Z ostatniej chwili


Prof. Tomasz Szydełko z USK krajowym konsultantem w dziedzinie urologii

Prof. Tomasz Szydełko z USK krajowym konsultantem w dziedzinie urologii



Minister zdrowia powołał nowego konsultanta krajowego w dziedzinie urologii. Funkcję tę objął prof. Tomasz Szydełko, szef Uniwersyteckiego Centrum Urologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Ze środowiskiem USK i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu związanych jest obecnie sześcioro konsultantów w dziedzinach medycyny i farmacji. Poza nowym konsultantem ds. urologii są to: dr hab. Agnieszka Mastalerz-Migas (medycyna rodzinna), prof. dr hab. Danuta Zwolińska (nefrologia dziecięca), prof. dr hab. Beata Kawala (ortodoncja), dr Bożena Grimling (farmacja apteczna), prof. dr hab. Anna Wiela-Hojeńska (farmacja kliniczna).

Zadania konsultantów krajowych:

• inicjują krajowe badania epidemiologiczne oraz oceniają metody i wyniki tych badań;
• prognozują potrzeby zdrowotne w swojej dziedzinie;
• doradzają, jak realizować zadania, które wynikają z Narodowego Programu Zdrowia i innych programów zdrowotnych;
• opiniują wnioski o skierowanie pacjenta do leczenia lub badań diagnostycznych poza granicami Polski;
• opiniują i doradzają przy zadaniach realizowanych przez Centrum Egzaminów Medycznych, Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych oraz Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.

 
Bariera językowa jest największym problemem w zatrudnianiu pielęgniarek z Ukrainy

Bariera językowa jest największym problemem w zatrudnianiu pielęgniarek z Ukrainy



Pielęgniarki i położne z Ukrainy chcą pracować w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, a szpital mógłby przyjąć nawet kilkadziesiąt z nich. Głównym problemem są nie tyle formalności, związane z pozwoleniem na pracę i uzyskaniem prawa do wykonywania zawodu, ile bariera językowa. Większość z osób, które obecnie zgłaszają chęć pracy w USK, nie porozumiewa się w języku polskim ani w mowie, ani w piśmie. Jest pomysł, jak ten problem rozwiązać.

USK we Wrocławiu zatrudnia blisko 1600 pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych i chętnie przyjąłby ich więcej. Jednak większość przedstawicieli tego zawodu, którzy uciekli przed wojną z Ukrainy, nie może od razu podjąć pracy.

- Jesteśmy bardzo dużą jednostką, rotacja pracowników jest spora, więc mamy ogromne zapotrzebowanie na zatrudnienie personelu medycznego – tłumaczy Violetta Magiera, dyrektor USK ds. pielęgniarstwa. – Moglibyśmy przyjąć do pracy nawet kilkadziesiąt pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych. Zgłaszają się do nas uchodźcy wojenni z odpowiednim wykształceniem i jesteśmy zainteresowani ich zatrudnieniem. Konieczna do tego jest zgoda Ministerstwa Zdrowia i uzyskanie prawa do wykonywania zawodu. Pomoc w przejściu tej ścieżki administracyjnej deklaruje samorząd pielęgniarek i położnych, my jako szpital też jesteśmy w stanie w tym pomóc. Większym problemem jest bariera językowa. Praca pielęgniarki wymaga nie tylko umiejętności medycznych, znajomości leków, itd. Nasza praca opiera się na relacjach z pacjentami i lekarzami. Tymczasem niewiele osób spośród tych, które znalazły się we Wrocławiu w związku z działaniami wojennymi i szukają pracy w USK, mówi po polsku, nie wspominając już o słowie pisanym.

USK szuka rozwiązania tego problemu. Jednym z pomysłów jest zorganizowanie szybkiego kursu języka polskiego dla przyszłego personelu medycznego z Ukrainy, a konkretnie dla tych, którzy zadeklarują chęć pracy w USK przez dłuższy czas.

 
Szczepienia dzieci uchodźców

Jak szczepić dzieci uchodźców wojennych z Ukrainy? Zagadnienia praktyczne i rekomendacje



Zespół ds. Szczepień Ochronnych w rozszerzonym składzie eksperckim pracuje nad rekomendacjami dla ministra zdrowia, dotyczącymi szczepień dzieci uchodźców z Ukrainy. W jego składzie jest dr n. med. Agnieszka Matkowska-Kocjan z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, która opublikowała w Medycynie Praktycznej – Szczepienia artykuł dotyczący praktycznych aspektów prowadzenia szczepień ochronnych u uchodźców z Ukrainy.

Do Polski w ciągu dwóch tygodni dotarło ponad milion uchodźców wojennych z Ukrainy i zapewne liczba ta zwiększy się jeszcze wielokrotnie. Jednym z wielu wyzwań, przed jakimi w związku z tym stajemy, jest profilaktyka chorób zakaźnych poprzez szczepienia.

– Lekarze mają wiele wątpliwości – mówi Agnieszka Matkowska-Kocjan z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Czy dzieci uchodźców mogą być szczepione w ramach Programu Szczepień Ochronnych, obowiązującego w Polsce? Jak postępować w przypadku braku dokumentacji medycznej? Jak ułożyć kalendarz szczepień dla dziecka z Ukrainy, by uwzględnić różnice w PSO obu krajów? To tylko niektóre problemy, z którymi będziemy się spotykać.

Autorzy artykułu skupili się głównie na aspektach praktycznych. Między innymi zaproponowano schematy szczepień dla dzieci dotąd nieszczepionych lub bez dokumentacji medycznej, wytłumaczono specyfikę zapisu dokumentacji szczepień w Ukrainie, omówiono aspekty prawne szczepień u obcokrajowców oraz dostosowywania kalendarza szczepień rozpoczętego w Ukrainie do obowiązującego w Polsce Programu Szczepień Ochronnych.

Więcej: https://www.mp.pl/szczepienia/artykuly/przegladowe/292929,realizacja-szczepien-ochronnych-u-osob-przyjezdzajacych-z-ukrainy-najwazniejsze-zagadnienia-praktyczne

 
Szpital tymczasowy już bez pacjentów

Szpital tymczasowy już bez pacjentów



8 marca br. wrocławski szpital tymczasowy przy ul. Rakietowej oficjalnie zawiesił swoją działalność. Ostatni pacjenci opuścili placówkę kilka dni wcześniej. Szpital został uruchomiony ponownie po kilkumiesięcznej przerwie 17 listopada ub. r., w związku z rosnącą liczbą zachorowań na COVID-19 wśród Dolnoślązaków.

IV fala pandemii miała swoją specyfikę: na COVID-19 chorowało więcej pacjentów starszych, z zaburzeniami odporności czy schorzeniami onkologicznymi. Z powodu chorób współistniejących wielu z nich musiało być hospitalizowanych także na specjalistycznych oddziałach USK, m.in. na oddziale intensywnej terapii. Przyjmowani byli także chorzy spoza regionu.

W czasie IV fali w szpitalu tymczasowym leczonych było 647 osób. Średnio pobyt w szpitalu trwał ponad 12 dni.

– Długi czas hospitalizacji wynikał właśnie z tego, że często nasi pacjenci poza COVID-19 mieli dodatkowe problemy zdrowotne – mówi koordynator szpitala tymczasowego i szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w USK dr Janusz Sokołowski. – Średnia wieku pacjentów wynosiła ponad 65 lat, ale najmłodszy miał 20 lat, a najstarszy 97. Najtrudniejszym okresem było dla nas pierwsze pięć tygodni działania szpitala (do ok. połowy grudnia), gdy przyjmowaliśmy bardzo wielu pacjentów. W początkach stycznia sytuacja zaczęła się poprawiać, stopniowo coraz mniej chorych wymagało agresywnej tlenoterapii.

 
ECMO

ECMO uratowało dziesiątki chorych na COVID-19



Ponad 40 pacjentów z COVID-19 zostało poddanych terapii ECMO w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu w czasie III i IV fali pandemii. Choć samo ECMO nie leczy, jego stosowanie obarczone jest dużym ryzykiem powikłań i wysoką śmiertelnością, to jednak pozwoliło uratować wiele ludzkich istnień. Szef kliniki prof. Waldemar Goździk nie ma wątpliwości: pacjenci, którzy wyzdrowieli dzięki ECMO, bez tej procedury nie mieliby najmniejszych szans na przeżycie.

Jeszcze kilka lat temu pozaustrojowe utlenowanie krwi (ECMO) było stosowane w Polsce dość rzadko. W kardiochirurgii wykorzystywano je do wspomagania krążenia (ECMO żylno-tętnicze), a w leczeniu ostrej niewydolności oddechowej, np. w przypadku grypy (ECMO żylno-żylne). Dopiero pandemia COVID-19 spowodowała prawdziwy boom na tę metodę.

– Szerzej zaczęliśmy korzystać z ECMO podczas pandemii grypy AH1N1, ale i wówczas były to pojedyncze przypadki pacjentów z ciężką niewydolnością oddechową – mówi prof. Waldemar Goździk. – W USK długo wystarczało nam jedno urządzenie dla pacjentów kardiochirurgicznych. W czasie pandemii COVID-19 zdarzało się, że jednocześnie pracowało 7 takich aparatów – 5 naszych i 2 pożyczone z innych ośrodków. Infekcja SARS-CoV-2 powodowała u wielu osób tak ciężką niewydolność oddechową, że ECMO stało się jedyną szansą na ich uratowanie, gdy wyczerpano wszelkie inne możliwości leczenia.

W tym kontekście ECMO jest właściwie terapią ostatniej szansy. Sama metoda nie leczy, ale zastępując na jakiś czas pracę niewydolnych płuc lub serca, daje czas, konieczny na ich leczenie i regenerację. W przypadku pacjentów covidowych, których płuca są często niemal doszczętnie zniszczone, trwa to czasem wiele tygodni. A im dłuższa terapia, tym większe ryzyko powikłań. Ich lista jest długa: od wszelkiego rodzaju zakażeń, poprzez powikłania krwotoczne, po narządowe. Kiedy nieświadomy pacjent leży wiele dni podłączony do urządzenia, które wypompowuje z jego organizmu 5 l krwi na minutę, jego życie nie zależy wyłącznie od techniki. Kluczowa jest praca lekarzy oraz pielęgniarek, i to wielu specjalności. Poza anestezjologami, którzy czuwają nad pacjentem nieustannie, konieczne jest wsparcie radiologów, neuroradiologów, torakochirurgów, chirurgów naczyniowych, a nawet położników, gdy pacjentką jest ciężarna, jak to miało miejsce kilkakrotnie w USK.

– Nie wszystkich, niestety, udaje się uratować, pomimo użycia ECMO – przyznaje szef kliniki. – Przeżywalność pacjentów na ECMO w naszym szpitalu wynosi ok. 50 proc. i jest to bardzo doby wynik, porównywalny z wynikami leczenia w najlepszych ośrodkach na świecie.

Ponieważ terapia ECMO jest inwazyjna i ryzykowna, kryteria kwalifikacji pacjentów muszą być precyzyjnie określone. Nie każdego można podłączać do urządzenia. Wskazania i wykluczenia są ściśle zdefiniowane i określają warunki, które dają pacjentowi największą szansę na przeżycie tej bardzo trudnej terapii. Szanse takie niweczy na przykład wcześniejsza długotrwała wentylacja mechaniczna czy nawet wielodniowa terapia wysokoprzepływowa z użyciem bardzo wysokich stężeń tlenu.

– Kolosalne znaczenie ma waga pacjenta – dodaje prof. Waldemar Goździk. – Duża otyłość dyskwalifikuje do tej terapii, ponieważ nie jesteśmy w stanie z pomocą ECMO uzyskać przepływów krwi, gwarantujących zabezpieczenie bieżących potrzeb metabolicznych chorego. Kierujemy się też kryterium wieku, określając górną granicę na 60 lat. Większość pacjentów, u których zastosowaliśmy ECMO w naszej klinice, była w wieku 30-55 lat. Najstarsze osoby miały 60 lat, najmłodsze ok. 20. Łączyło ich coś jeszcze: bez wyjątków byli to pacjenci niezaszczepieni przeciwko COVID-19. To kolejny dowód na to, jak skutecznie szczepienie zabezpiecza przed najcięższym przebiegiem choroby. W całej grupie leczonych u nas pacjentów, których było ponad 200, tylko pojedyncze przypadki osób, trafiły do nas ze skrajną niewydolnością płuc pomimo szczepienia. Wszyscy ci pacjenci mieli poza zakażeniem Sars-CoV-2 bardzo poważne schorzenia towarzyszące, głównie onkologiczne i hematologiczne.

 
<< Początek < Poprzednia 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 Następna > Ostatnie >>

Strona 29 z 114

Shock Team

Internetowe Konto Pacjenta

Wyniki Laboratoryjne

Portal Pacjenta

Odwołanie wizyty

1.jpg

Sieć kardiologiczna

1.jpg

Dobry Posiłek

logo.jpg

Konsultacje anestezjologiczne

konsultacje.jpg

Wykrywanie wad rozwojowych

UCCR.jpg

Centrum Robotyki

centrum_robotyki.jpg

Badanie opinii pacjentów

nowe.jpg

Studenci materiały szkoleniowe

nowe.jpg

Wolontariusze materiały szkoleniowe

kopia.jpg

Medycyna Nuklearna

 

Unicef

Informacja dla obywateli Ukrainy



USK pomaga Ukrainie



Obraz_422.jpg