraz ich rodzin. Obchody Dnia Ziemi w USK to nie tylko symboliczny gest, ale realna okazja do wspólnego działania i inspirowania do zmian. Szpital przeprowadził m.in. warsztaty dla dzieci, podczas których powstały unikalne „zielone” dzieła sztuki, spotkanie z pszczelarzem przy ulu edukacyjnym oraz kreatywne plakaty promujące eko-postawy, które pojawiły się w różnych zakątkach szpitala.
Dla pracowników przygotowano relaksacyjny kącik DIY – strefę odpoczynku stworzoną z materiałów z odzysku, takich jak europalety czy skrzynki, a w przyszłości zaplanowane są warsztaty dla pracowników z samodzielnego wykonywania takich mebli. Będzie też wspólny spacer po zielonych terenach szpitala z prezentacją nasadzeń i miejsc do wypoczynku, dodatkowo pojawią się nowe donice z roślinnością oraz gazony, a rowerzyści zyskają stację naprawczą i nowe stojaki.
– Edukacja ekologiczna zaczyna się od prostych działań i dobrych nawyków. Pokazujemy, że zrównoważony rozwój może być częścią codziennej pracy –
mówi
dr Agnieszka Zdęba-Mozoła
, zastępca dyrektora ds. personalnych i jakości.
– Kampania informacyjna, którą prowadzimy, przypomina m.in. o zamykaniu okien w sezonie grzewczym czy odpowiedniej segregacji odpadów.
Dla USK ekologia to nie jednorazowe akcje, ale przemyślany kierunek, który staje się integralną częścią strategii zarządzania. Bo jak podkreślają specjaliści, zdrowie człowieka i zdrowie ekosystemu – idą w parze.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu duże znaczenie przywiązuje również do oszczędzania energii i wody poprzez dbałość o drobne, ale istotne działania, jak gaszenie świateł, czy jak najszybsze usuwanie awarii instalacji. Proekologiczne standardy uwzględniane są również przy planowaniu nowych inwestycji, które muszą spełniać wymagania związane z ochroną środowiska.
– Chcemy inspirować, edukować i działać wspólnie. Jako szpital mamy szczególny obowiązek myślenia o przyszłości – nie tylko w kontekście zdrowia naszych pacjentów, ale również zdrowego środowiska, którego stan ma bezpośredni wpływ na nas –
podkreśla dyrektor Drozd.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny pokazuje, że nowoczesna medycyna i ekologia mogą iść ramię w ramię. Dzień Ziemi to nie tylko święto – to kolejny krok w stronę odpowiedzialnego i świadomego zarządzania ośrodkiem medycznym.
|
Zdrowa Wielkanoc z USK we Wrocławiu – eksperci przypominają o zdrowiu przy świątecznym stole |
Wrocław, 17.04.2025
Zdrowa Wielkanoc z USK we Wrocławiu – eksperci przypominają o zdrowiu przy świątecznym stole
Święta Wielkanocne to czas radości, ale także kulinarnych pokus, które... mogą zakończyć się nawet wizytą na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przypominają o umiarze przy stole, podpowiadają, jak przygotować zdrowsze wersje tradycyjnych potraw i zapewniają – w świąteczny dyżur są w pełni gotowi by nieść pomoc. Również na oddziałach nie brakuje troski o zapewnienie pacjentom choć trochę świątecznej atmosfery, także tym najmłodszym, m.in. przez zajęcia z muzykoterapii przy kojącym dźwięku ukulele.
– Przede wszystkim pamiętajmy o umiarze i przerwach między posiłkami – podkreśla mgr Aleksandra Gąbka, dietetyk kliniczny i psychodietetyk z Uniwersyteckiej Przychodni Specjalistycznej USK we Wrocławiu. – Warto zwrócić uwagę na produkty, których użyjemy. Nikomu nie zaszkodzi porcja tradycyjnej sałatki jarzynowej, ale zamiast majonezu można użyć jogurtu albo przynajmniej zmieszać je pół na pół, obniżając kaloryczność.
Jak podkreśla specjalistka, w trawieniu pomogą też przyprawy i zioła, więc dobrze jest dodać je do potraw albo przygotować zdrowe i wspomagające nasz organizm herbaty, zamiast słodkich napojów.
Święta Wielkiej Nocy nieodłącznie są związane z jajkami, zarówno kulinarnie, jak i symbolicznie. Dietetyczka zaznacza, że można je jeść wręcz „na zdrowie”, ale ważne jest to, jak je przygotujemy. Ekspertka podpowiada, żeby unikać tłustych dodatków do jajecznicy jak boczek czy bekon, zdrowsze od sadzonych czy smażonych będą te gotowane, zwłaszcza na miękko. Również przygotowując tradycyjne pisanki czy kraszanki, zamiast chemicznych barwników, warto jest wybierać naturalne metody barwienia jaj. Może to być okazja do ciekawego spędzenia czasu z najmłodszymi domownikami!
– Oczywiście w święta trudno też odmówić sobie mazurka czy sernika, ale tu znowu kłania się umiar – dodaje dietetyczka.
Trzeba pamiętać, że konsekwencje przejedzenia mogą być naprawdę poważne, z koniecznością skorzystania z pomocy medycznej włącznie.
Szpitalny Oddział Ratunkowy w pełnej obsadzie
– Blisko stuosobowa załoga SOR USK na święta nie może zrobić sobie wolnego. Grafik dyżurów jest już przygotowany i jesteśmy gotowi na przyjęcie pacjentów – zapowiada dr Goutam Chourasia, specjalista medycyny ratunkowej i zastępca kierownika Szpitalnego Oddziału Ratunkowego USK we Wrocławiu.
Specjalista medycyny ratunkowej podkreśla, że zwykle pierwszy dzień świąt jest spokojny, ale następnego dnia pojawia się więcej pacjentów.
Jak tłumaczą specjaliści, duża część chorych zgłaszających się po pomoc w świąteczny poniedziałek skarży się na problemy gastryczne. Najczęstsze objawy to bóle brzucha, które nie przechodzą mimo środków przeciwbólowych, uporczywe biegunki, nudności i wymioty. Powodem takich kłopotów może być przejedzenie, mieszanie posiłków z alkoholem lub spożycie nieświeżych potraw. W przypadku osób starszych bardzo szybko może dojść do odwodnienia co może także doprowadzić do zaburzeń krążenia i poważnego zagrożenia zdrowia lub życia. Szczęśliwie, większości pacjentom trafiających na SOR w tym okresie, udaje się pomóc w stosunkowo krótkim czasie i bez konieczności długotrwałej hospitalizacji.
Pacjenci w stanie zagrażającym życiu są przyjmowani natychmiast, natomiast Ci z mniej poważnymi dolegliwościami, muszą liczyć się z oczekiwaniem na przyjęcie ze względu na to, że Szpitalny Oddział Ratunkowy USK we Wrocławiu zabezpiecza również potrzeby pacjentów poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych i nie tylko. O skali działalności najlepiej mówią liczby. W ciągu roku przez kliniczny SOR przewija się około 60 tysięcy pacjentów!
Wielkanoc w szpitalu
Mimo najlepszych starań specjalistów, nie wszyscy pacjenci mogą wyjść na święta do domu. Część chorych musi zostać na oddziałach, dlatego personel stara się udekorować świetlice i sale, żeby można było poczuć wyjątkową atmosferę. W tym roku również w Klinice Neonatologii pojawiły się świeże kwiaty, zajączki i kartki z życzeniami.
– Na pewno na oddziale będzie spokojniej niż w zwykły dzień, będzie mniej krzątania się i badań, ale w opiece nad wcześniakami czy noworodkami z wadami wrodzonymi nie ma wolnych dni. Niczego nie można odłożyć na później, bo te dzieci i ich najbliżsi stale wymagają naszej intensywnej pomocy – tłumaczy prof. dr hab. Barbara Królak-Olejnik, kierownik Kliniki Neonatologii USK we Wrocławiu.
Co szczególnie ciekawe – zdarza się, że świąteczne przygotowania, wysiłek i emocje przyspieszają akcję porodową i ciężarne trafiają do szpitala. Jak mówi ekspertka, właśnie w tym świątecznym czasie, jest więcej przedwczesnych porodów. W związku z tym obsada kliniki nie jest zmniejszana na świąteczne dni.
Czas w Klinice Neonatologii umila muzykoterapia, która stała się już wizytówką tego miejsca. Trzy razy w tygodniu opiekunowie mają indywidualne sesje, podczas których nie tylko słuchają muzyki, ale także sami śpiewają kołysanki i utulanki dla swoich pociech.
– Wiadomo, że jak słychać ukulele, albo śpiew, to u nas – przyznaje Weronika Serwa, absolwentka Akademii Muzycznej, która w USK prowadzi zajęcia muzykoterapii.
Jak podkreśla prof. Królak-Olejnik, zajęcia to nie tylko terapia muzyczna, ale również forma budowania relacji, stabilizacji emocjonalnej i fizjologicznej, a także tworzenia unikalnych momentów bliskości między rodzicami, a dziećmi.
|
Wrocław docenia wybitnych – prof. Roman Przybylski w gronie 30 Kreatywnych Wrocławia |
Wrocław, 17 kwietnia 2025 r.
Wrocław docenia wybitnych – prof. Roman Przybylski w gronie 30 Kreatywnych Wrocławia
Dr Roman Przybylski prof. UMW – kierownik Oddziału Kardiochirurgii Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu oraz Katedry Kardiochirurgii i Transplantacji Serca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu – znalazł się w gronie laureatów prestiżowego plebiscytu „30 Kreatywnych Wrocławia”, organizowanego przez portal Wroclaw.pl. To już ósma edycja konkursu, którego celem jest wyróżnienie osób wybitnych, nieszablonowych, zmieniających Wrocław na lepsze swoją odwagą, talentem i pracą.
– Największym bogactwem Wrocławia są kreatywni ludzie – mówi Magdalena Okulowska, prezes ARAW S.A., podkreślając, że celem konkursu jest promowanie tych, którzy inspirują, działają na rzecz miasta i przekuwają wizje w rzeczywistość.
Profesor Przybylski to postać wyjątkowa w polskiej medycynie – z jego udziałem odbyło się ponad 500 przeszczepień serca, na zaproszenie prof. dr. hab. Piotra Ponikowskiego - rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, został współtwórcą nowoczesnego ośrodka transplantacyjnego we Wrocławiu, a w związku ze swoją działalnością został także laureat prestiżowego wyróżnienia „Rycerz Prawego Serca”, przyznawanego przez środowisko kardiologiczne. Pod jego kierownictwem w Instytucie Chorób Serca USK we Wrocławiu w ciągu zaledwie czterech lat wykonano blisko 200 przeszczepów serca, co czyni ośrodek liderem w skali kraju.
– Wrocław to dla mnie wisienka na torcie mojej kariery – mówi dr Roman Przybylski prof. UMW, kierownik Katedry Kardiochirurgii i Transplantacji Serca UMW i Oddziału Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Możliwość realizowania misji leczenia i rozwoju nowoczesnej kardiochirurgii w Instytucie Chorób Serca i na naszej uczelni to ogromny zaszczyt.
Kreatywność w służbie życia
Mimo że kardiochirurgia wydaje się dziedziną ścisłą, profesor Przybylski nie ma wątpliwości: bez kreatywności nie byłoby postępu.
– Operując wady wrodzone serca, często musimy działać jak artyści – jak Fidiasz czy Leonardo da Vinci. Każdy przypadek jest inny, nie ma jednego schematu, który da się powtórzyć – tłumaczy.
To właśnie takie podejście – łączące twardą naukę z elastycznym, twórczym myśleniem – sprawia, że prof. Przybylski jest nie tylko skutecznym lekarzem, ale i inspirującym liderem.
– Sukces w kardiochirurgii to wynik pracy zespołu. Trzeba umieć znaleźć w ludziach ich najlepsze cechy i wspierać je – dodaje.
Człowiek, który daje nowe życie
Przez lata kariery prof. Przybylski przeprowadził ponad 500 przeszczepów serca, a wielu pacjentów do dziś świętuje rocznice operacji jako swoje „drugie urodziny”. Zdarza się, że odwiedzają go po latach – niektórzy co pięć lat, inni z nowonarodzonymi dziećmi, których nie byłoby, gdyby nie jego operacje.
Ale profesor nie zapomina także o trudnych momentach – o pacjentach, których nie udało się uratować. Bo jak sam podkreśla – kardiochirurgia to nie tylko nauka i technika, ale również pokora, empatia i… kreatywność.
Wrocław – miasto z sercem
O samym mieście mówi z czułością i szacunkiem.
– Wrocław to fantastyczne, zielone miasto. Można tu dobrze żyć, rozwijać się, a przy tym – chodzić do doskonałej opery – żartuje profesor.
Jego obecność w gronie „30 Kreatywnych Wrocławia” to nie tylko dowód uznania dla indywidualnych zasług, ale także dla całego zespołu Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, który każdego dnia walczy o ludzkie zdrowie i życie.
|
Skóra pod czujnym okiem sztucznej inteligencji – USK we Wrocławiu przyspiesza diagnostykę nowotworów |
Wrocław, 15 kwietnia 2025 r.
Skóra pod czujnym okiem sztucznej inteligencji – USK we Wrocławiu przyspiesza diagnostykę nowotworów
Diagnostyka zmian skórnych w stukrotnym powiększeniu – takie możliwości daje nowoczesny wideodermatoskop, z którego od niedawna korzystają pacjenci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK). Uniwersyteckie Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej (UCDOiO) ma do dyspozycji jeden z najnowocześniejszych aparatów ze wspomaganiem sztucznej inteligencji do wykrywania zmian skórnych. Do tej pory tego typu narzędzia były dostępne dla osób korzystających z płatnych, komercyjnych usług medycznych.
Liczba nowych zachorowań na czerniaka w Polsce zwiększa się w bardzo dużym tempie. W ciągu dekady uległa ona podwojeniu – do ponad 4 tysięcy rocznie. Jednocześnie wzrasta przeżywalność pacjentów z tym nowotworem. Światowe badania potwierdzają, że wprowadzenia do diagnostyki zaawansowanych technologicznie wideodermatoskopów dwukrotnie zwiększyło rozpoznawalność czerniaków na wczesnym etapie rozwoju.
– Nie tylko wykrywamy więcej niebezpiecznych zmian, ale też diagnozujemy je na wcześniejszym etapie – mówi dr hab. Alina Jankowska-Konsur, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej USK we Wrocławiu i dodaje: – Dzięki wczesnemu wykryciu wystarczy chirurgiczne wycięcie zmiany bez konieczności chemioterapii. To z kolei powoduje, że przeżywalność chorych z czerniakiem rośnie.
Warto pamiętać, że choć kluczowym elementem skutecznej diagnostyki i leczenia nowotworów skóry pozostaje doświadczenie oraz wiedza lekarzy, równie istotne jest zapewnienie im dostępu do nowoczesnych i zaawansowanych technologicznie narzędzi diagnostycznych.
– Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu to miejsce, gdzie nowoczesna medycyna spotyka się ze śmiałymi planami i odwagą w działaniu. Inwestujemy nie tylko w wybitnych specjalistów, ale też w technologie, które zmieniają oblicze diagnostyki. Profesjonalizm naszej kadry to siła, ale dopiero w połączeniu z innowacyjnym zapleczem technologicznym pozwala w pełni wykorzystać ich potencjał. Wprowadzenie wideodermatoskopu ze wsparciem sztucznej inteligencji to kolejny krok w stronę medycyny przyszłości – dostępnej tu i teraz, w publicznym szpitalu uniwersyteckim – mówi dr Marcin Drozd, dyrektor USK we Wrocławiu.
Nie tylko czerniak straszny
Choć czerniak budzi największe emocje i najczęściej pojawia się w kontekście nowotworów skóry, nie jest jedynym zagrożeniem onkologicznym w tej grupie chorób. Wśród pacjentów coraz częściej diagnozowane są inne nowotwory skóry, takie jak rak podstawnokomórkowy czy kolczystokomórkowy, które – choć rzadziej prowadzą do zgonu – mogą powodować poważne powikłania miejscowe, a nieleczone prowadzić do rozległych uszkodzeń tkanek.
Jak podkreśla prof. dr hab. Joanna Maj z Uniwersyteckiego Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej, nowo wybrana prezes dolnośląskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, rosnąca liczba zachorowań na nowotwory skóry wiąże się m.in. z dłuższą ekspozycją na promieniowanie UV, starzeniem się społeczeństwa oraz większą liczbą pacjentów przyjmujących leki osłabiające układ odpornościowy.
– Nowotwory skóry wywodzą się z wielu struktur, w tym z gruczołów łojowych, potowych, mieszków włosowych, naczyń limfatycznych i krwionośnych, z tkanki podskórnej i oczywiście z komórek naskórka np. z keratynocytów warstwy kolczystej czy też jak czerniak z melanocytów – tłumaczy ekspertka. – W przeciwieństwie do nowotworów narządów wewnętrznych, których rozpoznanie bywa czasami trudne, wymaga wielu specjalistycznych i kosztownych procedur diagnostycznych, wstępne rozpoznanie nowotworu skóry bardzo często jest możliwe przy wnikliwym badaniu dermatologicznym. Dzięki umiejętności wczesnego rozpoznawania stanów przednowotworowych, zarówno klinicznie, a także przy pomocy dermatoskopii, dermatolog już we wczesnych stadiach rozwoju choroby może prawidłowo ukierunkować dalsze postępowanie.
Specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zwracają uwagę, że regularna kontrola dermatologiczna i profilaktyka – zwłaszcza w grupach ryzyka – pozostają kluczowe w zapobieganiu rozwojowi zaawansowanych postaci nowotworów skóry. Dzięki nowoczesnym technologiom, takim jak wideodermatoskopia, możliwe jest wykrycie zmian skórnych na bardzo wczesnym etapie, co znacząco zwiększa skuteczność ich późniejszego leczenia.
Co potrafi innowacyjny wideodermatoskop
Wprowadzony w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu jeden z najnowszych modeli wideodermatoskopu FotoFinder to inteligentny, mobilny i cyfrowy aparat, który przenosi diagnostykę dermatologiczną na nowy poziom. W kilkanaście minut pozwala na wykonanie mapowania całego ciała, automatycznie archiwizuje obrazy, a dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji zapisane obrazy poddaje analizie.
– Oczywiście nawet najbardziej innowacyjny sprzęt nie zastąpi doświadczonego lekarza, ale może być ogromnym wsparciem diagnostycznym – zaznacza lek. Magdalena Łyko z UCDOiO.
Badanie rozpoczyna się od wykonania mapy skóry – lekarz fotografuje ciało pacjenta w różnych pozycjach. Zdjęcia są zapisywane i wykorzystywane do porównań podczas kolejnych wizyt. W kolejnych etapach specjalista bada konkretne zmiany za pomocą ręcznego dermatoskopu, zintegrowanego z systemem wideodermatoskopu. Urządzenie umożliwia również dokładne zobrazowanie znamion w dużym powiększeniu i podpowiada, które z nich mogą być potencjalnie niebezpieczne.
– W zwykle stosowanych ręcznych dermatoskopach zmiana jest oglądana w 20–krotnym powiększeniu, a nasz nowy sprzęt pozwala powiększyć obraz kilkaset razy – wyjaśnia lek. Magdalena Łyko. – Dzięki zaawansowanej technologii aparat analizując zdjęcia, potrafi wyłapać minimalne zmiany, które gołym okiem mogą być zupełnie niewidoczne.
Wskazania do badania wideodermatoskopem
Według dermatologów z systematycznych badań powinny korzystać osoby, które w wywiadzie rodzinnym mają raka skóry, to nie musi być czerniak, to może być najczęściej występujący rak podstawnokomórkowy, kolczystokomórkowy czy inny. Wskazaniem do kontroli jest także duża liczba znamion, przyjmuje się powyżej stu. Ryzyko zachorowania na czerniaka w tej grupie jest nawet dwa razy większe niż wśród reszty społeczeństwa.
Na badania powinni także zgłaszać się pacjenci, którzy sami albo ich bliscy, obserwują nowe znamiona, które na przykład rosną albo podkrwawiają. Ponadto w grupie ryzyka są pacjenci, którzy przyjmują leki immunosupresyjne (osłabiające układ odpornościowy), bo tego typu leki zwiększają podatność na nowotwory skóry. Regularne badania powinny wykonywać także osoby, które w przeszłości miały poparzenia słoneczne albo pracownicy wystawieni przez wiele godzin na działanie silnego słońca.
– W idealnym scenariuszu każdy powinien raz w roku przejść badania wideodermatoskopem albo chociaż pokazać się lekarzowi rodzinnemu, który obejrzy pacjenta od stóp do głów i w razie wątpliwości skieruje do specjalisty – podkreśla prof. Maj.
Wideodermatoskop może być także wykorzystany w badaniu włosów. Jak podkreślają specjaliści USK, wcześniej lekarze musieli polegać na oglądaniu skóry głowy pod lupą, co uniemożliwiało dostrzeżenie wielu cech skóry głowy. Trychoskopia jest nowatorskim badaniem skóry głowy i łodygi włosa. Wykorzystuje cztery różne rodzaje świateł i przybliżeń, które są pomocne w diagnostyce chorób skóry. Badanie wykonuje się najczęściej w przypadku wypadających włosów lub problemów skórnych, takich jak, łysienie, łupież czy swędzenie skóry głowy.
– Podobnie jak w przypadku badania skóry, możemy zrobić zdjęcie włosów i skóry głowy, zapisać w systemie i urządzenie przeanalizuje obrazy. Sztuczna inteligencja może podpowiedzieć nam, ile procent włosów jest w danej fazie wzrostu i dzięki temu możemy łatwiej postawić diagnozę, stwierdzić na przykład jaki to jest typ łysienia i monitorować skuteczność terapii – dodaje dr hab. Jankowska-Konsur.
Sezon urlopowy za pasem – jak zadbać o skórę?
Co roku przed sezonem letnim specjaliści powtarzają, aby zbytnio nie wystawiać skóry na działanie słońca, zwłaszcza w godzinach południowych. Kierownik Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej dr hab. Alina Jankowska-Konsur dodaje, że w ostatnich latach widoczna jest większa świadomość i stopniowo wprowadzana jest wręcz moda na jaśniejszą, nie nadmiernie opaloną skórę.
– Stosowanie kremów z filtrem przeciwsłonecznym jest coraz bardziej powszechne, mało kto dziś chodzi do solarium, nie jest powszechny „spalony” odcień opalenizny latem, raczej lekkie muśnięcie słońcem. To jest w modzie – podkreśla specjalistka. – Pacjenci wiedzą, że zbyt mocna opalenizna, to nie tylko ryzyko poparzenia czy raka, ale także szybsze starzenie się skóry.
Dr hab. Jankowska-Konsur dodaje, że warto pamiętać o tym, że filtry chroniące skórę nie działają od razu.
– Trzeba posmarować się 30 minut przed wyjściem na słońce, po dwóch godzinach trzeba nałożyć filtr ponownie, tak samo po wyjściu z wody trzeba nałożyć krem z filtrem na nowo. Warto też pamiętać o używaniu filtrów, nawet kiedy przebywamy w pomieszczeniu przy nasłonecznionym oknie albo w samochodzie oraz ochronie całego ciała także uszu czy dłoni – tłumaczy.
Specjalistka przy tym dodaje, że nie bez znaczenia są przyjmowane leki, które mogą wywoływać uczulenie podczas silnej ekspozycji na słońce albo zioła. Dla przykładu, z popularnego dziurawca powinno się korzystać z umiarem, zwłaszcza w okresie upałów. Zawarta w tej roślinie hiperycyna zwiększa wrażliwość skóry na promieniowanie UV i może dojść do poparzenia lub uczulenia.
|
70 lat wrocławskiej kardiochirurgii |
Wrocław, 11.04.2025 r.
70 lat wrocławskiej kardiochirurgii
Czołowi polscy kardiochirurdzy spotkali się w piątek 11 kwietnia na wspólnej konferencji naukowej w Collegium Anatomicum Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Okazją był jubileusz 70-lecia wrocławskiej kardiochirurgii.
- To dla mnie historia szczególna – opowieść o tym, że warto marzyć o rzeczach wielkich i tylko wielkie cele sobie stawiać. One przy odpowiednim zaangażowaniu, pasji i umiejętności współpracy realnie zmieniają naszą rzeczywistość. Tak było z kardiochirurgią i marzeniem prof. Wiktora Brossa. Tak było
z marzeniem prof. Bogdana Łazarkiewicza, naszego byłego rektora, któremu obiecałem, że doczeka pierwszej transplantacji serca w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Słowa dotrzymałem i dziś mogę dodać, że to nie było nasze ostatnie słowo; wciąż mamy wielkie marzenia – zapowiada prof. Piotr Ponikowski, rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Obecnie pacjenci z Dolnego Śląska, wymagający leczenia kardiochirugicznego, leczeni są w trzech ośrodkach: Instytucie Chorób Serca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, 4. Wojskowym Szpitalu Specjalistycznym z Polikliniką oraz Dolnośląskim Centrum Chorób Serca im. prof. Zbigniewa Religi MEDINET. Początki wrocławskiej kardiochirurgii sięgają 1955 r., gdy 31 marca prof. Wiktor Bross przeprowadził w kierowanej przez siebie II Klinice Chirurgii ówczesnej Akademii Medycznej we Wrocławiu pierwszą komisurotomię mitralną.
Powstająca po wojnie od podstaw Akademia Medyczna we Wrocławiu odegrała historyczną rolę. Jako miejsce swojej pracy stolicę Dolnego Śląska wybrali wybitni naukowcy i lekarze, w dużej części
z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Odnajdując się w swojej nowej ojczyźnie, dokonywali rzeczy wielkich w swoich dziedzinach. Pierwsza w Polsce operacja na otwartym sercu (zamknięcie ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej), pierwszy zabieg w krążeniu pozaustrojowym – to przykłady działalności jednego z nich, prof. Wiktora Brossa, który był twórcą i pierwszym szefem II Katedry i Kliniki Chirurgii Akademii Medycznej we Wrocławiu, pełniąc tę funkcję od 1950 r. Był to okres dynamicznego rozwoju tej jednostki, a mimo izolacji i nieustannych braków finansowych, udawało się wprowadzać nowe techniki chirurgiczne i poszerzać zakres zabiegów. Formalnie Klinika Chirurgii Serca powstała w 1972 r., z podziału II Kliniki Chirurgii na trzy jednostki (chirurgii serca, klatki piersiowej
i ogólnej). Nową kliniką prof. Bross kierował do 1973 r., kiedy przeszedł na emeryturę. Następcą został jego wieloletni uczeń prof. Anatol Kustrzycki, który współpracował z nim jeszcze od czasów studenckich we wczesnych latach 50., a w 1955 r. przeprowadził pierwsze we Wrocławiu cewnikowanie serca. Za czasów prof. Anatola Kustrzyckiego klinika została rozbudowana i zyskała nowe skrzydło, w którym umieszczono blok operacyjny, oddział intensywnej opieki pooperacyjnej, pracownię hemodynamiki
i laboratorium. W 1974 r. doc. Bronisław Olejak wykonał pierwszą we Wrocławiu koronarografię,
a prof. Anatol Kustrzycki – pierwszą rewaskularyzację wieńcową. Po jego śmierci w 1987 r. kierownictwo kliniki objął prof. Tadeusz Bross, a następnie, w latach 1997–2001, funkcję tę pełnił dr
Roman Krupacz. Od 2001 r. do 2016 r. kliniką kierował prof. Wojciech Kustrzycki.
– Jednym z moich celów jako szefa kliniki było zwiększenie liczby zabiegów radykalnych i to się udało – mówi prof. Wojciech Kustrzycki. – Jednak kolejny cel, czyli poprawę warunków socjalnych dla pacjentów, udało się zrealizować tylko częściowo. Dziesięcioosobowe sale chorych w budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie podzieliliśmy na mniejsze, poprawiliśmy także zaopatrzenie kliniki w sprzęt. Jednak to wszystko za mało, by uznać warunki leczenia pacjentów za godne. Miałem w związku z tym nieustająco złe samopoczucie. Mówiąc wprost: odczuwałem wstyd przed pacjentami i ich rodzinami.
Nadzieja na poprawę warunków pojawiła się wraz z decyzją o przeprowadzce kliniki na ul. Borowską, do której ostatecznie doszło w 2011 r.
W czasie, gdy prof. Kustrzycki kierował uniwersytecką kliniką, we Wrocławiu powstało Centrum Chorób Serca Medinet (2002 r.) oraz Klinika Kardiochirurgii w 4. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką SP ZOZ (2003 r.).
– Nie traktowaliśmy się jak konkurencję. Dzięki wytężonej pracy wszystkich trzech ośrodków udaje się zbilansować potrzeby trzymilionowej dolnośląskiej populacji w obszarze kardiochirurgii – dodaje profesor Kustrzycki.
W 2016 r. kierownictwo kliniki po wygranym konkursie objął prof. Marek Jasiński.
– Za swój największy sukces jako szefa kliniki uważam osiągnięcie najniższej śmiertelności w kraju
w latach 2018–2019 wśród ośrodków kardiochirurgicznych – mówi prof. Marek Jasiński.
– Niewątpliwym sukcesem jest też wprowadzenie nowych procedur kardiochirurgicznych związanych
z zastawkami aortalnymi.
Klinika Kardiochirurgii weszła w strukturę nowej jednostki, utworzonej z inicjatywy prof. Piotra Ponikowskiego – Centrum Chorób Serca (obecnie Instytut Chorób Serca) w 2019 r. W 2021 r. zaproszenie prof. Piotra Ponikowskiego do pracy w Instytucie Chorób Serca i udziału w tworzeniu ośrodka transplantacyjnego przyjął dr Roman Przybylski – uznany transplantolog, mający na koncie setki przeszczepień, w tym ówcześnie w Polsce najwięcej wykonanych u dzieci, jedyny operator
w kraju, który przeprowadził autotransplantację serca.
W 2021 r. w Instytucie Chorób Serca ruszył program transplantacji serca i mechanicznego wspomagania krążenia. W ten sposób Instytut Chorób Serca stał się jedynym dolnośląskim ośrodkiem, w którym przeprowadza się obie te procedury.
Zgodę Ministerstwa Zdrowia na wykonywanie transplantacji wrocławski ośrodek otrzymał jako szósty w kraju, 3 lutego 2021 r. Pierwsza na Dolnym Śląsku transplantacja odbyła się niespełna trzy tygodnie później – 25 lutego 2021 r. W pierwszym roku działania programu w Instytucie Chorób Serca przeprowadzono 40 transplantacji, w kolejnych latach 44 i 46. W 2024 r. liczba tych zabiegów była rekordowa – 49 serc, podczas gdy w całej Polsce wykonano 200 takich przeszczepień.
– Niesamowicie satysfakcjonujące jest tworzenie czegoś od początku – mówi dr Roman Przybylski, prof. UMW, kierownik Katedry Kardiochirurgii i Transplantacji Serca UMW, kierownik Oddziału Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – To jest nowa jakość. Zwłaszcza gdy chodzi o ośrodek wypełniający białą plamę na transplantologicznej mapie Polski. W rejonie południowo-zachodnim nikt nie przeszczepiał serca.
Powstanie ośrodka przeszczepowego stworzyło też możliwość implantowania pomp wspomagania serca najnowszej generacji HeartMate III, z którymi pacjent może po prostu iść do domu i przez dłuższy czas normalnie żyć. Według polskiego prawa zgodę na ich stosowanie mają jedynie ośrodki przeszczepowe.
Instytut Chorób Serca to zarówno setki rutynowych procedur w kardiologii i kardiochirurgii, jak i tych dostępnych tylko w nielicznych ośrodkach. Lista zabiegów i procedur, które Instytut Chorób Serca wprowadzał jako pierwszy ośrodek w Polsce (i nie tylko) jest długa. To właśnie tu przeprowadzono pierwsze na świecie hybrydowe przezcewnikowe zabiegi zamknięcia ubytków w przegrodzie międzyprzedsionkowej i międzykomorowej, pierwsze w Europie zabiegi nowatorską metodą naprawy wrodzonej wady zastawki aortalnej. W Instytucie Chorób Serca po raz pierwszy w kraju wszczepiono pompy Impella 5.5.
Wśród planów ośrodka uniwersyteckiego we Wrocławiu jest poszerzenie działalności klinicznej
i naukowej o obszar kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej. Wiąże się to z powstaniem w ciągu najbliższych lat Zintegrowanego Centrum Pediatrycznego UMW i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.
– Umożliwi to objęcie holistyczną, kompleksową opieką pacjentów kardiologicznych od urodzenia aż do końca życia – mówi dr Ewa Mroczek z Instytutu Chorób Serca. – A nawet jeszcze przed urodzeniem, ponieważ część wad wrodzonych diagnozuje się już w okresie prenatalnym. Na ogół trzeba je operować jak najwcześniej po przyjściu dziecka na świat. Obecnie wiąże się to głównie z rozdzieleniem matki
i noworodka: kobieta rodzi gdzie indziej, dziecko musi być operowane w innym ośrodku, nierzadko odległym, co także dodatkowo jest obarczone ryzykiem wynikającym z transportu. Zapewnienie opieki nad pacjentką jeszcze na etapie ciąży i wdrożenie leczenia kardiologicznego lub przeprowadzanie zabiegu kardiochirurgicznego u dziecka w jednym miejscu ma głęboki sens. I jest możliwe tylko w wielospecjalistycznym szpitalu.
Źródło: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. Archiwum UMW
|
Wrocławscy specjaliści leczą serce bez skalpela |
Wrocław, 10 kwietnia 2025 r.
Wrocławscy specjaliści leczą serce bez skalpela. Przełomowe terapie w USK we Wrocławiu
Czy można „odkurzyć” serce z zakrzepów i wszczepić zastawkę… bez otwierania klatki piersiowej? Takie zabiegi przeprowadzają już kardiolodzy z Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK). To pierwsze tego typu procedury na Dolnym Śląsku. Nowoczesna technologia i doświadczenie zespołu pozwalają pomóc pacjentom, którzy wcześniej nie kwalifikowali się do operacji..
64-letnia pacjentka z masywnym zakrzepem w sercu trafiła do specjalistów z Wrocławia po wcześniejszym leczeniu w szpitalu w Nysie. Ze względu na inne problemy zdrowotne w tym onkologiczne nie mogła przejść klasycznej operacji. Z pomocą przyszedł nowoczesny system AngioVac – urządzenie, które pozwala usunąć skrzepliny za pomocą specjalnego ssaka medycznego.
– Klasyczna operacja byłaby dla tej pacjentki zbyt ryzykowna. Zdecydowaliśmy się na zabieg przeznaczyniowy, tj. z dostępu przez żyłę udową z wykorzystaniem systemu AngioVac – mówi dr Ewa Mroczek , kardiolog i koordynator Obszaru Wad Wrodzonych i Nadciśnienia Płucnego z Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu. – Do współpracy zaprosiliśmy dr Sebastiana Stefaniaka z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, doświadczonego eksperta w tym zakresie.
Zabieg wykonano w znieczuleniu ogólnym, z pełnym zabezpieczeniem kardiochirurgicznym. Lekarzom udało się skutecznie odessać bardzo dużą skrzeplinę zarówno z prawego przedsionka, jak i komory serca. Nawet ekspert w tej dziedzinie, dr Stefaniak przyznaje, że pomimo wykonania kilkudziesięciu takich zabiegów, jak dotychczas nie spotkał się nigdy ze skutecznym przeznaczyniowym usunięciem tak dużej skrzepliny z prawej komory.
Pacjentka kilka dni po zabiegu w USK, w dobrym stanie, wróciła do szpitala w Nysie.
– Inwestycja w ten nowy system była konieczna, bo daje realną alternatywę dla klasycznych operacji. Pozwala usunąć zakrzepy bez dużej utraty krwi, bez otwierania klatki piersiowej, a do tego przekłada się na krótszy pobyt w szpitalu. To ogromna korzyść dla pacjentów – podkreśla dr hab. Wiktor Kuliczkowski , prof. UMW, kierownik Pracowni Hemodynamiki Instytutu Chorób Serca USK we Wrocławiu.
Innowacyjne zastawki ratują serca młodych dorosłych
Wrocławscy lekarze jako pierwsi na Dolnym Śląsku wszczepili także nowoczesne zastawki płucne Venus P-Valve. To przełom w leczeniu pacjentów z wrodzonymi wadami serca, którzy często przeszli już kilka operacji i mają poważne uszkodzenia zastawek.
– Dotąd stosowaliśmy mniejsze zastawki, ale nie mogły być stosowane u pacjentów z bardzo poszerzoną tętnicą płucną. Zastawki Venus są większe i możemy je wprowadzać przez żyłę udową, bez otwierania klatki piersiowej – tłumaczy dr Ewa Mroczek.
Pierwsze dwa zabiegi pacjentek – 19 i 27 lat – przebiegły bez komplikacji. Nowe zastawki funkcjonują dobrze, pozwalają pacjentom szybciej wrócić do zdrowia.
– To bezpieczniejsza alternatywa dla osób, które były już wiele razy operowane. Mniej inwazyjna procedura, bez skomplikowanej operacji kardiochirurgicznej jest nie tylko bezpieczniejsza, ale też skraca czas rekonwalescencji – podkreśla dr Ewa Mroczek.
Leczenie dla najtrudniejszych przypadków
Instytut Chorób Serca we Wrocławiu to jeden z najważniejszych ośrodków w kraju. Trafiają tu pacjenci z całej Polski, także ci w najcięższym stanie i najbardziej skomplikowanej sytuacji medycznej. Korzystają z najnowocześniejszych technologii, które są nieodłącznie wpisane dziś w medycynę.
– Mamy wszystko co potrzebne – wiedzę, doświadczenie i co kluczowe – ekspertyzę w wielu obszarach medycyny – mówi prof. dr hab. Piotr Ponikowski , rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i dyrektor Instytutu Chorób Serca USK. Dodaje, że kierowana przez niego jednostka w modelowy sposób wykorzystuje połączone potencjały dobierając za każdym razem opcję najlepszą dla danego pacjenta.
– Codziennie rano organizujemy tzw. Heart Team, w którym biorą udział specjaliści z kardiologii, kardiochirurgii, a jeśli jest potrzeba to anestezjologii, chirurgii naczyniowej, a także innych specjalizacji. Każdy przypadek poddany jest dyskusji, by wypracować optymalne leczenie. I dzieje się to z reguły – co bardzo ważne – w obecności pacjenta i jego rodziny. Zdarzają się sytuacje, które konsultujemy z ekspertami zagranicznymi – dzięki współpracy naukowej, mamy takie możliwości na wyciągnięcie ręki. Dzięki temu każdy z pacjentów traktowany jest indywidualnie i otrzymuje leczenie najlepiej odpowiadające jego stanowi zdrowia – podkreśla prof. Ponikowski.
Nowości w Instytucie Chorób Serca – jak to działa?
AngioVac to zamknięty system ssący (aspiracyjny) , wspierany przez pompę pozaustrojową i filtr, umożliwiający usuwanie zakrzepów i materiału zatorowego z serca oraz dużych naczyń – bez potrzeby otwierania klatki piersiowej. Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu ogólnym i wymaga zespołu interdyscyplinarnego. Kluczowym warunkiem skuteczności jest wiek skrzepliny – do 14 dni – i jej miękka konsystencja.
Venus P-Valve to samorozprężalna biologiczna zastawka płucna , stosowana u pacjentów z ciężką niedomykalnością i poszerzoną drogą odpływu z prawej komory serca. Dzięki dostępności większej gamy rozmiarów (od 28 do 36mm), umożliwia leczenie przezskórne u chorych, którzy dotychczas kwalifikowali się wyłącznie do klasycznych operacji. Zastawki wprowadzane są przez żyłę udową i uwalniane pod kontrolą obrazowania.
USK we Wrocławiu jako pierwszy ośrodek na Dolnym Śląsku wdrożył oba rozwiązania. Zabiegi wykonywane są z udziałem ekspertów USK oraz we współpracy z międzynarodowymi proktorami, co pozwala zapewnić najwyższy poziom personalizacji dla pacjenta i bezpieczeństwa terapii.
|
Wrocław, 4 kwietnia 2025 r.
Zdrowie neurologiczne na co dzień – 11 kwietnia USK we Wrocławiu zaprasza na dzień otwarty poświęcony chorobie Parkinsona
Bezpłatne konsultacje ze specjalistami Uniwersyteckiego Centrum Neurologii i Neurochirurgii (UCNiN), możliwość poznania najnowszych informacji na temat diagnostyki i leczenia choroby Parkinsona warsztaty, porady dietetyczne i nie tylko – wszystko to w ramach Dnia Otwartego w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Z okazji przypadającego w piątek, 11 kwietnia Światowego Dnia Choroby Parkinsona, eksperci szpitala zapraszają do uczestnictwa w wydarzeniu dedykowanemu temu schorzeniu.
Podczas wydarzenia specjaliści opowiedzą, jak wygląda proces diagnostyczny, kiedy należy szukać pomocy oraz jakie terapie – farmakologiczne i zabiegowe – są obecnie dostępne. Jedną z metod leczenia zaawansowanej postaci choroby jest głęboka stymulacja mózgu, pozwalająca na poprawę jakości życia pacjentów.
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w Polsce chorobę Parkinsona zdiagnozowano u ok. 80 tys. osób. Eksperci alarmują, że rzeczywista liczba chorych może być znacznie wyższa.
W ramach dnia otwartego zaplanowano konsultacje z dietetykiem, psychologiem, fizjoterapeutą, a także warsztaty dla pacjentów i ich opiekunów prowadzone przez lekarzy neurologów. Farmaceuci kliniczni podobnie jak w trakcie poprzednich obchodów Światowego Dnia Choroby Parkinsona zaoferują swoją unikalną usługę - bezpłatny przegląd lekowy. Eksperci wytłumaczą jak i kiedy powinno przyjmować się swoje lekarstwa, sprawdzą czy np. nie wchodzą wzajemnie w interakcje lub nie są przeterminowane (uczestnicy mogą zabrać leki ze swojej apteczki lub przygotować wcześniej listę z nazwami i dawkami poszczególnych lekarstw).
Na miejscu w godzinach od 10:00 do 14:00 obecni będą także przedstawiciele Dolnośląskiego Oddziału NFZ – opowiedzą o programach profilaktycznych, korzyściach wynikających z wykorzystania programów Dieta NFZ i Akademia NFZ, umożliwią wykonanie analizy składu ciała, pomogą założyć w telefonie aplikacje MojeIKP i mojeFizjo+ oraz wyrobić kartę EKUZ, co może być szczególnie wartościowe tuż przed zbliżającym się sezonem urlopowym.
Uczestnikom Dnia Otwartego będą towarzyszyć także studentki i studenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, którzy od godz. 9:00 do 16:00 przeprowadzą akcję rejestracji osób, które chciałyby zostać dawcami szpiku w bazie Fundacji DKMS.
Dzień otwarty odbędzie się w piątek, 11 kwietnia 2025 r. w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej 213. Część konsultacyjna zaplanowana jest w godz. 9:00–12:00 w holu głównym szpitala, a warsztaty rozpoczną się o godz. 12:00 w sali konferencyjnej 3.48 (II piętro, bud. H, z możliwością wjazdu windą) i potrwają do 14:00. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny i nie wymaga wcześniejszej rejestracji.
|
Nominacja prof. Joanny Maj |
9.04.2025
Nominacja prof. Joanny Maj
Prof. dr hab. Joanna Maj została wybrana na stanowisko prezesa oddziału dolnośląskiego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. Prof. Maj jest jednocześnie członkiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. Jest także współautorem wielu stanowisk Grupy Ekspertów PTD, dotyczących między innymi chłoniaków pierwotnie skórnych, diagnostyki i leczenia chorób przenoszonych drogą płciową, chorób pęcherzowych, raków skóry (BCC i SCC), postępowania w pokrzywce, leczenia łuszczycy, bielactwa, fototerapii, twardziny.
Prof. Joanna Maj w przeszłości pełniła już rolę sekretarza, a także prezesa oddziału dolnośląskiego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego przez dwie kadencje, od 2012 do 2020 roku.
Od wielu lat prof. Joanna Maj aktywnie uczestniczy w życiu uczelni, jest i była członkiem Uczelnianej Komisji Etyki, Przewodniczącą Rady Dyscypliny Nauki Medyczne, a w tej kadencji została wybrana do Senatu UMW.
- Wybory, które odbyły się w ubiegłą środę, miały niesamowity przebieg. Zwykle, w ostatnich latach, na posiedzeniach Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego było ok. 30 osób, a tym razem przyjechało ponad 140 dermatologów z całego Dolnego Śląska, w tym z Opola. Postanowiłam wystartować jeszcze raz, bo wciąż mogę coś zrobić dla dermatologii, która jest nie tylko moim zawodem, ale też pasją. 7 maja br. w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Jana Mikulicza-Radeckiego na ul. Borowskiej zaplanowałam pierwsze spotkanie naukowo-szkoleniowe oddziału dolnośląskiego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. Podczas tych cyklicznych spotkań będziemy się szkolić, przypominać i poszerzać wiedzę, dyskutować nad trudnymi przypadkami, bo dermatologia nie jest łatwą dziedziną, jeśli chodzi o diagnostykę. Spotkanie będzie miało charakter otwarty, odbędzie się o godz. 15.00 w sali 3.38.
Prof. Joanna Maj związana jest z Uniwersytetem Medycznym we Wrocławiu od początku. Tutaj studiowała, w 1992 r. obroniła doktorat, w 2011 r. habilitację, a w 2017 roku została profesorem nauk medycznych.
Prof. Maj jest laureatką wielu indywidualnych i zbiorowych nagród JM Rektora UMW za osiągnięcia naukowe. Otrzymała Srebrny Krzyż Zasługi (2002 r.) na wniosek uczelni oraz Złoty Krzyż Zasługi (2009 r.) nadany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek izb lekarskich. Przez wiele lat pracowała w Sądzie Lekarskim Dolnośląskiej Izby Lekarskiej – jako sędzia, a także przez jedną kadencję jako zastępca przewodniczącego Okręgowego Sądu Lekarskiego.
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Jana Mikulicza-Radeckiego pracuje w Centrum Dermatologii Ogólnej i Onkologicznej jako zastępca kierownika kliniki. Prof. Maj specjalizuje się w leczeniu chłoniaków pierwotnie skórnych T- i B-komórkowych, piodermii zgorzelinowej, a także w diagnostyce licznych, czasami trudnych, przypadków dermatologicznych. Jest wykładowcą na wielu konferencjach naukowych, w tym interdyscyplinarnych.
W 2009 r. Dolnośląska Izba Lekarska przyznała jej Medal im. prof. Jana Mikulicza-Radeckiego w uznaniu zasług dla społeczności lekarskiej. Wyróżniona została również Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2006 r.) przyznanym przez uczelnię.
W latach 2014-2018 prof. Maj pełniła funkcję krajowego konsultanta ds. dermatologii.
- Dla mnie jedną z cenniejszych nagród jest nagroda „Liderzy dydaktyki”, którą przyznają anonimowo studenci i rezydenci. Cieszę się z każdej pozytywnej opinii na temat zajęć, które prowadzę. Bardzo lubię pracę z młodymi ludźmi, ze studentami, rezydentami, lekarzami innych specjalności. Prowadząc przez wiele lat oddziały w dawnej Klinice Dermatologii, przekazywałam wiedzę młodszym kolegom, którzy do dzisiaj kontaktują się ze mną w trudnych przypadkach dermatologicznych. Byłam kierownikiem specjalizacji 31 lekarzy, większość z nich zdała egzamin specjalizacyjny z wyróżnieniem – dodaje prof. Joanna Maj.
Tekst: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. Tomasz Król/USK
|
Wrocław, 30 marzec 2025 r.
|
Student Asystentem Lekarza |
Wrocław, 25 marzec 2025 r.
Student Asystentem Lekarza
Zdobędą doświadczenie i zobaczą, jak w praktyce będzie wyglądała ich praca. Wesprą lekarzy w codziennych obowiązkach, a przy okazji podreperują studencki budżet. Tak w skrócie można opisać założenia programu "Student Asystentem Lekarza", którego pilotaż uruchamiają właśnie Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu (UMW) i Uniwersytecki Szpital Kliniczny (USK).
Program skierowany jest do studentów IV-VI roku kierunku lekarskiego UMW. Wezmą w nim udział: Instytut Chorób Serca, Klinika Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej, Klinika Nefrologii, Medycyny Transplantacyjnej i Chorób Wewnętrznych, Klinika Neurologii oraz Szpitalny Oddział Ratunkowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Już jednak wiadomo, że inne oddziały także są zainteresowanie współpracą ze przyszłymi lekarzami.
Pomysł wyszedł od studentów
– O takiej formie włączenia studentów w pracę naszego szpitala mówiliśmy od jakiegoś czasu – przyznaje dr hab. Robert Zymliński, prof. UMW, który od kilku miesięcy pełni funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego. – Dla mnie był to jeden z ważniejszych postulatów do realizacji. Po pierwsze dlatego, że sami studenci wielokrotnie podkreślali, że chcieliby mieć taką możliwość, a po drugie jako lekarz wiem, że bezpośrednia praca na oddziale jest bezcenna i idealnie uzupełnia wiedzę przekazywaną na zajęciach.
Zdaniem dr. hab. Roberta Zymlińskiego, prof. UMW nie bez znaczenia jest fakt, że szpital przewidział wynagrodzenie dla studentów. – Dzięki temu nie będą musieli wybierać między pracą zarobkową a taką, która wzmocni ich kompetencje w zawodzie lekarza – podkreśla.
Program składa się z dwóch etapów. Pierwszym jest wolontariat, na czas którego każda klinika, biorąca udział w projekcie, przyjmie pięć osób. Będzie to okres przygotowujący do zatrudnienia. Dodatkowo i student, i jego szpitalny opiekun ocenią, czy współpraca ich zadowala i czy chcą ją kontynuować. Jeśli odpowiedź obu stron będzie twierdząca, trzy osoby otrzymają ofertę pracy na umowę zlecenie. W szpitalu zostaną więc najlepsi. Najlepsi też zostaną do programu zakwalifikowani.
Podczas rekrutacji pod uwagę brane będą m.in. średnia ocen z toku studiów, działalność naukowa (tj. czynny udział w konferencjach czy publikacje w czasopismach), aktywna działalność w studenckim kole naukowym lub organizacji działającej na uczelni oraz wcześniejsza działalność wolontariacka w USK.
– Zasady programu opracowali sami studenci, oddaliśmy im decyzyjność jako osobom najbardziej zainteresowanym tą inicjatywą. Zaangażowanie było bardzo duże, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że uruchamiamy potrzebny i wyczekiwany projekt – dodaje dr hab. Robert Zymliński, prof. UMW.
Dobre przygotowanie do stażu
Zakres obowiązków przygotuje przyszłych lekarzy do pracy zawodowej, zapewni im zdobycie klinicznego doświadczenia oraz zapoznanie się z organizacją pracy w szpitalu. Ważne jest także wsparcie, które dzięki studentom otrzymają pracownicy szpitala.
Do zadań asystentów będzie należała m.in. praca z dokumentacją medyczną, wystawianie skierowań i zwolnień lekarskich (po uzyskaniu stosownych uprawnień), obsługa systemów informatycznych czy udzielanie informacji i wsparcia logistycznego pacjentom. Są to czynności, które pochłaniają sporo czasu, ale są wpisane w codzienne obowiązki lekarzy. Poza tym, jak się okazuje, właśnie z takimi zadaniami młodzi medycy mają największy problem, zaczynając pracę w placówce medycznej. Oznacza to, że udział w programie "Student Asystentem Lekarza" może być dobrym przygotowaniem np. do stażu podyplomowego.
– W pracy lekarza istotna jest nie tylko wiedza, ale również praktyka i zaangażowanie. Z tych też powodów w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym podjęliśmy się organizacji i poprowadzenia programu "Student Asystentem Lekarza", który pozwoli młodym adeptom medycyny stanąć ramię w ramię z naszymi ekspertami i doświadczyć prawdziwej pracy na oddziałach. Nie szukamy biernych obserwatorów, szukamy ludzi gotowych do działania i nauki. Chcemy, aby studenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu nie tylko zdobywali cenne doświadczenie, ale także stali się realnym wsparciem dla lekarzy i pacjentów. To niepowtarzalna szansa, aby już na studiach poczuli, co znaczy być częścią zespołu ratującego zdrowie i życie. To nie tylko program, to przepustka do świata medycyny wielu specjalizacji – tłumaczy dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Będą częścią zespołów medycznych
Dzięki programowi studenci będą mogli obserwować i uczyć się, jak wygląda komunikacja lekarzy z pacjentami, jak przebiega prowadzenie procesu diagnostycznego i terapeutycznego, a także na czym polega współpraca zespołowa, która jest podstawą dobrze funkcjonujących oddziałów szpitalnych.
– Program otworzy przed nami zupełnie nowe możliwości zaangażowania w kliniczną działalność szpitala. To szansa na zdobywanie cennego doświadczenia, ale również realne zaangażowanie w pracę oddziałów i poczucie przynależności do zespołu medycznego – twierdzi Andrzej Mrożek, student Wydziału Lekarskiego, przewodniczący Studenckiego Koła Naukowego Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej, koordynator ds. współpracy w ramach realizacji programu i dodaje: – To także sposób na docenienie tych studentów, którzy już teraz poświęcają wolny czas na rozwijanie umiejętności i poszerzanie wiedzy medycznej. Wielu z nas angażuje się w działalność naukową, wolontariat i dodatkowe aktywności, kierując się autentycznym powołaniem do zawodu lekarza. Teraz znajdzie to formalne uznanie.
Udział w programie to także okazja, aby lepiej poznać wybraną specjalizację. – Możliwość pracy na konkretnym oddziale pozwoli nam na głębsze zrozumienie specyfiki danej dziedziny medycyny, co z pewnością ułatwi podejmowanie decyzji dotyczących przyszłej ścieżki zawodowej – uważa Andrzej Mrożek. – Mamy nadzieję, że "Student Asystentem Lekarza" stanie się stałym elementem edukacji przyszłych lekarzy na naszej uczelni.
Źródło tekstu: Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Fot. Tomasz Król/USK
|
W USK we Wrocławiu rusza pierwsza w Polsce w szpitalu uniwersyteckim Poradnia Długofalowej Opieki Ozdrowieńczej dla osób po leczeniu onkologicznym |
Wrocław, 25 marzec 2025 r.
W USK we Wrocławiu rusza pierwsza w Polsce w szpitalu uniwersyteckim Poradnia Długofalowej Opieki Ozdrowieńczej dla osób po leczeniu onkologicznym
Zakończenie leczenia onkologicznego to tak naprawdę początek powrotu do zdrowia dzieci i dorosłych zmagających się z nowotworami. Chemio- i radioterapia choć pomagają skutecznie leczyć, w przypadku nawet 70% leczonych pacjentów mogą wywołać tzw. odległe następstwa leczenia. By wspierać pacjentów, którzy zakończyli leczenie onkologiczne, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (USK) we współpracy z Fundacją Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową uruchamia pierwszą w Polsce w szpitalu uniwersyteckim Poradnię Długofalowej Opieki Ozdrowieńczej.
– Współczesna medycyna osiąga spektakularne sukcesy, umożliwiając coraz większej liczbie dzieci i nastolatków pokonanie chorób nowotworowych. Jednak zakończenie intensywnego leczenia to nie koniec, lecz początek nowego etapu życia, w którym pacjenci – ozdrowieńcy – potrzebują dalszego wsparcia. Konsekwencje terapii, takie jak problemy hormonalne, sercowo-naczyniowe czy obniżona odporność, mogą utrzymywać się przez wiele lat. Do tego dochodzą wyzwania psychologiczne, między innymi lęk przed nawrotem choroby oraz trudności z adaptacją do codziennego życia po długim okresie leczenia – mówi dr Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Szczególnej uwagi wymaga okres przejściowy, tzw. „transition”, kiedy młodzi pacjenci przechodzą z opieki pediatrycznej do dorosłej. W odpowiedzi na te potrzeby powstają kliniki długofalowej opieki ozdrowieńczej, które oferują kompleksowe wsparcie medyczne, psychologiczne i społeczne.
Jak tłumaczy dyrektor szpitala, poradnia ma być miejscem, w którym nie tylko monitoruje się stan zdrowia pacjentów, dba o ich rozwój i pomaga płynnie przejść do kolejnego etapu życia.
– Każdemu, kto stawił czoła chorobie nowotworowej, nie tylko powinniśmy dawać szansę na przeżycie, ale również pomóc w powrocie do możliwie pełnego i satysfakcjonującego życia. Jako liderzy w dziedzinie ochrony zdrowia, wierzymy, że inwestycja w poradnie długofalowej opieki ozdrowieńczej to inwestycja w przyszłość naszych podopiecznych. Razem możemy stworzyć system wsparcia, który pozwoli młodym ludziom odzyskać równowagę, poczuć bezpieczeństwo i patrzeć optymistycznie w przyszłość. To zaproszenie do wspólnego działania na rzecz lepszego jutra dla wszystkich, którzy odważyli się stawić czoła chorobie.
Nowy punkt multidyscyplinarnej opieki nad Ozdrowieńcami na mapie Polski
Szacuje się, że nawet 70% ozdrowieńców doświadcza tzw. odległych następstw leczenia choroby nowotworowej, takich jak powikłania kardiologiczne, endokrynologiczne, laryngologiczne, okulistyczne czy neurologiczne. Dzięki nowo powstałej poradni byli pacjenci będą mogli liczyć na długofalowe wsparcie medyczne, psychologiczne oraz socjalne.
– Długofalowa opieka nad ozdrowieńcami rozpoczyna się już w momencie diagnozy. To wtedy możemy skutecznie przeciwdziałać późniejszym konsekwencjom terapii przeciwnowotworowej – zarówno w wymiarze medycznym, jak i psychospołecznym. Dzięki współpracy z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym udało się stworzyć miejsce, w którym byli pacjenci będą mieli zapewnioną kompleksową pomoc zgodną z najwyższymi standardami europejskimi – mówi Anna Apel, prezes Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową.
Projekt realizowany jest przy wsparciu Fundacji, która zadbała o wyposażenie i odpowiednie przygotowanie pomieszczeń. Inicjatywa ma charakter pionierski w skali kraju, co podkreśla znaczenie USK we Wrocławiu jako ośrodka wdrażającego innowacyjne rozwiązania opieki zdrowotnej. Poradnia będzie pierwszym w kraju ośrodkiem zapewniającym skoordynowaną, multidyscyplinarną opiekę nad ozdrowieńcami – pacjentami, którzy zakończyli leczenie onkologiczne, ale nadal wymagają monitorowania i wsparcia w zakresie zdrowia fizycznego oraz psychospołecznego.
Specjaliści Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu chcą otoczyć dedykowaną opieką zarówno dzieci, jak i dorosłych Ozdrowieńców.
– Okazuje się, że szczęśliwe zakończenie leczenia nie jest ostatnią batalią dla tych młodych osób – nawet połowa długoterminowych ozdrowieńców będzie się zmagała z przynajmniej jednym przewlekłym problemem zdrowotnym, który jest związany z przebytym wcześniej leczeniem. Ważne jest by odpowiednio prowadzona obserwacja i edukacja przyczyniły się do szybkiego rozpoznania problemu medycznego, a gdy to możliwe – była również zastosowana odpowiednia terapia – mówi prof. dr hab. Bernarda Kazanowska, zastępca kierownika Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK. – O ile rozpoznanie tego drugiego problemu medycznego zazwyczaj leży po stronie specjalistów onkologii pediatrycznej, z racji posiadanej wiedzy, to monitorowanie i leczenie musi być prowadzone przez innych specjalistów, zależnie od zdiagnozowanego powikłania i czasu jego ujawnienia. Często rozpoznanie takie przypada na okres rozpoczęcia pracy zawodowej czy też moment zakładania rodziny u młodego człowieka, co może przyczynić się do obciążenia psychicznego w momencie, gdy spodziewamy się największej produktywności i cieszenia się życiem, co staramy się zapewnić poprzez szerokie wsparcie psychospołeczne.
Jednym z najbardziej newralgicznych momentów jest wspomniany wcześniej okres tzw. tranzycji.
– Poradnia ozdrowieńców łączy dwa aspekty – diagnostykę i niwelowanie późnych efektów leczenia oraz wsparcie psychologiczne dla dzieci, które zakończyły leczenie onkologiczne, a także zapewnienie opieki dla tej grupy pacjentów po wkroczeniu w dorosłość. Do ukończenia osiemnastego roku życia pacjenci pozostają pod opieką poradni w ramach struktury Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK, a po osiągnięciu pełnoletności automatycznie przechodzą do poradni w strukturach naszej kliniki, gdzie obejmowani są opieką dedykowaną dorosłym pacjentom – tłumaczy dr hab. Katarzyna Madziarska, prof. UMW, kierująca Kliniką Diabetologii, Nadciśnienia Tętniczego i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu.
Jak mówią eksperci USK we Wrocławiu, nowoczesna opieka kliniczna wymaga ścisłej współpracy między specjalistami różnych dziedzin medycyny, co dzieje się właśnie w przypadku uruchamianej poradni.
Partnerstwo Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu z fundacjami, takimi jak Fundacja Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, odgrywa niezwykle ważną rolę w zapewnianiu kompleksowego wsparcia pacjentom. Współpracujące ze szpitalem fundacje angażują się nie tylko w pomoc przy organizacji przestrzeni i doposażenie szpitala, ale także umożliwiają realizację innowacyjnych rozwiązań medycznych i psychospołecznych, m.in. zapewniając dostęp do zespołu specjalistów psychologii, którzy codziennie pomagają pacjentom USK we Wrocławiu lub organizując spotkania z idolami dzieci, które mają pozytywny wpływ na dobrostan psychiczny najmłodszych.
|
|